Rolnicy protestowali. W Gdańsku było 170 ciągników, ale bez paraliżu komunikacyjnego

Wtorek, 20 lutego, w całym kraju był dniem protestów rolników przeciwko postulatom “Zielonego ładu” i importowi produktów rolnych z Ukrainy. Do Gdańska przyjechało około 170 ciągników, ale ich kierowcy nie sparaliżowali miasta. - Zamanifestowali, co chcieli, jednak zgodnie z przepisami drogowymi i wcześniejszymi ustaleniami - mówi Krzysztof Domagalski, zastępca dyrektora Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miejskiego w Gdańsku. - Wszystko odbyło się w cywilizowany sposób. To budzi szacunek. 
20.02.2024
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Duży niebieski ciągnik z biało-czerwoną flagą na dachu. Widzimy go na tle zabytkowych miejskich zabudowań
Ciągniki były potężne, wszystkie ozdobione biało-czerwonymi flagami. Jechały kawalkadą ze Śródmieścia do Wrzeszcza. Ten ciągnik widzimy na tle Bramy Wyżynnej
fot. Piotr Wittman/gdansk.pl

Ciągniki od Śródmieścia do Wrzeszcza

Trwało to około siedem godzin. O godz. 10 do Gdańska wjechały ciągniki z trzech kierunków: od strony Kartuz, Pruszcza Gdańskiego i Przejazdowa. W sumie około 170 maszyn. Wszystkie potężne, niemal w komplecie przyozdobione biało-czerwonymi flagami. 20 z nich stanęło przed Pomorskim Urzędem Wojewódzkim na Okopowej, gdzie przez kilka godzin trwał wiec na liczbę od kilkudziesięciu do 100 osób, rozdawano ulotki.  

150 ciągników pojechało w miasto - ze Śródmieścia do Wrzeszcza. Zawracali na rondzie pod Galerią Bałtycką i jechali znowu do Śródmieścia. Zatrzymywali się na czerwonych światłach, nie blokowali skrzyżowań.

 

Rozsądek mieszkańców i rolników

Protest był zapowiedziany kilka dni wcześniej w mediach. Mimo obecności kawalkady 150 ciągników na głównej arterii komunikacyjnej miasta, większych korków drogowych nie było.

- Po pierwsze, mieszkańcy mieli czas, żeby się do tej sytuacji przygotować - stwierdza Krzysztof Domagalski, zastępca dyrektora Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miejskiego w Gdańsku. - Wiele osób po prostu we wtorek zrezygnowało z jazdy prywatnymi autami do Śródmieścia i Wrzeszcza. Po drugie: rolnicy pokazali klasę. Zależało im na tym, by ludzie ich zauważyli, zainteresowali się ich problemami.

NASZA FOTOGALERIA:

Taka postawa budzi szacunek

Już kilka dni wcześniej organizatorzy protestu byli w kontakcie z policją i Urzędem Miejskim w Gdańsku.

- Rozmawiali z nami dwaj liderzy protestu - mówi Krzysztof Domagalski. - Inteligentni ludzie, którzy rozumieją wartość współpracy. Umówiliśmy się, że ciągniki mogą jeździć lewym i środkowym pasem jezdni, ale prawy zarezerwowany jest dla komunikacji miejskiej i samochodów osobowych. I tego rolnicy na ogół się trzymali. Taka postawa budzi szacunek.

Wtorkowy protest w Gdańsku, zgodnie z zapowiedzią, trwał do godz. 17. Następnie wszystkie ciągniki skierowały się na drogi wyjazdowe z Gdańska.

TV

Czwarty mikrolas już rośnie - zobacz, jak powstawał na Oruni Górnej