Pracownicy poczty mieli wytrzymać sześć godzin wytrzymali czternaście. Atak na Pocztę Polską w Gdańsku rozpoczął się o godz. 4:45 równocześnie z ostrzałem Westerplatte, a obrona Poczty Polskiej w Gdańsku jest jednym z pierwszych starć zbrojnych II wojny światowej. Zdecydowała się na nie grupa pocztowców, którzy dysponowali trzema lekkimi karabinami maszynowymi, pistoletami i pewną liczbą granatów ręcznych. Kiedy o godz. 19 podjęto decyzję o kapitulacji, pierwszy z płonącego budynku wyszedł Jan Michoń, dyrektor poczty. Niósł białą flagę, mimo tego został przez Niemców zastrzelony, zaraz za nim wyszedł naczelnik poczty Józef Wąsik, który zginął spalony miotaczem płomieni.
Podwójna haniebna zbrodnia i sprawiedliwy Niemiec
W piątek 5 października 2018 roku, w 79. rocznicę rozstrzelania Obrońców Poczty Polskiej uroczystości upamiętniające tamte tragiczne wydarzenia odbyły się pod pomnikiem Obrońców Poczty na Cmentarzu Bohaterów "Zaspa" w Gdańsku. W uroczystościach wzięli udział przedstawiciele władz samorządowych, weterani, kombatanci, pracownicy Poczty Polskiej i uczniowie gdańskich szkół.
- Rozstrzelanie cywilnych pracowników Poczty Polskiej w ówczesnym Wolnym Mieście Gdańsk było czymś haniebnym, ale i sprzecznym z prawem - przypomniał prezydent Adamowicz. - Sąd zastosował prawo rzeszy niemieckiej, a w momencie obrony Poczty Polskiej przez jej cywilnych pracowników obowiązywało inne prawo i to była klasyczna zbrodnia sądowa. Uzasadnienie wyroku było kłamliwe i perfidne, podjęte niby w świetle prawa przez haniebny skład sędziowski.
Ale jak przypomniał Paweł Adamowicz ta dramatyczna histroria miała swój dalszy ciąg.
- Znalazł się jeden sprawiedliwy Niemiec Dieter Schenk, policjant i historyk, który nie namawiany przez nikogo podjął się wyjaśnienia do końca tej zbrodni sądowej i zbrodni na ludziach - mówił prezydent Gdańska. - Odnalazł akta, przeprowadził śledztwo, drążył sumienie niemieckie i doprowadził do procesu sądowego i uniewinnienia pocztowców, co oczywiście miało już tylko znaczenie symboliczne. Doprowadził też do orzeczenia odszkodowań dla rodzin zamordowanych pocztowców.
Obrączka, guziki i...buteleczka z ziemią
Do sierpnia 1991 roku nie było wiadomo, gdzie znajdują sią zwłoki obronców Poczty Polskiej. Na zbiorowy grób 38 pocztowców przypadkowo trafili robotnicy prowadzący prace ziemne przy budowie garaży banku na Zaspie. Znaleziono wtedy szczątki obrońców, przy nich guziki, grzebienie, okulary, spinki od mankietów, fragmenty butów i jednoznaczny dowód - obrączkę Franciszka Klinkosza, ekspedienta pocztowego z panieńskimi inicjałami jego żony i datą ich ślubu.
Do około trzystu pamiątek pozostałych po pocztowcach od września 2018 roku dołączyła kolejna, wyjątkowa. Dziś Muzeum Obrońców Poczty umieściło wspis na swoim profilu FB:
“Na opowiedzenie tej historii czekaliśmy do dzisiaj. Bo jest to chyba jedno z najwymowniejszych świadectw mówiących, jak ważna jest pamięć o rozstrzelanych 79 lat temu obrońcach Poczty Polskiej w Gdańsku. Otóż, 1 września, podczas tegorocznych obchodów rocznicy wybuchu II wojny światowej, otrzymaliśmy w darze niewielką buteleczkę. Wewnątrz była ziemia, a na etykiecie wykonanej z plastra – napis:
Obrońcy
Poczty Polskiej
w Gdańsku
1.IX.1939
rozstrzelani
Zaspa 5.X.1939.
Buteleczkę przekazała nam rodzina Elżbiety Marcinkowskiej-Szucy, która była juzistką w Polskim Urzędzie Pocztowo-Telegraficznym w Wolnym Mieście Gdańsku. Wychodząc z pracy wieczorem 31 sierpnia 1939 r., nie sądziła zapewne, że po raz ostatni widzi swoich kolegów żywych. Kiedy więc po ponad pół wieku znaleziono na Zaspie grób zamordowanych obrońców, zabrała z niego odrobinę piasku. Dla niej była to relikwia. Dla nas jest również.”
Ekshumowane szczątki zostały ponownie pochowane na znajdującym się w pobliżu Cmentarzu - Pomniku Bohaterów „Zaspa”, który dziś dla gdańszczan jest przede wszystkim “cmentarzem pocztowców”, choć spoczywają tu także pomordowani kolejarze i celnicy z Szymankowa i działacze polscy Wolnego Miasta Gdańska zamordowani 1940 w Stutthofie.
W 1998 roku Rada Miasta Gdańska przyznała obrońcom Poczty Polskiej (łącznie 56 osobom) pośmiertnie tytuły honorowych obywateli Miasta Gdańska.
To nasi pracownicy, pamietamy
- Poczta Polska nie była 1 września 1939 roku obiektem o znaczeniu militarnym - wspominał Paweł Skoworotko członek zarządu Poczty Polskiej. - Stąd ten atak był też aktem terroru. Obrońcy mieli bronić się sześć godzin, wytrzymali czternaście. Oblewani benzyną, kiedy uznali że nadszedł czas złożyć broń, ci którzy przeżyli w wyniku sfingowanego procesu zostali zamordowani. Są dla nas wzorem, to byli przecież nasi pracownicy cztery pokolenia temu. Ich heroizm będzie na zawsze w naszej pamięci.
Na zaspiańskim cmentarzu poświęcono też w piątek 5 października nowy drewniany krzyż dedykowany wszystkim spoczywajacym na cmentarzu zmarłym, poprzedni w 2018 roku został spalony przez chuliganów.