
Czytaj także: Na ratunek żabie - rusza akcja Chronimy Płazy Gdańska
Dlaczego składanie skrzeku może być niebezpieczne?
Na drodze zwierzęta te często napotykają śmiercionośne bariery, jakimi są dla nich ruchliwe ulice. Mierzą się z nimi dwukrotnie, ponieważ po odbyciu godów wracają w miejsce, z którego przyszły. Z pomocą musi więc przyjść im człowiek i przenieść je przez niebezpieczną przestrzeń, by mogły już bez narażenia życia powędrować do wody. Musi to zrobić tym bardziej, że wszystkie (mniej niż 20) gatunki płazów w naszym kraju są pod ochroną.
Gdzie w Gdańsku przenoszą płazy?
W tym roku wytypowano cztery lokalizacje takich działań, przy ulicach:
- Góralskiej (Niedźwiednik),
- Na Szańcach (Olszynka),
- Nowotnej (Stogi),
- Kościerskiej/Bytowskiej (Oliwa).
Oprócz tego, dla ruchu samochodowego zamknięto 40-metrowy odcinek ul. Michałowskiego, którym również wędrują żaby i ropuchy.
- Są to lokalizacje, gdzie płazów jest naprawdę dużo i śmiertelność, w przypadku braku czynnej ochrony, wynosić może setki, a nawet tysiące w ciągu jednego dnia. A mówimy tu o zwierzętach żyjących nawet po 15 - 20 lat - mówi Piotr Zięcik, biolog środowiskowy, który współpracuje ze stowarzyszeniem MiastoRelacje w realizacji tegorocznej odsłony przedsięwzięcia. - Staramy się chronić migrujące płazy w tych miejscach, ale to nie wyczerpuje potrzeb w tym zakresie w Gdańsku.

Czytaj także: Żaby migrują - od 14 marca zmiana organizacji ruchu na ul. Michałowskiego
Na czym polega czynna ochrona?
Gdański Zarząd Dróg i Zieleni jako zarządca dróg, zobowiązał się wygrodzić z dwóch stron płotkami te odcinki wspomnianych ulic, które są trasami wędrówek rozrodczych zwierząt.
- Płazy idą wzdłuż wygrodzenia i wpadają do wiader - pułapek, z których trzeba je podjąć i przenieść na drugą stronę drogi - tłumaczy Piotr Zięcik. - Kiedy ich aktywność nie jest jeszcze mocno nasilona, tak jak jest teraz (rozmawiamy w ostatnim dniu marca - red.), wystarczy, że przyjdziemy do wiaderek dwa razy dziennie. Im będzie cieplej, tym częściej trzeba będzie to robić, żeby zwierzęta nie wysychały w rozgrzanych na słońcu wiadrach.
Działania te (grodzenie, łapanie płazów w pułapki i przenoszenie ich) realizowane są na podstawie decyzji Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Gdańsku.

Ile płazów przeniesiono w marcu?
Na profilu Chronimy płazy Gdańska na Fb każdego dnia czytać można raporty z działań wolontariuszy (bo to oni są solą projektu - o czym więcej w dalszej części tekstu). Jak czytamy w podsumowaniu z ostatniego dnia marca:
"Po pierwsze - sucho i spore amplitudy temperatur dzień/noc. Aby płazy komfortowo i masowo ruszyły na swoje coroczne rozrodcze migracje potrzeba temperatury w nocy około 8 stopni i przede wszystkim wilgoci.
Do 25 marca wybieraliśmy z wiaderek pojedyncze osobniki, dopiero po niemrawym deszczu nastąpiło chwilowe poruszenie – 26 marca przenieśliśmy aż 770 płazów (ok 28 proc. wszystkich zebranych). Teraz znowu jakby ciszej, wolniej. Za chwilę przymrozki, deszczu brak, suchość czuć na każdym kroku. Czekamy na exodus.
Do tej pory przenieśliśmy 2737 płazy:
- 1440 w Oliwie,
- 563 na Olszynce
- 480 na Niedźwiedniku
- 254 na Stogach (Stogi najzimniejsze)
Ropucha szara - póki co królowa rankingu płazów przeniesionych do zbiorników wodnych przez wolontariuszy akcji Chronimy Płazy GdańskaFot. Fb Chronimy Płazy GdańskaZdecydowana większość, bo aż 992 osobniki to Bufo bufo - przepiękna piękności ropucha szara. Były żaby trawne, moczarowe, zielone, sporo traszek, a z południa przybyło 29 osobników traszki górskiej. Mieliśmy też w wiaderkach niespodziewanych gości - po jednym jeżu i karczowniku (gatunek gryzonia - red.).
(...) Ogromne chapeau bas dla osób, które organizują się oddolnie i pomagają płazom w tej niełatwej drodze.
Zauważmy, przenieśmy, powiedzmy innym, ZWOLINIJMY.” - marcowy raport kończy się takim apelem.
Żaba trawna - reprezentantki tego gatunku jako pierwsze tej wiosny złożyły skrzekFot. Fb Chronimy Płazy Gdańska
- Żaby jeszcze nie zaczęły wracać, ale za chwilę będą, bo w ostatni weekend marca pojawił się pierwszy skrzek. Wkrótce będzie więc ruch dwukierunkowy - dodaje Piotr Zięcik. - Sezon jest nierówny, bo mamy załamania temperatur, a płazy to zwierzęta zmiennocieplne, muszą się nagrzać zanim wyruszą w drogę, dlatego trudno określić ramy czasowe tej operacji. Wystarczyłaby ustabilizowana wysoka temperatura przez tydzień i opady deszczu, a eksodus skończyłby się szybko. Patrząc na dekadę doświadczeń, mieliśmy migracje dwutygodniowe i takie, które trwały półtora miesiąca.

Tutaj łatwo o dobry uczynek
- To kapitalna akcja, daje dużą satysfakcję, bo efekt pomocy, czy ochrony, jest natychmiastowy: nie jak sadzenie lasu, na którego efekty czekać trzeba dziesiątki lat - uważa gdański biolog. - Tutaj podnosimy płaza z wiaderka, przerzucamy go na drugą stronę drogi i od razu mamy dobry uczynek. To cieszy i powoduje, że bardzo dużo osób chce to robić.
Nie ma lokalizacji, gdzie nie byłoby chętnych do pomocy i pomoc ta jest przyjmowana z otwartymi ramionami, po przejściu szkolenia dotyczącego:
- bezpieczeństwa - bo trzeba mieć kamizelkę odblaskową podczas akcji przy drodze i nosić rękawice;
- umiejętnego podejmowania zwierząt z wiadra - zawsze z ostrożnością, bo do pułapki może się też złapać jeż, gryzoń lub inne zwierzę z zębami;
- rozpoznawania gatunków - po szkoleniu wolontariusz dostaje też klucz do oznaczania;
- raportowania do organizatora, który jest zobowiązany zbierać szczegółowe statystyki akcji.
Wyjątkiem jest stanowisko przy ul. Na Szańcach, gdzie nie ma ani chodnika, ani pobocza. Tutaj organizatorzy działają sami.

Szkolenia dla chętnych do działania na rzecz gdańskich płazów odbywać się będą w kolejne soboty kwietnia, wystarczy śledzić cytowany powyżej profil na Fb.
Pierwszym sprawdzianem dla potencjalnych wolontariuszy jest godzina sobotniego spotkania - ósma rano. Kto chce pomagać, musi być gotów na poranne akcje przy wiaderkach - pułapkach, także w weekendy. Większość zwierząt wyrusza w wiosenną migrację w nocy.
Projekt “Chronimy płazy Gdańska” realizowany jest przy wsparciu środków Wydziału Ekologii i Energetyki Urzędu Miejskiego w Gdańsku.