• Start
  • Wiadomości
  • Precz z tym pyłem! Protest mieszkańców na rondzie w Letnicy

Precz z tym pyłem! Protest mieszkańców w Letnicy, Straż Miejska bada zanieczyszczenia

Zarząd Morskiego Portu Gdańsk S.A. zobowiązał się trzy tygodnie temu - podczas spotkania z gdańskimi samorządowcami oraz przedstawicielami Straży Miejskiej i policji - do podjęcia zdecydowanych działań, w celu powstrzymania pylenia składowanego w porcie węgla. Według mieszkańców Nowego Portu i Letnicy, władze Portu Gdańsk robią zbyt mało, by problem zniknął. Dlatego zorganizowali na rondzie w Letnicy protest, utrudniając ruch samochodów, w tym licznym TIR-om kursującym do i z portu.
31.07.2024
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Ludzie z transparentami chodzą po przejściu dla pieszych, za nimi stoją w korku ciężarówki
Protest mieszkańców na rondzie w Letnicy wstrzymał ruch samochodowy, w tym TIR-ów kursujących do i z portu
Fot. Grzegorz Mehring / www.gdansk.pl

Pył węglowy z Portu Gdańsk. ZMPG zapowiada poprawę sytuacji mieszkańców

Trzy główne tematy

W środę, 31 lipca, zorganizowano protest na rondzie w Letnicy, blokując ruch samochodowy, w tym wielu TIR-ów jadących z portu. Trąbienie wuwuzeli przyniesionych przez protestujących mieszało się więc z klaksonami samochodów, które utknęły w długim na kilkaset metrów korku.

Podczas protestu zbierano podpisy mieszkańców pod apelem o zorganizowanie nadzwyczajnej sesji Rady Miasta Gdańska, na której poruszone miałyby być trzy tematy: pylenie węgla, przedłużenie umowy dzierżawy terenu dla Port Service i wyjaśnienie przyczyn pożaru hali na terenie portu.

Już bez zakazu kąpieli na plażach. Trwa badanie przyczyn pożaru w Nowym Porcie

Władze miasta nie mają bezpośredniego wpływu na to, co się w kontrolowanym przez państwo Porcie Gdańsk, ale starają się interweniować w interesie mieszkańców (w dalszej części artykułu opisujemy działania Straży Miejskiej w Gdańsku). Urząd Miejski w Gdańsku regularnie monituje instytucje, które mają uprawnienia, by działać - na temat konkretnych sytuacji prowadzona jest m.in. korespondencja z zarządem Portu i z Państwowym Wojewódzkim Inspektoratem Ochrony Środowiska w Gdańsku. 

ZOBACZ ZDJĘCIA Z PROTESTU NA RONDZIE W LETNICY

Mieszkańcy są wkurzeni

Mimo że protest zorganizowano w godzinach pracy, o godzinie 14, na rondzie zebrało się około setki ludzi, głównie z Nowego Portu i Letnicy, ale byli też gdańszczanie z innych dzielnic. Jedną z organizatorek protestu była Anna Motyl.

- Od dwóch lat walczymy z tym pyłem i nic się nie zmienia - mówi Anna Motyl. - Mieszkańcy już się wkurzyli. Były dwa małe, ostrzegawcze wyjścia, teraz jak widać jest na tu ponad sto osób. Jeśli będzie trzeba, w następnym miesiącu będzie nas dwieście, trzysta. Protestujemy przeciwko zapyleniu Nowego Portu, jazd ciężarówek bez plandek, przeciwko TIR-om, które na ul. Wyzwolenia nie dają ludziom żyć, ponieważ nie ma "hopek" zatrzymujących prędkość, a nawet jeśli są, to oś TIR-a jest większa. Wkurza nas też sytuacja z Port Servicem. Ile jeszcze ma na nas spaść plag, żeby wreszcie ktoś zaczął działać i z nami rozmawiać? Port z nami nie rozmawia. Nie jesteśmy chyba godni według nich takiego zaszczytu. A są porty na świecie, jak Amsterdam, gdzie przeładowują węgiel i nie ma takiego problemu. Tam mają kurtyny wodne i pochłaniacze pyłu - tłumaczy organizatorka.

Organizatorzy zadbali o zgłoszenie akcji policji, która była obecna na miejscu, o wodę dla uczestników (temperatura 26 stopni C.) i transparenty. A także o apolityczny charakter protestu, który miał łączyć ponad podziałami - slogany na transparentach oraz skandowane przez protestujących nie były za lub przeciw jakiejkolwiek opcji politycznej czy partii, lecz za czystym powietrzem i przeciw truciu.

Kobieta z dzieckiem na rękach idzie w proteście i trzyma transparent z napisem Nic o nas bez nas .
Na protest przyszli zarówno rodzice z dziećmi, jak i seniorzy
Fot. Grzegorz Mehring / www.gdansk.pl

„Precz z tym pyłem! Bo zrobimy wam zadymę”, „Co ważniejsze jest niż hajc? Nasz zdrowie Porcie Gdańsk!”, „Przez zaniechania Portu Gdańsk, my wdychamy czarny szajs!”, „Czarny pył do domu leci, tak są trute nasze dzieci” - wołali uczestnicy protestu.

Z dwójką małych dzieci przyszła m.in. Paulina Kozłowska, która mieszka z rodziną w Nowym Porcie od 7 lat.

- Jest coraz gorzej. Na początku myśleliśmy, że to pył z budowy, bo na nowej Letnicy stawia się dużo nowych bloków, ale teraz już jest jasne, że problem stanowi pył z hałd węgla na terenie portu. Cały czas mamy brudno w mieszkaniach, mamy zatkane nosy, dzieci jakiś dziwny kaszel dostają. Naprawdę odczuwamy bardzo wyraźnie skutki tego pyłu, który męczy nas z każdym rokiem coraz bardziej - mówi Paulina Kozłowska i dodaje, że w mieszkaniu kurze trzeba ścierać codziennie, a na ściereczkach codziennie jest czarny pył.

Wśród protestujących byli też seniorzy w kapeluszach i z parasolami, chroniącymi przed słońcem oraz hasłami namalowanymi farbą na obrusach. Wśród starszych osób był m. in. pracujący jako ochroniarz w zakładzie obok portu Sławomir Stańczyk, który jak mówi, sprawą interesuje się tym bardziej, że sam choruje na płuca i wydaje na leczenie miesięcznie 1,5-2 tys. zł.

Ludzie z transparentami maszerują w marszu protestacyjnym.
Choć protest zaczął się w godzinach pracy - o 14:00, przyciągnął około setki osób
Fot. Grzegorz Mehring / www.gdansk.pl

- Pracuję przy składowisku węgla, 10 metrów od hałdy, i widzę co się dzieje. Okazuje się, że premier Morawiecki podpisał długoterminową umowę i jeszcze prawdopodobnie będziemy cierpieć przez trzy lata. Port wyraził zgodę na rozładunek i przetrzymywanie na ich terenie węgla: kruszenie, przesiewanie i z powrotem wysyłanie tego węgla w świat - mówi Sławomir Stańczyk i opowiada, co widzi przez płot portu. - Idzie węgiel na przesiewarkę, grubszy węgiel jest rozsypywany, walcowany, żeby go skruszyć na drobne i tę drobną kostkę wysyła się w świat. Mam więc pytanie do władz portu i władz państwowych - jak długo mają zamiar pozwalać na to wszystko, na pylenie tego węgla?

Stanowcze NIE. Jest deklaracja Miasta ws. przyszłości spalarni odpadów Port Service

Straż Miejska - kontrolujemy, co się da

Dostęp do terenu Portu Gdańsk jest ściśle ograniczony.

- Nawet, jak policja tu się pojawia, to musi najpierw grzecznie pytać, czy można, bo tutaj rządzą inni mundurowi, Straż Graniczna i Służba Celna - słyszymy od strażników miejskich.

9 lipca b. r. odbyła się w Urzędzie Miasta Gdańska narada w sprawie pyłu węglowego, o czym pisaliśmy w artykule „Port będzie codziennie sprawdzać firmy składujące węgiel. Kontrole nie ominą ciężarówek”. W spotkaniu uczestniczyli: zastępca prezydent Gdańska Piotr Grzelak, prezes Zarządu Morskiego Portu Gdańsk S.A. Dorota Pyć, specjaliści z obu instytucji, przedstawiciele policji i Straży Miejskiej. Port zobowiązał się wtedy, że polewanie hałd z węglem wodą i specjalnymi płynami, restrykcyjne kontrole przewoźników i składów węglowych na terenie Portu będą codziennością, a sytuacja będzie stale monitorowana.

 

Zgodnie z uzgodnieniami, kontrole Straży Miejskiej odbywały się dwa razy dziennie od 10 do 19 lipca - przed południem i po południu. W patrole oprócz Referatu Ekologicznego włączyły się referaty dzielnicowe. Po 19 lipca kontrole SM odbywają się nieregularnie.

- Straż pracuje między 7 a 22, więc nasze działania możemy dostosować do potrzeb. Jeśli zapylenie widoczne jest w godzinach popołudniowych, to jak najbardziej Referat Ekologiczny jest w stanie wysłać tam patrol, żeby zmierzyć jakość powietrza. Nie będziemy jednak skupiać się na konkretnych godzinach, skuteczniejsze jest działanie na wyrywki, z zaskoczenia, o różnych porach dnia, kilka razy w tygodniu - mówi Sabina Buczyńska, kierownik Referatu Ekologicznego Straży Miejskiej w Gdańsku.

Bus straży miejskiej stoi przy ulicy, obok stoją strażnicy, a ulica przejeżdża ciężarówka.
Funkcjonariusze z Referatu Ekologicznego Straży Miejskiej posiadają specjalistyczny sprzęt, który pozwala kontrolować poziom pyłów zawieszonych w powietrzu, a dzięki wysuwanej na dachu kamerze obserwować ładunki przejeżdżających TIR-ów
Fot. Przemysław Kozłowski / www.gdansk.pl

Eko Patrol Straży Miejskiej w Gdańsku przeprowadza kontrole samochodem-laboratorium w strefach bezpośrednio otaczających port (na teren samego portu wjechać nie mogą). Można nim na miejscu przeprowadzić pomiar pyłów zawieszonych PM10 i PM2,5 - to one mają szkodliwy wpływ na zdrowie człowieka. Podczas kontroli między 10 a 19 lipca czujniki nie wykazały przekroczenia norm. Nie ma jednak wątpliwości, że problem zapylenia istnieje, bowiem wiatr wzbija w powietrze węglowe drobinki i roznosi je po okolicy - szczególnie, gdy przez dłuższy czas utrzymuje się bezdeszczowa pogoda.

Sytuacja jest obecnie bez wątpienia lepsza, niż kilka miesięcy temu, bowiem władze Portu wprowadziły maszyny do nawilżania przeładowywanego węgla, a także polewania dróg, którymi jest on transportowany. Nie wygląda jednak na to, by nawilżanie węgla było możliwe w górnych partiach hałd, które liczą nawet ponad 20 metrów wysokości. Wciąż istnieje też problem ciężarówek, które mają nakaz, by przykrywać transport plandeką - ale nie wszyscy kierowcy się do tego stosują.

- Ja przykrywam, bo to żadna robota, wszystko dzieje się automatycznie i trwa ze trzy minuty - mówi Norbert, kierowca z Chojnic. - Jadę zaraz z tym węglem na Śląsk, gdzie niby mamy kopalnie i górników. Dziwne, nie? Tak, widzę, że są kierowcy, którzy nie nakrywają transportu plandeką. Moim zdaniem robią to z czystego lenistwa. Policja powinna więcej na to uważać, bo inaczej będą dalej mieli to w nosie. 

Gonitwa wozu-laboratorium Straży Miejskiej za przemieszczającą się chmurą pyłu jest nierealna - by dochowana była prawidłowa procedura pomiaru, samochód w czasie badania powietrza nie może się przemieszczać.

Jedna z takich kontroli Straży Miejskiej odbyła się w poniedziałek, 29 lipca. Wóz-laboratorium ustawił się przy wyjeździe z pirsu rudowego. Na dachu wozu znajduje się czujnik, który wychwytuje wszystkie pyły zawieszone w powietrzu i przepuszcza je przez filtry. Czas pomiaru pyłu trwa pół godziny, wyniki widoczne są od razu na ekranie monitora. Na dachu pojazdu jest też wysuwana jak peryskop kamera, którą można zajrzeć dalej i wyżej. Dzięki kamerze na monitorze w aucie widać doskonale, jaki ładunek znajduje się na ciężarówce.

Kobieta w mundurze straży miejskiej siedzi w busie i trzyma w ręku kartkę papieru z wynikami kontroli powietrza.
Weronika Zinke, młodszy strażnik Straży Miejskiej w Gdańsku odczytuje pomiary stanu powietrza
Fot. Przemysław Kozłowski / www.gdansk.pl

- Po naszych kontrolach bardzo się to poprawiło. Wcześniej były sytuacje, że nagminnie TIR-y z węglem nie miały założonych plandek. Teraz znacznie więcej wyjeżdża z plandekami założonymi - mówi Weronika Zinke, młodszy strażnik Straży Miejskiej w Gdańsku i odczytuje przeprowadzone właśnie pomiary powietrza. Te ponownie nie wskazują przekroczenia norm.

Z terminalu wyjeżdżają kolejne ciężarówki, obserwowane przez strażników. Większość ma założone plandeki, ale potwierdza się, że wciąż jeżdżą też odkryte, z widoczną małą hałdą węgla na pace.

Kilka razy przejeżdża też beczkowóz, który zrasza ulice.

Straż Miejska nie ma uprawnień, by zatrzymać ciężarówkę bez plandeki i ukarać kierowcę mandatem, ale interwencję może podjąć policja. Dlatego strażnicy robią zdjęcia ciężarówek i przekazują je policji, która może wszcząć dalsze czynności - udowodnić przewoźnikowi wykroczenie i nałożyć mandat.

Jak dodaje kierowniczka Referatu Ekologicznego, codzienne kontrole Straży Miejskiej w dniach 10-19 lipca sprawiły nie tylko, że kierowcy ciężarówek częściej naciągają plandeki, ale także, że samochody były częściej myte, a hałdy węgla częściej polewane, by ograniczyć pylenie.

Kobieta w mundurze straży miejskiej prowadzi samochód i patrzy przez szybę na hałdę węgla.
Przejeżdżając obok hałd węgla, strażnicy miejscy obserwują, czy nie unosi się z nich pył węglowy
Fot. Przemysław Kozłowski / www.gdansk.pl

 

 

TV

Prezydent Gdańska z mieszkańcami Aniołek przy jednym stole