• Start
  • Wiadomości
  • Zamieszkać w Stoczni Cesarskiej. Gdańsk zyska piękną dzielnicę [WIZUALIZACJE]

Zamieszkać w Stoczni Cesarskiej. Gdańsk zyska piękną dzielnicę [WIZUALIZACJE]

Ślązak ze Szczawnicy, pracuje dla pracowni architektonicznej w Kopenhadze. 32-letni Mateusz Mastalski jest głównym architektem przebudowy Stoczni Cesarskiej w Gdańsku. - Zakochałem się w tym miejscu - mówi. Zobacz, jak połączył w projekcie historię z przyszłością. I jak będzie walczył z zimnym morskim wiatrem...
22.03.2018
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Mateusz Mastalski na tle swoich planów dla Stoczni Cesarskiej

Mateusz Mastalski mówi, że każdy szanujący się architekt w Polsce ma trzy marzenia: - Przebudować teren wokół Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie, przerobić śląską kopalnię, no i oczywiście zrewitalizować tereny postoczniowe w Gdańsku.

To ostatnie marzenie Mastalskiego właśnie się spełnia. To on jest głównym architektem przebudowy Stoczni Cesarskiej w Gdańsku.

W pracowni architektonicznej Henning Larsen Architects A/S w Kopenhadze kierował przez ostatnie pół roku grupą 10 architektów i urbanistów, którzy wymyślali, jak można 16 ha tych terenów przywrócić miastu i ożywić. Ich wizja wygrała konkurs ogłoszony przez belgijskiego dewelopera Edonia. 

- Zostawiłem wszystko inne i zająłem się Gdańskiem - mówi Mastalski. - To było dla mnie najważniejsze. Ale nie ja stawiałem wszystkie kreski. Byłem członkiem międzynarodowego zespołu, w skład którego wchodzili architekci krajobrazu, grupa inżynierów i polscy partnerzy z pracowni BBGK oraz A2P2.

Co konkretnie zostawił? Mastalski, absolwent architektury na Politechnice Śląskiej w Gliwicach, mówi, że dla Henninga Larsena pracował już nad projektami w Danii, Belgii czy Arabii Saudyjskiej.

- Dostałem od króla Arabii pozwolenie na wjazd do Medyny, miejsca urodzin Mahometa - wspomina. - Niemuzułmanom trudno tam wjechać. Ale do Mekki już mnie nie wpuścił.

Nad jakim projektem pracował w Medynie? - To niestety tajemnica - mówi. - Arabski inwestor nie życzy sobie, żeby o tym mówić.

Na szczęście w Gdańsku Mastalskiego nie obowiązuje żadna tajemnica. - Wiemy, co chcemy tu zrobić - mówi.  

A tu postawimy dźwig. Mastalski tłumaczy swoją wizję wiceprezydent Gdańska Aleksandrze Dulkiewicz

Mówi, że był w Gdańsku pierwszy raz jako student z Gliwic. - Już wtedy zakochałem się w tym miejscu - wyznaje. - Ciszę się, że mogę tu teraz pracować.

Mastalski podkreśla, że pracownia architektoniczna Henning Larsen Architects to firma międzynarodowa. - Ja wiem, że Polacy nie lubią, gdy Duńczycy czy Holendrzy mówią im, jak żyć i jak budować miasto - mówi polski architekt. - Ale Stocznią zajmuję się ja. Znam doskonale kontekst historyczny, kulturowy i polityczny tego miejsca. W zespole międzynarodowym bardzo dużo dykutowaliśmy wspólnie, żeby zrozumieć ten kontekst. BBGK zajmowało się istniejącymi już obiektami, a A2P2 było naszym lokalnym partnerem i pomagało zrozumieć lepiej kontekst miasta.

Architekt będzie w Gdańsku bywał często: połączenie lotnicze z Kopenhagą jest doskonałe. - Te miasta są podobne pod względem klimatu i faktu, że w Kopenhadze też były tereny postoczniowe do rewitalizacji - mówi. - Wiemy bardzo dobrze, nad czym pracujemy.

Zdaniem Mastalskiego trzeba przede wszystkim oddać stocznię miastu. - W 1950 roku te tereny zostały odgrodzone płotem i murem od miasta - mówi. - Czas, żeby wróciły do miasta, zaczęły żyć i wypełniły się ludźmi.

Zobacz projekt Stoczni Cesarskiej Mateusza Mastalskiego z Henning Larsen Architects (14 slajdów): 

Wiatr, niestety, od morza

Rozmowę o rewitalizacji stoczni powinniśmy zapewne zacząć od polityki, od strajków i Lecha Wałęsy. Ale zaczynamy inaczej - od klimatu.

- Mikroklimat jest tu fatalny - mówi Mastalski. - Wieje i to wieje mocno. Zimny wiatr od morza, od północy.

Rzeczywiście, w hali stoczniowej, w której Mastalski prezentuje dziennikarzom swoją wizję, jest bardzo zimno. Farelki niewiele dają.

Mastalski: - Zrobiliśmy pomiary tzw. komfortu termicznego dla miasta i wyszło nam, że w Gdańsku czas, gdy ludzie czują się dobrze na zewnątrz to raptem 27 procent w skali w roku. To jakieś 14 tygodni. 

Ale architekci mogą to zmienić: - Tak zaplanowaliśmy budynki, że na przekór wiatrowi, przy odpowiedniej zabudowie i dzięki nasłonecznieniu możemy zwiększyć komfort termiczny aż o siedem tygodni - mówi. - Czyli z 27 do 42 procent. To dużo.

A jeśli już będziemy częściowo chronieni przed zimnym wiatrem, możemy rozmawiać o innych funkcjach tego terenu. Będą tu kawiarnie, restauracje, kina, muzea, sklepy, galerie, biura, hotele, planowane jest przedszkole i akademik dla studentów. Ba, na makiecie wypatrzyłem nawet położony nad kanałem portowym… parkiet koszykarski! Jednak nie wiadomo, czy wpływające do mariny żaglówki nie będą go systematycznie zalewać. Na makiecie wygląda uroczo. Nic tylko rzucać “trójki” niczym Gortat.

Stocznia Cesarska ma mieć dwie główne ulice: Narzędziową oraz oczywiście promenadę nad kanałem portowym na spacery i jogging. To dwie główne osie nowego osiedla.

Promenada nad kanałem stoczniowym: jogging, spacer, randka nad wodą

Ulica Narzędziowa połączy trzy kluczowe miejsca. Pierwsze zwane jest roboczo “Mleczny Piotr” - tu była w XIX wieku kawiarnia Milchpeter. Teraz ma tam być park, dużo zieleni i restauracje. Wszystko nad wodą.

Drugi kluczowy punkt: Dok. To pozostałość po industrialnej części stoczni. Otoczony dźwigami i budynkami stoczniowymi może się ewentualnie stać miejscem na… baseny pływackie. W pobliżu drewniane platformy, na których można się też opalać.  

- W Kopenhadze to normalka, że ludzie wskakują latem do wody na takich terenach - mówi Mastalski. - W Gdańsku nie zauważyłem, ale może to się zmieni?

I trzecie kluczowe miejsce: położony obok ECS i Sali BHP budynek Dyrekcji (Doki 1). Można przed nim urządzać na otwartym powietrzu koncerty, imprezy plenerowe czy targi, a w zimie - lodowisko.

Mastalski wyjaśnia, że ta kluczowa część Stoczni Cesarskiej nie będzie przeskalowana, czyli nowa zabudowa będzie tam wysokością nawiązywać do starej. - Materiały, skala budynków, podcięcia, przedproża - wszystko, co nowe, będzie tam nawiązywać do tego, co już jest wokół - mówi architekt. - Uczymy się od stoczni, więc także adaptacja starych budynków ma odzwierciedlać ich historię. Między starym a nowym musi trwać dialog.

Ale, jak dodaje, Stocznia Cesarska, aby odżyć, musi zapełnić się ludźmi, mieszkańcami, a nie tylko turystami. Jak z tego wybrnąć? Mastalski i jego zespół umieścili większe budynki mieszkalne, wysokościowce, na peryferiach Stoczni Cesarskiej.

- Wyższa dzielnica mieszkaniowa, około 3,5 tysiąca mieszkań, stanie na krawędziach, na brzegach - mówi. - Ale wszystko i tak jest dopasowane do skali ludzkiej. Między budynkami wysokimi (nawet na 130 metrów) i niskimi jest naturalna gradacja. Ma tam docierać światło dzienne, partery mają być aktywne. Ma być zielono, mimo, że to tereny postindustrialne.

Prezentacja odbyła się w kuźni stoczniowej. Wiceprezydent Dulkiewicz mówiła, że miasto wiąże duże nadzieje z rewitalizacją Stoczni Cesarskiej i całego Młodego Miasta

Budujmy, bo się zawali

Udziały w belgijskiej spółce deweloperskiej Edonia, do której należą te tereny, mają po połowie firma z tradycjami sięgającymi 1892 roku, czyli Alides oraz nowa firma Revive, która zajmuje się m.in. rewitalizacją terenów De Nieuwe Dokken (Nowe Doki) w Gent w Belgii.

Belgowie mówią, że nie żartują.

- Proces przebudowy Cesarskiej nie zacznie się wkrótce, ponieważ on już się zaczął - deklaruje Gerard Schuurman z Edonii. - Zaczynamy od przebudowy budynków Dyrekcji i pobliskiego budynku Remizy. Ogłosiliśmy też konkurs na otoczenie tych budynków. Rozmawiamy już też o przebudowie budynku przeznaczonego na NOMUS, czyli Nowe Muzeum Sztuki. My naprawdę chcemy tu budować.

Cała rewitalizacja może trwać nawet 15 lat. 

Liczą się detale. Jest marina, są bloki, jest nawet boisko do koszykówki nad kanałem

Czy Schuurmann nie boi się, że inwestycję zatrzyma niedawny wpis Stoczni Cesarskiej do rejestru zabytków, dokonany przez Pomorską Wojewódzką Konserwator Zabytków Agnieszkę Kowalską?

Schuurman: - Nie wiemy, co ten wpis dla nas znaczy. Nie wiemy, na czym polegają teraz zasady gry. Mamy po prostu nadzieję na rzeczowy dialog z panią konserwator. Moim zdaniem nie mamy czasu: jeśli nie zaczniemy tu wkrótce budować, to te budynki się po prostu zawalą.

TV

Kamienica przy Toruńskiej 27 odzyskała blask