• Start
  • Wiadomości
  • Nadzieja na powrót do normalności, czyli jak gdańskie dinozaury rozweselały dzieci

Nadzieja na powrót do normalności, czyli jak gdańskie dinozaury rozweselały dzieci

Niemałą sensację wśród mieszkańców gdańskiej dzielnicy Aniołki wzbudziła pewnego wieczoru para spacerujących pomarańczowych dinozaurów. Okazało się, że celem ich wizyty było sprawienie odrobiny radości dzieciom w czasie pandemii.
15.04.2020
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Gdańskie dinozaury w akcji
Gdańskie dinozaury w akcji
zdj. Facebook/Zofia Tatarek

 

Niestandardowe ludzkie zachowania w tym trudnym czasie, często zabawne, wynikają jak mówią specjaliści z potrzeby „oswojenia” epidemii. Chcemy bowiem zapomnieć na chwilę o stresie czy smutku i pamiętać, że świat wróci kiedyś do normalności. Stąd takim powodzeniem cieszą się włoskie koncerty i spotkania balkonowe, naśladowane na całym świecie, stąd popularny w internecie pewien mieszkaniec hiszpańskiej Murcji, który w przebraniu dinozaura wyrzucał śmieci.

#zostanwdomu i oglądaj efekty Uchwały Krajobrazowej Gdańska na zdjęciach


Geneza gdańskich dinozaurów jest równie ciekawa. Nasze dinozaury chciały rozweselić dzieci, a przy okazji wzbudziły niemałą sensację wśród zamkniętych w domach mieszkańców dzielnicy Aniołki.

A jaki był początek? Zofia Tatarek jest mamą dwóch chłopców: 4,5-letniego Antosia i 1,5-rocznego Julka. Przed pandemią, podobnie jak dla tysięcy rówieśników, ich naturalną przestrzenią było podwórko. Zawsze spędzały tam dużo czasu. Jak mówi pani Zofia mają masę energii i uwielbiają biec przed siebie.

- Niestety, od prawie miesiąca popołudnia spędzają przede wszystkim na balkonie. Staramy się im organizować różne zabawy, ale oczywiście widać, że brakuje im zwyczajnego wyjścia na podwórko; starszy syn tęskni za przedszkolem, gdzie zawsze dzieje się coś ciekawego. My też od czasu do czasu bywamy nieco markotni - jak wszyscy, martwimy się o przyszłość. Zwierzyłam się z różnych swoich obaw przyjaciołom, Dominice i Michałowi. Znamy się jeszcze z harcerstwa, są wspaniałymi ludźmi, którzy hołdują zasadzie „raz skautem - zawsze skautem”. I tak było również tym razem – opowiada pani Zofia.

#gdanskczyta dla dzieci. Posłuchaj „Czerwonego Kapturka” - czyta Małgorzata Brajner


Dominika Kwiatkowska i Michał Gołębiewski nie ukrywają, że obraz dzieci, które zmuszone są do przesiadywania w domach jest dla nich szczególnie trudny. Jak umilić im czas, jak je rozbawić?

- Od początku tej pandemii widzimy w oknach dzieci przyklejone do szyb. Głód zdarzeń jest tak ogromny, że w czasie spaceru z psem jesteśmy gruntownie „obmachiwani”. Jednocześnie nasi przyjaciele, którzy spędzają ten czas w mieszkaniu z dwójką chłopców opowiadali, jak bardzo ich dzieci potrzebują rozrywki. Stroje dinozaurów "chodziły za nami" już od dłuższego czasu. Teraz, gdy dnie wyglądają kropla w kroplę tak samo, postanowiliśmy w końcu zainwestować w coś tak całkowicie nieortodoksyjnego – opowiada pan Michał. - Internet jest pełen dostawców najdziwniejszych rzeczy... po kilku dniach odebraliśmy przebrania. Postanowiliśmy je wykorzystać zanim zaczęlibyśmy dawać posłuch swoim wątpliwościom. W grę wchodziło jeszcze tańczenie na balkonie, ale ponieważ mielibyśmy wówczas niewielką i raczej przypadkową widownię, zdecydowaliśmy się na drugą opcję. Szybko spakowaliśmy dinozaury i siebie do samochodu; podjechaliśmy na parking w pobliżu mieszkania przyjaciół, przebraliśmy się i poszliśmy dać przedstawienie pod ich balkonem. Trasa była króciutka - kawałek parkingu, ścieżka osiedlowa, no i podwórko.

Zobacz film z gdańskimi dinozaurami:

 

 - Jedliśmy kolację, kiedy zadzwonił Michał z pytaniem, który to nasz balkon. Po paru minutach patrzymy, a do ogrodu przyległego do bloku wchodzą dwa pomarańczowe dinozaury, ustawiają się pod naszym balkonem i zaczynają ze sobą walczyć. Zaczęłam się głośno śmiać, ale Antoś nie był przekonany do niezapowiedzianych gości i krzyczał: „Dinozaury, uciekajcie stąd!”. Dinozaury posłusznie przystanęły i jednym ruchem zdjęły maski. W tym momencie na twarzy Antosia pojawił się promienny uśmiech. Rozpoznał wujka i ciocię i natychmiast zaczął zachęcać ich do dalszej walki. Z okien wyglądali sąsiedzi, jeden z nich nawet wyszedł do ogrodu - Antoś był pełen podziwu, że nie boi się drapieżników. Wszyscy się uśmiechali i myślę, że tak, jak my, mieli wrażenie, że te dwa dinozaury skaczące po ogrodzie to promyk normalności w tych niespokojnych czasach. Rano Antoś otworzył oczy, uśmiechnął się i powiedział: „Mamo, ale te dinozaury walczyły!” A potem musieliśmy budować norkę dla naszego pluszowego tyranozaura. Po paru dniach wrzuciłam zdjęcia z performance przyjaciół na Facebooka. Znajomi są zachwyceni, w komentarzach proszą o odwiedziny na swoich osiedlach. Obiecują, że zrzucą z balkonów ciasta dla dinozaurów. Pojawiła się oferta świątecznego mazurka, a nawet weselnej wódki – relacjonuje całe wydarzenie mama chłopców. - Nigdy bym nie pomyślała, że dwa pomarańczowe dinozaury, skaczące po ogrodzie podczas pandemii będą dla nas nadzieją na powrót do normalności – mówi pani Zofia.

Każdy z nas może włączyć się w walkę z koronawirusem. Ruszyła lokalna akcja GDAŃSK POMAGA

 

Gdańskie dinozaury czyli Dominika Kwiatkowska i Michał Gołębiewski
Gdańskie dinozaury czyli Dominika Kwiatkowska i Michał Gołębiewski
zdj. Facebook/Zofia Tatarek


Krótki pobyt dinozaurów na osiedlu nie uszedł uwadze mieszkańców. Pani Dominika i pan Michał wspominają, że ludzie reagowali bardzo pozytywnie. Prosili o pozowanie do zdjęć.

- Na pewno jeszcze będą kolejne akcje. Stroje nie mogą się marnować, a my mamy jeszcze kilkoro znajomych – zapowiada Michał Gołębiewski.

Wypatrujmy więc uważnie gdańskich dinozaurów za naszymi oknami. Niosą uśmiech i otuchę nie tylko dzieciom.

 

 

TV

Port Lotniczy Gdańsk powitał 6-milionowego pasażera. To nowy rekord