Biegnij, Ewa, biegnij!
Trenerka Polek Nina Patalon co raz kopała w reklamę pewnej firmy ustawioną tuż obok linii autu. Miała się czym denerwować. Polki raz po raz z ogromną prędkością sunęły na bramkę Austriaczek, by albo stracić piłkę w niepotrzebnym dryblingu, albo dać złe podanie, albo trafić w słupek czy tuż obok bramki.
Ale udało się w 57. minucie. Po podaniu od Eweliny Kamczyk piłkę przejęła Ewa Pajor. Ruszyła z pełną prędkością - jak tylko ona potrafi - na bramkę Manueli Zinsberger i w ostatniej chwili oddała piłkę Natalii Padilli-Bidas. Ta strzeliła mocno, choć dziwnie skiksowała. Austriacka obrończyni Marina Georgieva próbowała jeszcze wybić piłkę z linii bramkowej, ale tylko wbiła ją do bramki.
Stadion oszalał. Padilla-Bidas i Pajor nie miały dosyć. Sunęły z kolejnymi podobnymi kontrami. Stadion reagował: “jeszcze jeden, jeszcze jeden!” To był istny gdański kocioł. Za chwilę Pajor, kiedy wydawało się, że dobije Austriaczki, trafiła w słupek.
Po stracie gola Austriaczki były coraz bardziej podenerwowane i zdezorientowane. Zaczęły się strzały źle przygotowane, źle wykonane, chaos. Piłkarki Austrii, które w grupie wygrał z nami dwa razy po 3:1, zaczęły po prostu panikować, grając w pośpiechu. Polkom było w to graj. To one przejęły kontrolę nad wydarzeniami na boisku. Niestety, nie wykorzystały kolejnych kilku szans. Szkoda!
W pierwszej połowie mieliśmy typowy mecz walki. Jak starcie bokserek w ringu - walka o przestrzeń na boisku, walka w powietrzu, przepychanki. Bardzo fizyczny mecz. Wiadomo było, że wygra ta drużyna, która lepiej zniesie trudy tej ciężkiej konfrontacji. Okazało się, że decydujący, nokautujący Austriaczki cios zadała Padilla-Bidas, na co dzień zawodniczka Sevilli.
Bitwa pod Wiedniem
We wtorek, 3 grudnia, o godz. 18.15 nasze reprezentantki czeka starcie rewanżowe na stadionie Austrii Wiedeń. Ciężko się tam spodziewać kawy po wiedeńsku z bitą śmietanką. Raczej znów zobaczymy boks w wadze superciężkiej.
Najlepiej tę sytuację podsumowała Adriana Achcińska po meczu. Ze spokojem powiedziała: - Lekki stresik pewnie będzie, ale warto walczyć o swoje marzenia.
Padilla-Bidas: - To była chyba najważniejsza bramka w moim życiu. Ale może we wtorek strzelę tę jeszcze ważniejszą?
Trenerka naszej reprezentacji Nina Patalon po meczu powiedziała: - W Austrii musimy być jeszcze bardziej skoncentrowani, kolektywni. Dziewczyny dziś ciężko pracowały, cierpiały na boisku i dlatego zeszły z boiska szczęśliwe. We wtorek walczymy o marzenia. To spotkanie będzie jeszcze trudniejsze. Austriaczki też chcą, jak my, jechać na Euro. Tam będzie kolejna bitwa.
Zobacz fotorelację z meczu: