• Start
  • Wiadomości
  • Pobożny i cnotliwy jak dawny gdańszczanin. Jacek Friedrich o wystawie w Muzeum Narodowym

Pobożny i cnotliwy jak dawny gdańszczanin. Muzeum Narodowe po długiej przerwie kusi nową wystawą stałą. WYWIAD z dyr. Jackiem Friedrichem

„Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki” - nową wystawą stałą pod takim tytułem Oddział Sztuki Dawnej Muzeum Narodowego w Gdańsku powraca po długiej, kilkunastomiesięcznej przerwie. Na odwiedzających czekają także inne nowości, m.in. zmieniona oprawa kolorystyczna słynnego „Sądu Ostatecznego”. O wystawie, specjalnie powołanej Komisji Memlingowskiej, i o tym - w czym dawni gdańszczanie są nam podobni - opowiada dr Jacek Friedrich, dyrektor Muzeum Narodowego w Gdańsku.
18.05.2021
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Oddział Sztuki Dawnej Muzeum Narodowego w Gdańsku zaprasza na nową wystawę, prezentuje również odświeżoną przestrzeń, w której można podziwiać słynny „Sąd Ostateczny” Hansa Memlinga
Oddział Sztuki Dawnej Muzeum Narodowego w Gdańsku zaprasza na nową wystawę stałą, prezentuje również odświeżoną przestrzeń, w której można podziwiać słynny „Sąd Ostateczny” Hansa Memlinga
fot. Dominik Paszliński / www.gdansk.pl

 

 

Agata Olszewska: Czego możemy się spodziewać odwiedzając nową wystawę stałą w Oddziale Sztuki Dawnej: „Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki”?

Dr Jacek Friedrich, dyrektor Muzeum Narodowego w Gdańsku: - To wystawa, która pokazuje różnorodność naszych zbiorów, ale co ważniejsze, prezentuje sztukę w kontekście społecznym - to, jak funkcjonowała ona w codziennym życiu, do czego była potrzebna. Wcześniejsza wystawa w Oddziale Sztuki Dawnej Muzeum Narodowego skupiała się na prezentowaniu obiektów pod kątem ich piękna. Dla widza jest to jeden z najważniejszych walorów sztuki, i ja tego nie neguję. Ale sztuka była kiedyś o wiele bardziej związana z życiem, nie była odizolowana, sprowadzona do roli eksponatu w muzeum czy galerii sztuki. Dawniej dzieła sztuki - obrazy, rzeźby, dekorowane przedmioty, przedstawiające różnego rodzaju alegorie albo umoralniające sceny - otaczały ludzi w domach, ratuszu, kościele, siedzibie bractwa, cechu... Tak było w XVI, XVII czy XVIII wieku. Ta wystawa ma służyć temu, by pokazać, jak bardzo sztuka była częścią codzienności dawnych gdańszczan. Znajdziemy tu dzieła uzasadniające ściąganie i płacenie podatków, komentujące ówczesną rzeczywistość, odwołujące się do problemów teologicznych czy politycznych.


Wiele takich dzieł przetrwało?

- Do naszych czasów zachowały się z tego tylko strzępy, niektóre obiekty są w innych muzeach, w rękach prywatnych, inne zaginęły, zostały rozproszone po świecie. Na tej wystawie prezentujemy właśnie takie szczęśliwie odnalezione, niezwykle cenne gdańskie dzieła - na przykład przepiękny „Bukiet kwiatów” Andreasa Stecha, który po wojnie trafił do Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie, czy dzieło Izaaka van den Blocke, które pokazujemy jako depozyt z Muzeum Narodowego we Wrocławiu.

Nowa wystawa stała jest też okazją, by zobaczyć dwa znakomitej jakości portrety związane z Gdańskiem zarówno poprzez sportretowane osoby, spokrewnione z jedną z tutejszych rodzin patrycjuszowskich, jak i poprzez osobę autora, który przez jakiś czas tworzył w Gdańsku - to obrazy Franza Kesslera, które udało nam się kupić ostatnio na aukcji w Londynie. Do naszej kolekcji włączyliśmy także dopiero w ostatnich dniach XVII- i XVIII-wieczne zabawki dla dzieci z cyny i mosiądzu, będące miniaturkami naczyń liturgicznych i innych przedmiotów, których używają dorośli. To nas bardzo cieszy, że mogliśmy wzbogacić wystawę o obiekty, których publiczność dotąd nigdy nie widziała. Dzięki temu nawet najbardziej zagorzali wielbiciele sztuki gdańskiej i goście, którzy wielokrotnie byli w Muzeum Narodowym w Gdańsku, będą mieli okazję zobaczyć coś nowego.

 

Nowa wystawa stała, zatytułowana „Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki”, prezentuje dzieła, które powstały bądź funkcjonowały w Gdańsku od początku XIII do drugiej połowy XVIII wieku
Nowa wystawa stała, zatytułowana „Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki”, jest okazją, by zobaczyć dzieła, które powstały bądź funkcjonowały w Gdańsku od początku XIII do drugiej połowy XVIII wieku
fot. Dominik Paszliński / www.gdansk.pl

 

Istotnym wątkiem nowej wystawy jest religia, na co wskazuje już sam tytuł. Jedna z trzech części ekspozycji została poświęcona sztuce kościelnej.

- Wyobrażenia religijne były w centrum duchowego i społecznego życia w dawnej Europie, Gdańsk nie jest tutaj wyjątkiem. Wokół tego organizowała się wyobraźnia ludzi. Stąd i większość przedmiotów na wystawie dotyczy pobożności średniowiecznej i późniejszej, reformacyjnej, i systemu cnót z XVI- i XVII-wieku. W Gdańsku niezwykle popularny był neostoicyzm, kultywujący życie cnotliwe. Różne to były cnoty: obywatelskie, kupieckie, regulujące życie jednostek i całych społeczeństw; inaczej definiowane dla mężczyzn - mężczyzna powinien być odważny i zaradny, a inaczej dla kobiet - kobieta miała być cierpliwa, pracowita i roztropna. Do tego dochodziły cnoty ogólne, jak pobożność czy umiarkowanie. Twierdzono, że człowiek, który żyje zgodnie z nimi jest szczęśliwy. Ma poczucie, że jego jednostkowe życie ma sens, a jednocześnie jest częścią większej całości - społeczeństwa. Na wystawie prezentujemy m.in. rysunki Jeremiasza Falcka, przedstawiające cnoty obywatelskie ze Złotej Bramy w Gdańsku.

 

Gdańszczanie byli pobożni i cnotliwi?

- Tego nie wiemy. Na pewno jedni byli, inni nie, jak to zwykle z ludźmi bywa. Ale dzieła sztuki, które pozostawili po sobie, pokazują, jakimi chcieli być widziani. A chcieli być widziani, jako pobożni i cnotliwi właśnie. Ten wzorzec był bardzo silny. To wszystko wydaje nam się odległe od dzisiejszego myślenia, żyjemy w zlaicyzowanym społeczeństwie, więc pobożność w dużej mierze jest dla nas już egzotyką. Ówczesne cnoty nowoczesny świat wyparł, zaczęła dominować ekspresja indywidualizmu, mówiąca: rób to, na co masz ochotę. To zupełna odwrotność tamtego świata, którego przesłanie brzmiało: rób to, czego się od ciebie oczekuje. Celem naszej wystawy jest pokazanie, że te społeczeństwa były inne, i ta sztuka, także w Gdańsku, który od późnego średniowiecza do XVIII wieku był ważnym ośrodkiem artystycznym w Północnej Europie, różniła się w sposobie społecznego funkcjonowania, od tego, co znamy z dzisiejszego świata.

 

Wystawa dzieli się na trzy strefy: w pierwszej przedstawiono sztukę kościelną, w drugiej - obiekty związane z działalnością publiczną mieszczan, w trzeciej - przedmioty zapełniające prywatną przestrzeń gdańskiego domu
Wystawa dzieli się na trzy strefy: w pierwszej przedstawiono sztukę kościelną, w drugiej - obiekty związane z działalnością publiczną mieszczan, w trzeciej - przedmioty zapełniające prywatną przestrzeń gdańskiego domu
fot. Dominik Paszliński / www.gdansk.pl

 

Mówi Pan o różnicach, a czy współczesny widz odnajdzie na wystawie jakieś podobieństwa z dawnymi gdańszczanami?

- Dawni gdańszczanie mieli takie problemy, jak my dziś: chorowały im dzieci, interesy się czasem nie udawały. Jednak pod wieloma względami żyli w innym świecie, nie wiem czy łatwo by nam dzisiaj było się z nimi porozumieć. Gdańszczanin z XV wieku przeniesiony do naszych czasów pewnie byłby przerażony. To, co pokazujemy, zdecydowanie jest zapisem przemian kulturowych i bogactwa kultury. Rolą muzeów jest, by przypominać, że istnieją różne niuanse i odcienie. Możemy się odnosić do niektórych spraw wynikających z różnorodności kulturowej czy historycznej krytycznie, ale powinniśmy spróbować zrozumieć ludzi, którzy kiedyś żyli, i zrozumieć to, że niekoniecznie chcieliby oni żyć tak, jak my dzisiaj to robimy. Nie kształtujmy przeszłości na nasz obraz i podobieństwo. Prawo do odmienności powinny mieć nie tylko współczesne kultury, o co walczą dziś różne ruchy emancypacyjne - zaakceptujmy odrębność kultury XV-, XVII- czy XIX-wiecznej. Tą wystawą zachęcamy, by spojrzeć na świat według pryncypiów minionych pokoleń. Sądzę, że to może być ciekawe i wartościowe.

 

- Cieszy nas, że mogliśmy wzbogacić wystawę o obiekty, których publiczność dotąd nigdy nie widziała - mówi dr Jacek Friedrich, dyrektor Muzeum Narodowego w Gdańsku
- Cieszy nas, że mogliśmy wzbogacić wystawę o obiekty, których publiczność dotąd nigdy nie widziała - mówi dr Jacek Friedrich, dyrektor Muzeum Narodowego w Gdańsku
fot. Grzegorz Mehring / www.gdansk.pl

 

Oglądając nową wystawę nie można pominąć „Sądu Ostatecznego” Hansa Memlinga. Odwiedzających może zaskoczyć nowa kolorystyka sali, w której prezentowane jest słynne dzieło. Będzie więcej zmian?

- Zmieniliśmy tło z granatowego na złote - to autorski pomysł Patryka Hardzieja, świetnego projektanta związanego z gdańską ASP, który odpowiada za stronę wizualną naszej nowej wystawy. To drobne zmiany, nie jest to jeszcze ekspozycja naszych marzeń. Udało nam się okna ściany południowej, która najmocniej się nagrzewa w ciągu dnia, wykleić specjalną folią, która redukuje promieniowanie, a w konsekwencji ogranicza skoki temperatur, niezwykle niebezpieczne dla dzieł sztuki.

Natomiast sama gablota, w której prezentujemy Memlinga, nie spełnia już koniecznych rygorów - cała konstrukcja jest dość archaiczna, była przygotowana dawno temu, na wystawę czasową, która miała trwać zaledwie kilka miesięcy. Podjęliśmy już kroki, żeby stworzyć nowoczesną, profesjonalną gablotę na długie lata, ale jest to długi proces. Jesteśmy na etapie konsultowania wymogów z gronem wybitnych ekspertów. Powołaliśmy w tym celu Komisję Memlingowską - muszę przyznać, że jestem z tego dumny, nigdy w naszym muzeum nie było takiego ciała. Tworzy ją grupa znakomitych specjalistów polskich i zagranicznych, z różnych dziedzin: historii sztuki, muzealnictwa, konserwacji zabytków, fizyki. Są wśród nich prof. Łukasz Bratasz z Krakowa, który nad ochroną dziedzictwa kultury pracował na Uniwersytecie Yale, najwybitniejszy w Polsce znawca malarstwa niderlandzkiego, prof. Antoni Ziemba z Uniwersytetu Warszawskiego czy Till-Holger Borchert, dyrektor Muzeów Miejskich w Brugii, które przechowują największą kolekcję obrazów Memlinga na świecie. „Sąd Ostateczny” jest jednym z trzech najważniejszych dzieł sztuki, jakie mamy w Polsce. Razem z „Damą z łasiczką” Leonarda da Vinci i krakowskim ołtarzem Wita Stwosza współtworzą kanon sztuki światowej. Naszym obowiązkiem, jako muzeum, jest, aby należycie zadbać o to arcydzieło i zapewnić mu bezpieczeństwo.

 

Wystawę stałą „Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki” można oglądać w Oddziale Sztuki Dawnej Muzeum Narodowego w Gdańsku (ul. Toruńska 1) od wtorku do niedzieli, w godzinach 11:00-18:00. Bilety: normalny 15 zł, ulgowy 10 zł, dzieci i młodzież 7-26 lat 1 zł, bilet rodzinny 20 zł. W piątki wstęp bezpłatny.

 

TV

W zoo zamieszkały dwa lemury