Urządzenie przypominające duże wiadro pływające pod powierzchnią wody zobaczyć można przy pomostach przystani przy ul. Szafarnia. Pływający kubeł zbiera pływające śmieci zasysając wodę z powierzchni. Następnie woda przechodzi przez filtr workowy umieszczony w koszu, po jej wypompowywaniu, w pojemniku pozostają śmieci i zanieczyszczenia (do 20 kg za jednym razem), które należy co jakiś czas usuwać.
Seabin potrafi również zbierać części olejów i zanieczyszczeń pływających na powierzchni wody w postaci tłustych plam. W ciągu roku urządzenie może zebrać do ok. pół tony zanieczyszczeń. Jest przy tym tanie w użyciu - jego producent, australijska firma Seabin Group (więcej o nim poniżej) zapewnia, że dzienne zużycie prądu to koszt ok. 1 dolara. Praca urządzenia opiera się na 12-woltowych pompach wodnych.
ZOBACZ, JAK PRACUJE SEABIN
Zadaniem Gdańskie Ośrodka Sportu będzie teraz zbieranie danych o przechwyconych przez Seabin śmieciach.
Będziemy zbierać te informacje w 22, 28 i 38 tygodniu roku - mówi Grzegorz Pawelec z Gdańskiego Ośrodka Sportu. - Posłużą do badania, które ma na celu określenie, jak bardzo zaśmiecone są morza i oceany, jak istotna jest ochrona środowiska oraz jak duży, pozytywny wpływ ma cała akcja zarówno lokalnie, jak i na całym świecie.
Pierwsze egzemplarze Seabin rozpoczęły swoją pracę w marinach na całym świecie trzy lata temu. Z zebranych dotąd informacji wynika, że rocznie przeciętny pojemnik zbiera:
- 90 tys. plastikowych siatek
- 117 tys. plastikowych widelców
- 200 tys. nakrętek od butelek
- 500 mln drobinek plastiku
- miliardy mikro włókien (np. z plastikowych lin)
Jak podaje Fundacja Ellen Macarthur, szacuje się, że do roku 2025 w oceanach na każde trzy tony ryb przypadać będzie jedna tona plastiku. Co gorsza, dalsze prognozy wskazują na to, że do 2050 roku oceany będą zawierały więcej tworzyw sztucznych niż ryb.
Seabin Group to firma założona w Australii przez dwóch żeglarzy i budowniczych jachtów Andrew Turtona i Pete`a Ceglinskiego w 2015 r. Wspólnicy wychodząc z założenia, że mariny są częścią globalnego systemu mórz i oceanów, postanowili zrobić coś, by zmniejszyć ilość pływających w nich śmieci - stąd wziął się Seabin. Kapitał na opracowanie prototypu urządzenia zebrano w ramach crowdfundingu. Pierwszy Seabin wypróbowano w czerwcu 2016 r. w jednej z marin na Majorce. Dziś na świecie pracuje już 719 “pływających koszy na śmieci”, wiele z nich, tak jak w przypadku Gdańska to darowizna od firm, które postanowiły w ten sposób wesprzeć globalny projekt ratowania mórz i oceanów od jednego z głównych globalnych problemów świata - zanieczyszczenia plastikiem. |