Spotkanie pt. „Młode Miasto – teraźniejszość i przyszłość” zorganizował Konwent Gospodarczy przy rektorze Politechniki Gdańskiej.
Przewodniczący tego gremium Zbigniew Canowiecki, prezydent Pracodawców Pomorza, przypomniał, że podobne spotkanie nt. przyszłości Młodego Miasta odbyło się na uczelni 4 lata temu.
- Konwent uznał wówczas zagospodarowanie gdańskich terenów postoczniowych za jeden z najważniejszych tematów rozwojowych całego regionu pomorskiego. Koncepcja przekształcenia gdańskich terenów postoczniowych, ewoluowała od takiego pierwotnego pomysłu zbudowania tam nowego city ze szklanymi drapaczami chmur. Później po latach pojawił się nawet pomysł utworzenia w tym miejscu skansenu historycznego - mówił Zbigniew Canowiecki.
Podkreślił, że Młode Miasto stanowi niezwykły potencjał nie tylko Gdańska, ale też całej metropolii. - Powstaje bowiem nowy fragment Śródmieścia Gdańska o powierzchni ponad 70 hektarów, oddalonych tylko o 7 minut pieszo od głównego dworca kolejowego i 15 minut od Głównego Miasta - zaznaczył.
Zbigniew Canowiecki uważa, że na terenie Młodego Miasta powinny znaleźć się duże obiekty o charakterze publicznym.
- Jako Pracodawcy Pomorza proponowaliśmy, aby na końcu Drogi do Wolności nad Motławą, zaczynającej się od Europejskiego Centrum Solidarności, zlokalizować budynek opery. Opery z prawdziwego zdarzenia nie mamy w regionie. Bo przecież te baraki, które stoją na Alei Zwycięstwa, są tylko namiastką prawdziwej opery. Na razie, nasze marzenie się nie ziściło - dodał.
Zastępca prezydenta Gdańska ds. zrównoważonego rozwoju Piotr Grzelak powiedział, że dla władz miasta bardzo istotna jest otwarta debata nt. przyszłości Młodego Miasta.
Kluczowa jest debata, ale nie jednorazowa
- Dyskusja o Młodym Mieście zaczęła się już w latach 90. A dziś ta dzielnica nabiera już swoich kształtów. Po pierwsze, Młode Miasto to jest Śródmieście. I tak traktujemy tę dzielnicę w studium uwarunkowań zagospodarowania przestrzennego centrum miasta, przyjętym w 2018 r. Młode Miasto wraz z Śródmieściem jest ośrodkiem o charakterze metropolitalnym o wielkim potencjale. Pozostałe ośrodki typu Wrzeszcz, Oliwa to są ośrodki miejskie, usługowe. Dla nas kluczowa jest debata. Debata nie jednorazowa. Tylko debata, w której cały czas idziemy do przodu i zastanawiamy się, czy ten kierunek jest dobrze prowadzony. Bo Młode Miasto to jest nasze dobro wspólne - oświadczył.
Wyjaśnił, że takiej właśnie publicznej wymianie poglądów służy reaktywacja Rady Interesariuszy Młodego Miasta o charakterze doradczym, poszerzonej o obszar Polskiego Haka.
Piotr Grzelak zwrócił uwagę, że z przebiegu dotychczasowej dyskusji nt. Młodego Miasta wyłaniają się dwa problemy.
Te obawy i zagrożenia, które mogą być przekształcone w szanse, to dwa rodzaje niedostępności. Po pierwsze, niedostępność przestrzenna. Młode Miasto jest elementem Śródmieścia, w związku z tym musimy tak to Młode Miasto kształtować, żeby było wrośnięte w całe Śródmieście. Po drugie, Młode Miasto, niestety w sposób naturalny, może być niedostępne społecznie. To znaczy, że może stać się ekskluzywną enklawą, wykluczającą poszczególne grupy społeczne - wytłumaczył.
Czy potrzebny jest menadżer Młodego Miasta?
Piotr Grzelak podkreślił, że jednym z problemów centrów dużych miast w Polsce i Europie, który może dotknąć też Młode Miasto, jest najem krótkoterminowy.
- Nie ma dzisiaj skutecznych instrumentów na to zjawisko. Najem krótkoterminowy powoduje disneylandyzację miast. Często śródmieścia miast stają się makietą, nie są żywym miastem. Musimy pracować nad tym, aby Młode Miasto było prawdziwym miastem z krwi i kości - zastrzegł zastępca prezydenta Miasta.
Podkreślił jednocześnie, że wszystkie działania inwestycyjne na Młodym Mieście muszą się odbywać z poszanowaniem dziedzictwa “Solidarności” oraz przemysłowego charakteru tego terenu.
- Wyzwaniem dla inwestorów funkcjonujących na Młodym Mieście jest na pewno kwestia hal stoczniowych. Dziś mają szansę pełnić inną funkcję. To już zależy od inwencji inwestorów, jak dać tym obiektom nowe życie - ocenił.
Architekt miasta Gdańska prof. Piotr Lorens zwrócił natomiast uwagę, że charakter Młodego Miasta musi być zrównoważony.
- Wiele obszarów na Młodym Mieście zostało już zdefiniowanych i realizowanych. Pojawiło się wiele inwestycji, które mają jednak wciąż fragmentaryczny charakter. Ważna jest koordynacja poszczególnych inwestycji. To może zadecydować o tym, czy teren Młodego Miasta w przyszłości będzie traktowany jako kolekcja projektów inwestycyjnych, czy też faktycznie spójnie ukształtowana dzielnica miejska. Paradoksalnie, teren ten nie ma swojego menadżera, nie ma swojego lidera, jeżeli chodzi o kształtowanie poszczególnych elementów. To jest zagadnienie wymagające dyskusji - stwierdził.
Konserwator zabytków jako szatniarz, który zgubił płaszcz
Głos zabrał też Wiesław Bielawski, były wieloletni zastępca prezydenta Gdańska ds. polityki przestrzennej.
- Obawiam, że obecna sytuacja na rynku inwestycyjnym mocno spowolni to, co się dzieje na Młodym Mieście. Pamiętam, jak rozpoczynałem brać udział w pierwszych takich debatach, to mógł być rok 2000 lub 2001. Mówiłem wówczas, że ten projekt startuje o 20 lat za wcześnie. I się pomyliłem. Bo on startował wtedy 30 lat za wcześnie. Byleby tylko dyskusja publiczna nie stała się tylko celem samym w sobie. Trzeba bowiem umieć podejmować decyzje i to czasami decyzje trudne - przestrzegł.
Wiesław Bielawski mocno skrytykował także działania pomorskiego wojewódzkiego konserwatora zabytków, wstrzymujące rozwój Młodego Miasta.
- Konserwator zabytków działa na zasadzie: “nie mam pana płaszcza. I co mi pan zrobisz?” Jak ma działać biznes, który ma inwestować poważne pieniądze? Jeżeli np. Echo Investments przygotowuje projekt na tyłach ECS-u, jest przed pozwoleniem na budowę i przychodzi decyzja o rozpoczęciu wpisu do rejestru. Przecież ten projekt miał już gotowe finansowanie. Kto za to ponosi odpowiedzialność? Konserwator? No nie. Nowela ustawy o ochronie zabytków wyraźnie spowodowała, że ten organ nie ponosi żadnej odpowiedzialności, a tym bardziej finansowej za błędne decyzje - argumentował Wiesław Bielawski.
Jego zdaniem, w tej sytuacji podstawą działalności wojewódzkiego konserwatora zabytków staje się "uznaniowość".
- A jeżeli jest uznaniowość, to żaden biznes nie zadziała - stwierdził.
W odpowiedzi na te słowa pomorski wojewódzki konserwator zabytków Igor Strzok zarzucił zebranym, że w debacie nie poruszyli tematu dziedzictwa historycznego terenu Młodego Miasta.
Konserwator kontra zastępca prezydenta
- Rozmawialiście państwo o Młodym Mieście, a nie o obszarze postindustrialnym, postoczniowym, zabytkach, dziedzictwie i przesłaniu, jakie “Solidarność” i Stocznia Gdańska dały Europie, a może nawet światu. Takie spojrzenie jest obecne w dyskusji publicznej w Gdańsku od początku lat 90. Zakładało ono, że Młode Miasto ma być dzielnicą biznesu, biur mieszkań i usług. W związku z tym rozumiem, że to jest forum gospodarcze, a nie forum zajmujące się dziedzictwem Stoczni Gdańskiej - powiedział konserwator.
Na zakończenie swojego wystąpienia Igor Strzok poinformował, że adaptacja dawnej dyrekcji Stoczni Gdańskiej na cele biurowe została niedawno nagrodzona w konkursie przez ministerstwo kultury i dziedzictwa narodowego.
Po chwili o mikrofon poprosił Piotr Grzelak.
- Pan konserwator spóźnił się. I to już jest swego rodzaju tradycja, że przychodzi półtorej godziny po rozpoczęciu spotkania. A o dziedzictwie “Solidarności” i dziedzictwie przemysłowym mówiliśmy bardzo wyraźnie w kontekście kształtowania Młodego Miasta. Czuję się wywołany do odpowiedzi. I czuję się w pewnym stopniu również obrażony pańskimi słowami, jako osoba, która reprezentuje dzisiaj miasto. Dla nas to jest kluczowa kwestia, aby to dziedzictwo historyczne zostało zachowane - oświadczył.
Zastępca prezydenta Gdańska pogratulował jednocześnie osobom odpowiedzialnym za rewaloryzację dawnej dyrekcji stoczni.
- W moim przekonaniu ta nagroda się państwu należy w sposób szczególny. Bo dokonaliście tego państwo nie ze wsparciem konserwatora zabytków, ale wbrew konserwatorowi zabytków - stwierdził Piotr Grzelak.
W dyskusji wziął także udział przedstawiciel jednego z inwestorów na terenie Młodego Miasta, prezes spółki Stocznia Centrum Gdańsk Krzysztof Sobolewski.
- Bardzo dużo wydarzyło się w tych ostatnich czterech latach rzeczy dobrych. I jest wiele rzeczy, które się nie wydarzyły. Widać dziś gołym okiem, że projekt Młodego Miasta ruszył i jest już jak kula śnieżna nie do zatrzymania. Widać kilka jednocześnie realizowanych przedsięwzięć, póki co, po stronie południowej ulicy księdza Jerzego Popiełuszki. Dużą ważną zmianą jest aktywizacja miasta w procesie kształtowania Młodego Miasta - ocenił inwestor.
Zdaniem Krzysztofa Sobolewskiego, procesy inwestycyjne na Młodym Mieście zahamowały jednak starania o wpisanie Stoczni Gdańskiej na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.