Paweł Huelle - Pro memoria. Życie pisarza wspomina kolega z czasów studenckich

Życie oglądane z życzliwością przez ponad 40 lat i żal w obliczu śmierci. Taką perspektywę ma autor wspomnienia, kolega Pawła Huelle ze studiów na Uniwersytecie Gdańskim. Czy istnieje niewydana powieść o stanie wojennym? Wojciech Książek, nauczyciel i publicysta, działacz NSZZ „Solidarność” i w latach 1997–2001 podsekretarz stanu w Ministerstwie Edukacji Narodowej, to potwierdza, bowiem Paweł Huelle osobiście czytał mu jej fragmenty. “Podobało mi się to, co słyszałem” - mówi dzisiaj i stawia hipotezę, która być może tłumaczy, dlaczego pisarz za życia nie zdecydował się na jej wydanie.
29.11.2023
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Brodaty mężczyzna w okularach siedzi na gdańskim krześle. Widzimy go od piersi w górę. Na głowie ma czarny kapelusz, wokół szyi - czerwony szal
Paweł Huelle rok temu, podczas benefisu w Dworze Artusa, który zorganizowano z okazji 65. urodzin pisarza
fot. Grzegorz Mehring/gdansk.pl

Zmarł Paweł Huelle (1957 - 2023). I, podobnie jak śp. Andrzej Zarębski, który odszedł w marcu br., był moim kolegą ze studiów na Uniwersytecie Gdańskim, z seminarium magisterskiego prof. Marii Janion. 

Nie żyje Andrzej Zarębski, działacz opozycji w PRL. Zapadła cisza po liście, który przeczytała córka Zmarłego

“Archeolog myśli”. Dyskusja o dzienniku Andrzeja Zarębskiego z internowania w stanie wojennym

Pawła poznałem bliżej począwszy od pierwszych dni studiów, bo razem przydzielono nas na filologii polskiej do grupy bibliotekoznawczej, w miejsce grupy teatralnej, filmowej, o co zabiegała większość studentów tego roku. Zdecydowało losowanie. Przyjęliśmy to z czarnym humorem, poszliśmy w większej grupie do pobliskiej, już nieistniejącej kawiarni „Jagienka” i tak zawiązała się nasza znajomość. W następnych miesiącach i latach bywałem w mieszkaniu rodziców Pawła, on odwiedzał mnie w Żarnowcu, chodziliśmy na grzyby, nad jezioro i plażę w Dębkach. Myślę, że klimat mieszkania we Wrzeszczu, rodzice z pewnym dystansem do dóbr doczesnych, z obowiązkową lekturą „Tygodnika Powszechnego”, mieli spory wpływ na życie Pawła. Można powiedzieć, że rodzajem motta dla tego jakże inteligenckiego sposobu myślenia są słowa C. K. Norwida, że „Ironia jest niezbędnym życia cieniem”. Tam też miałem okazję zobaczyć auto stojące pod oknami, które potem stało się swoistym podmiotem lirycznym książki „Mercedes-Benz”. Chodziliśmy też na spacery w miejsca, w których potem usytuował akcję swej bardzo ważnej powieści „Waiser Dawidek”.

Z czasu studiów pamiętam też program, który przedstawialiśmy w kilku mieszkaniach. Paweł chyba recytował fragmenty „Wielkiej Improwizacji”, sam ze swych kwestii zapamiętałem inny niezwykły tekst Adama Mickiewicza „Do przyjaciół Moskali”. Już po studiach, gdy zaczynałem pracę jako polonista w Pucku, a w maju 1981 roku powołano mnie na rok do wojska, Paweł mocno zaangażował się w pracę organizacyjną w powstającej „Solidarności”. Pamiętam, jak kiedyś podczas przepustki z wojska, oprowadził mnie po korytarzach, pokojach siedziby Związku w Gdańsku-Wrzeszczu. Mieliśmy też okazję uczestniczyć w przyjęciach ślubnych. 

Nie ma co ukrywać, że trochę różniliśmy się w ocenach biegu spraw w Polsce po 1989 roku. Ale chociażby w trakcie mego ministrowania w rządzie Jerzego Buzka, Paweł wspierał ideę powrotu do trójstopniowego ustroju szkolnego, nie był przeciwnikiem gimnazjów. Cenił w ogóle dobre przygotowanie do życia, porządną szkołę, dbałość o dobrze opłacanych nauczycieli. 

 

W wieku 93 lat zmarła prof. Maria Janion, wybitna naukowczyni, znawczyni romantyzmu, wykładowczyni UG

W ostatnich latach co jakiś czas miałem okazję korzystać z miejsc do dyspozycji autora sztuki. I tak w niezwykłej scenografii jachtu „Dar Pomorze”, miałem możliwość być na spektaklu „Żółta łódź podwodna”, na „Kursku”, ostatnio na adaptacji prozy Borhardta „Znaczy kapitan”. Pamiętam, jak ze dwa razy opowiadał mi, a potrafił mówić ze swadą, o dobrej recenzji tej adaptacji, którą w rozmowie przekazali mu dwaj emerytowani oficerowie marynarki handlowej, urodzeni „Wilniucy”. Paweł Huelle czuł teatr, był związany z tym gdyńskim od lat, podobnie jak Krzysztof Babicki, reżyser jego sztuk. 

W sposób szczególny wraca w pamięci spektakl „Kursk”, którego przesłanie wzmocniła dramatyczna wojna na Ukrainie, podwójna, czasami okrutna twarz władz Rosji. 

Ten spektakl oparty jest na tragedii atomowej łodzi podwodnej „Kursk”, która zatonęła jesienią 2001 roku z ponad 100 marynarzami na pokładzie. W tle pojawia się problem polityki, manipulowania informacjami o tragedii, tak znaną w Rosji zwłoką, dowolnym podejściem do czasu, przestrzeni, człowieka zresztą też. Ale sztuka Pawła Huelle mówi również o sile, którą niosą w sobie, ze sobą, kobiety rosyjskie, tak doświadczone przez odejścia bliskich, biedę, zesłania. Są elementem Rosji, jak nieśmiertelne goździki. Czasami w sposób niezrozumiały wspierające dyktatorów, w większości jednak trzymające się resztek człowieczych: miłości, solidarności, rodzicielstwa. Jest ich kilka w tej sztuce, w tym staruszka, wypowiadająca kwestie trochę jak Antygona czy Kassandra ze sztuk Sofoklesa.

Księga kondolencyjna Pawła Huellego w Kunszcie Wodnym - do czwartku, 7 grudnia

W swych utworach, ale i w rozmowach zauważyłem, że Paweł Huelle jest mistrzem kontrapunktu, znajdowania głosu komentatorów, owego chóru greckiego. W „Kursku” tę rolę pełni babuszka, a w jeszcze większym stopniu postać markiza de Custine i fragmenty jego znanych „Listów z Rosji”. Mimo że pisane w pierwszej połowie XIX wieku nie tracą na aktualności. Przydają też głębi historycznej spektaklowi. Jak myśl, że władcy Rosji posiedli zdolność poróżniania narodu i narodów. W wizji autora człowiek jest czekaniem, łupiną dryfującą po morzu, który wiele znosi. Postaci w tej sztuce żyją z jakimś piętnem naznaczenia, są poza wyborem. Ten spektakl dużo mówi o obawach, jakie nosił w sobie Paweł Huelle wobec naszego wschodniego sąsiada. Podzielałem je.

Pamiętam też z ostatniego czasu nasze wspólne oglądanie teatralnej wersji „Znaczy kapitan”. Paweł bardzo to przeżywał, wzdychał, kiwał głową, czasami uśmiechał się zadowolony. Byłem zaskoczony, bo to było już po premierze. Można powiedzieć, że miałem dwie sceny, którym się równolegle, trochę ukradkiem przyglądałem. Ale te reakcje tym bardziej pokazywały, że Paweł Huelle był artystą, żył sztuką. Świat, by jakoś funkcjonował, musi mieć jakiś elementarny szacunek dla ludzi, którzy starają się wskazywać szlak. Można z niego nie skorzystać, ale ważne, że są takie drogowskazy. Paweł pozostaje jednym z nich.

Zastanawiający jest też język utworów Pawła Huelle. Dbał o formę w takim klasycznym stylu, o potoczystość, melodię słów, co niezwykle wybrzmiewa w długich językowych frazach w „Mercedes-benz”, czy w „Ostatniej wieczerzy”. Warto wiedzieć, że pisał pracę magisterską na seminarium prof. Marii Janion z twórczości Jarosława Iwaszkiewicza. Myślę, że ten wybór i to powinowactwo stylów, szacunku dla krótszych form literackich, nie było przypadkowe.

Zmarł Paweł Huelle - wybitny pisarz, twórca „Weisera Dawidka”. Wielka strata dla Gdańska

Cóż dodać wobec tajemnicy śmierci? Jest pewną legendą relacja, że w szufladach autora „Waisera Dawidka” jest powieść o stanie wojennym. Miałem okazję w tamtych latach słuchać jej fragmentów. Wtedy uważał, że za mało w niej literackiego dystansu, za dużo doraźnych emocji i goryczy. Jakby zabrakło owego kontrapunktu, który był tak ważny w jego twórczości. Można porównać tę sytuację do dylematów, który mieli znakomici autorzy, poeta Zbigniew Herbert pisząc „Raport z oblężonego miasta” i prozaik Marek Nowakowski, autor „Raportu o stanie wojennym”, też po latach różnie oceniając te swe publikacje. A wielu z naszego pokolenia mocno i tak trochę traumatycznie przeżyło lata osiemdziesiąte, szczególnie czas po tzw. karnawale Solidarności. Paweł Huelle był w jego środku, działając w biurze informacyjnym Związku, współredagując m. in. "Głos Wolny" wydawany w czasie I Krajowego Zjazdu Delegatów NSZZ „Solidarność”.

A pamiętam, jak tuż przed Sierpniem ’80 po seminarium u prof. M. Janion pojechaliśmy tramwajem do Jelitkowa. Piękne czerwcowe popołudnie. Siedzieliśmy na plaży, ktoś narysował na piasku wokół nas koło i padły słowa, że jest to „przestrzeń naszej wolności”. Bardzo jej wtedy pragnęliśmy. Nie zdążyłem, a kilka razy o tym myślałem, zaproponować Pawłowi powtórzenie takich chwil zadumy na plaży. Żałuję, Pawle.  

 

Gdańsk, 27 listopada 2023 r.

Wojciech Książek

nauczyciel, członek władz „Solidarności” oświatowej w Gdańsku, w latach w latach 1997 - 2001 wiceminister Edukacji Narodowej

Ps. Tuż przed 1 listopada Paweł zadzwonił z pytaniem, dlaczego nie występuję o Medal Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata, jako wnuk Piotra i Julii Książków zabitych przez Niemców 29 stycznia 1943 roku w Wierzbicy k. Miechowa, za ukrywanie w stodole Rodziny Żydowskiej (mamy i córki), o czym przeczytał na stronie IPN i Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Trudno mi było o tym mówić, bo to jest rana naszej, ale i pewnie wielu innych polskich rodzin, pomagających w trakcie wojny Żydom, bez późniejszego rozgłosu, płacąc za to czasami straszną cenę. Ale to zainteresowanie świadczy też o Pawle, jego zakorzenieniu w historii, chęci oddaniu honoru ludziom, którzy w różny sposób stali się ofiarami Holocaustu. Może tam, jak kiedyś pisałem, przeżyją wspólnie swoje Yad Vashem. 

 

Więcej, w tym wspomnienie o prof. M. Janion, A. Zarębskim, uwagi o sztuce „Kursk” Pawła Huelle, są na stronie: www.wojciechksiazek.wordpress.com (Teksty różne)