Dzień Motorniczego w GAiT obchodzi w sumie 356 osób, w tym 140 kobiet i 216 mężczyzn. Jest w tej grupie siedmiu obcokrajowców z Ukrainy i Białorusi.
Spotkaliśmy się w zajezdni na Strzyży z Piotrem Lisem i jego żoną Bożeną. Ona kieruje tramwajem od dwóch lat, on od dziewięciu. Cenią w pracy stabilizację i fakt, że godziny pracy są jasno określone. - Oddaję książkę na dyspozytorni i wiem, że to koniec dnia pracy - mówi Piotr Lis.
Dwóch kierowców GAiT zatrzymało pijanego za kółkiem
Na zmianie jeździ się 6-10 godzin. Małżeństwo mówi o ciągłym stresie. Muszą uważać na samochody, przechodniów, torowisko, zwrotnice, awarie i dynamiczne warunki na drogach.
- Tu nie ma miejsca na błąd - mówi pani Bożena. A przecież ludzie potrafią wejść na czerwonym pod jadący tramwaj.
- Tramwaj waży 40 ton i czasem się “ślizgnie” na torach - przypomina Piotr Lis.
Proszą o uśmiech, cierpliwość i wyrozumiałość pasażerów. - Niech czasem ktoś machnie do mnie ręką i powie "dzień dobry" - mówi pani Bożena. - To mi starczy.
Jako małżeństwo rozmawiają o pracy także po powrocie do domu. Dlaczego? - Ten zawód wymaga rozmowy, żeby się rozładować po pracy - mówi Piotr Lis. - A przecież nikt nie zrozumie motorniczego lepiej niż drugi motorniczy.