Projekt ten realizowany jest od 2016 roku. Jego celem jest zachowanie i pielęgnowanie pamięci o żołnierzach Armii Krajowej, spoczywających na gdańskich nekropoliach. Okres 1 listopada, a więc Święta Wszystkich Świętych, jest okazją, by oddać hołd i uczcić pamięć tych, którzy na to zasłużyli.
Do tej pory, dzięki zgłoszeniom mieszkańców, udało się zidentyfikować 42 miejsca pochówku żołnierzy AK na gdańskich cmentarzach, które co roku w tym okresie są porządkowane.
W środę, 30 października, w pobliżu głównych wejść na wspomniane nekropolie, rozstawione były punkty, przy których można było uzyskać wszelkie informacje o tej akcji oraz pobrać biało-czerwoną wstążkę do oznaczenia grobów.
Na Cmentarzu Łostowickim, w pobliżu kaplicy, znajduje się Kwatera, w której spoczywają żołnierze Armii Krajowej. Znajduje się tam ponad 100 grobów.
Pani Halina Człapińska każdego roku odwiedza tutaj grób swojego szwagra, żołnierza AK -Władysława Pachuta, pseudonim "Panienka".
- Był partyzantem, walczył w Bieszczadach, na pograniczu z Ukrainą. Długo nie mógł opowiadać o tamtych czasach, bo ci żołnierze nie od początku mogli być kombatantami. Dopiero po roku 1989, i to też nie od razu, odzyskali to, co było im należne. Powoli, choć z obawami, mogli przyznać się do działalności w AK, choć szwagier nigdy za dużo nie opowiadał - zaznacza pani Halina. - To były czasy trudne. To była Ukraina. To były działania dzisiaj, i wcześniej, nie dla wszystkich przyjmowane takimi, jakie prawdopodobnie były. W różnym okresie, w różnym roku, inaczej wyglądała ich walka. Najpierw była walka z okupantem niemieckim, później, choć trudno to nazwać walką, były zazwyczaj ukryte działania na rozkaz. Był też taki moment, kiedy Ukraina chciała odzyskać dla siebie państwowość... Opowiadając o tamtych czasach zawsze trzeba znać ówczesne realia regionu Rzeszowszczyzny - by móc zrozumieć działania dziś już historyczne.
Jak pani Halina wspomina swojego krewnego?
- Mój szwagier był bardzo twardy, konkretny, ale też radykalny i patriotyczny. Taki był. Do końca pozostał też tajemniczy. Jego pseudonim "Panienka" wziął się z tego, że w czasach działań partyzanckich miał długie blond włosy. Prawdopodobnie dla konspiracji, był takim... "Janosikiem" - tłumaczy Halina Człapińska.
Na cmentarzu w Oliwie, w sąsiedztwie Parku im. Adama Mickiewicza, pani Teresa Kaczorowska odwiedza Henryka Fedorowicza, pseudonim "Cichy" oraz "Pakunek", żołnierza Armii Krajowej, ciotecznego brata jej męża. Na jego grobie wisiała już w środę jedna biało-czerwona tasiemka. Trudno jednak powiedzieć, kto wcześniej odwiedził to miejsce.
- Służył w oddziale "Ponurego", w Górach Świętokrzyskich. Przyjeżdżał też do Warszawy, bo po wywiezieniu mojego teścia na Syberię, rodzina uciekła właśnie do stolicy. Tam zatrzymali się u krewnych. Wcześniej mieszkali w Brześciu. Całą wojnę tam przeżyli, łącznie z powstaniem. Mój mąż, wówczas jako 14-letni chłopiec, brał też udział w Powstaniu Warszawskim. Henryk nieraz tam do nich przyjeżdżał. Jak były jakieś akcje, to u nich się zatrzymywał - opowiada pani Teresa. - Kiedyś nawet przyszli do nich żołnierze hitlerowscy, chcieli ich aresztować, zabrać stamtąd. Ale wówczas w domu były tylko dzieci - mój mąż ze starszą siostrą. Przesłuchiwali ich najpierw w domu, potem chcieli zabrać na al. Szucha (mieściła się tam siedziba Gestapo - red.), ale zepsuł się im samochód. Przyjechał za to jakiś goniec, na motocyklu, informując, żeby żołnierze szybko pobiegli na inną akcję. No i dzięki temu wówczas nie doszło do aresztowania mojego męża i jego siostry. Ona też brała udział w powstaniu.
W 1945 roku, po zakończeniu wojny, rodzina przeprowadziła się nad morze, do Gdańska.
- Dwa lata później, w 1947 roku, wrócił teść. On dostał się z kolei w czasie wojny do Armii Andersa. Udało mu się tam załapać z Syberii. Historia rodziny męża jest niesamowita. Nawet dzisiaj mam dreszcze, kiedy o tym opowiadam - nie ukrywała Teresa Kaczorowska. - Teść odnalazł po wojnie córkę, która została zatrzymana w czasie powstania i wywieziona do obozu do Niemiec. Sam zmarł w 1956 roku.
Jak wspomina Henryka Fedorowicza?
- W swoim czasie spotykaliśmy się dość często. Wojenne przeżycia sprawiły, że na pewne sprawy reagował bardzo emocjonalnie. Wspominam go jednak bardzo sympatycznie. Pamiętam, że mówiło się na niego zawsze "Heniek - partyzant" - wspomina pani Teresa.
Żołnierz Armii Krajowej, major Henryk Mejster, był przyjacielem państwa Stella. Spoczywa na cmentarzu na Srebrzysku.
- Poznaliśmy go już po wojnie, w klubie turystycznym "Krokus". Nie wiedzieliśmy, że służył w AK. W tamtym okresie nie chwalono się tym, takie były czasy. Dowiedzieliśmy się dopiero na jego pogrzebie, że był majorem AK. On był też harcmistrzem, w jego pożegnaniu uczestniczyło bardzo dużo harcerzy - podkreśla pani Krytyna Stella. -To był niesłychanie dobry człowiek. Miał u nas pseudonim "Dobry Heniu". On wszystkim chciał pomagać. Kiedy spotykamy się w gronie tych, co jeszcze nie odeszli, to zawsze wspominamy naszych przyjaciół.
- Mimo iż był najstarszy w naszym gronie to czasem niósł nawet plecaki małym dzieciom, żeby ich odciążyć. Jeździliśmy wspólnie na obozy narciarskie w góry, głównie w Bieszczady. Dzisiaj już tam nie jeździmy, są za bardzo zurbanizowane - dodaje pan Janusz Stella. - W naszym klubie byli ludzie, którzy skończyli szkołę podstawową, i byli ludzie, którzy mieli doktoraty. I to nie było w ogóle ważne. Istotne było to, jak się zachowują w trakcie wędrówki po górach, przy ognisku. Te przyjaźnie przetrwały najdłużej.
Jak można się włączyć się w akcję:
ZAOPIEKUJ SIĘ
Jeżeli podoba Ci się idea przyświecająca akcji możesz zaopiekować się wybranym przez siebie miejscem pochówku żołnierza AK, których listę znajdziesz na stronie internetowej akcji utrwalamypamiec.pl. Opieka polega na posprzątaniu grobu, zapaleniu zniczy, umieszczeniu biało-czerwonej wstążki z napisem: "Tu spoczywa żołnierz Armii Krajowej". Do akcji mogą zgłaszać się osoby indywidualne, ale również szkoły, instytucje, firmy i rodziny.
ZGŁOŚ HISTORIĘ
Aktywnością całoroczną jest możliwość zgłaszania kolejnych miejsc pochówków oraz dzielenie się historiami i zdjęciami osób zasłużonych. Pomoże to w zinwentaryzowaniu jak największej liczby miejsc pochówku żołnierzy AK na gdańskich cmentarzach i zapewnieniu opieki nad mogiłami.
Akcja organizowana jest przez Miasto Gdańsk i Fundację Gdańską we współpracy ze Światowym Związkiem Żołnierzy Armii Krajowej - Koło Gdańsk, Muzeum Gdańska, Stowarzyszeniem Kwatera Akowska na Cmentarzu Łostowickim i Stowarzyszeniem imienia Bolesława Srockiego, pod patronatem medialnym Historia.org.