• Start
  • Wiadomości
  • Orlen przejmie Lotos? Rozmowa z Pawłem Olechnowiczem, wieloletnim prezesem i ojcem sukcesu Grupy Lotos

Orlen przejmie Lotos? Rozmowa z Pawłem Olechnowiczem, wieloletnim prezesem i ojcem sukcesu Grupy Lotos

- Trzeba najpierw głęboko się zastanowić jaki to będzie miało wpływ na bezpieczeństwo energetyczne Polski, wyniki ekonomiczne, a także jakie będą skutki społeczne - mówi o planach przejęcia Grupy Lotos przez PKN Orlen Paweł Olechnowicz, wieloletni prezes zarządu Grupy Lotos (lata 2002-2016), gdzie obecnie zatrudniony jest jako dyrektor generalny.
02.03.2018
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Paweł Olechnowicz - prezes Lotosu i ojciec sukcesu gdańskiej firmy w latach 2002-2016, obecnie dyrektor generalny

Roman Daszczyński: Gdy czyta Pan i słyszy w mediach o planach przejęcia Grupy Lotos przez PKN Orlen, to co Pan sobie myśli o tym wszystkim? Jak może dalej rozwinąć się sytuacja?

Paweł Olechnowicz: - Jako menedżer z wieloletnim doświadczeniem pracy, również w korporacji międzynarodowej, podchodzę do tego spokojnie. Takie transakcje M&A (mergers and acquisition - połączenia i przejęcia), w rozumieniu biznesowym, to są normalne rzeczy. Dlatego postrzegam to wszystko bez emocji, bo emocje nic nie dadzą. I tak ten temat powinien być rozważany.

Samorządowcy Gdańska, prezydent Paweł Adamowicz, marszałek województwa Mieczysław Struk - czy oni wszyscy nie mają racji, obawiając się, że koniec samodzielności Grupy Lotos i podporządkowanie jej zarządowi w Płocku, będzie dla gdańszczan oznaczało poważne straty? Tutaj chodzi przecież o miejsca pracy, innowacyjność pomorskiej gospodarki, wpływy z podatków, sponsorowanie inicjatyw kulturalnych i sportowych w regionie…

- Ja na ten temat wypowiadałem się, gdy byłem jeszcze czynnym prezesem. Obecnie moja rola jest inna, mogę mówić jedynie jako menedżer i z tej perspektywy oceniać mechanizmy gospodarcze. Samorządowcy mają swoją wiedzę i doświadczenie, więc mają oczywiście prawo do takich, a nie innych, ocen. Oni wiedzą, co będzie oznaczać zmiana pozycji największej i najpoważniejszej firmy na Pomorzu. Ja tego nie będę komentować.

Jako wieloletni prezes Grupy Lotos pamięta Pan, że niejednokrotnie podejmowane były próby wprowadzenia zmian własnościowych w firmie. Dlaczego do nich nie doszło?

- Wydaje mi się, że mieliśmy przekonujące argumenty, żeby realizować wariant, który był dotąd realizowany. Dla nikogo nie jest tajemnicą, że samodzielność okazała się dobrym pomysłem. Z firmy, która była po prostu firmą małą monolityczną i nie doinwestowaną, i trzeba było coś zrobić - a do tego Rafineria Gdańska była w procesie sprzedaży, gdy ja przyszedłem do Gdańska - powstał Lotos jako podmiot o zasięgu już dziś międzynarodowym. Poważnie licząca się korporacja na rynku europejskim. Oczywiście bez przesady, bo w tym biznesie sektora naftowego, gdzie rządzą gigantyczne koncerny na skalę globalną, to jest wciąż mała firma, ale jednak całkiem inny podmiot w porównaniu z tym, co mieliśmy na początku tej drogi.

W takim razie, co się zmieniło, że ta samodzielność miała by teraz stanąć pod znakiem zapytania?

- Sprzedaż udziałów, czy zmiana właściciela - obojętne czy jest to skarb państwa, czy prywatny właściciel - jest prawem właściciela. Co jest powodem? To jest pytanie, jak zostały postawione cele, czy jak są stawiane cele i jaki efekt chce się osiągnąć. Nie znam szczegółów, nie mam informacji jakie analizy zostały przeprowadzone, czy też nie, nie wiem jak to wygląda w przypadku Grupy Lotos i PKN Orlen. Podkreślam więc, że mogę mówić tylko z perspektywy menedżera z wieloletnim międzynarodowym doświadczeniem. Mogę powiedzieć, co powinno być przeanalizowane przy podjęciu decyzji o przejęciu. Bo jeszcze decyzji nie ma, list intencyjny jest początkiem poważnych zamierzeń, a również z tego, co czytam w prasie, mowa jest, że będą przeprowadzone analizy, które mogą potrwać około pół roku.

Co więc powinno być przeanalizowane?

- Przede wszystkim bezpieczeństwo energetyczne państwa. Czy przejęcie Lotosu przez Orlen, zakup akcji skarbu państwa - a skarb państwa posiada w Orlenie 27,5 procent udziałów - jest pod tym względem racjonalne? Czy to bezpieczeństwo energetyczne Polski nie zostanie osłabione? Bo tu nie zostanie w żadnym przypadku przekroczony próg 50 procent udziałów skarbu państwa w Orlenie, a więc państwo nie będzie miało w samym koncernie pełnej kontroli. To musi być zbadane wnikliwie i tutaj jakiekolwiek argumenty na temat zapisów w statutach korporacji nie są wystarczająco mocne. Tutaj musi być bezpośrednia argumentacja, jak to będzie traktowane na rynku, na którym funkcjonujemy my - Polska.

Co jeszcze?

- Druga rzecz to, czy przejęcie przez Orlen Lotosu spowoduje uzyskanie tego samego poziomu lub zwiększy poziom przychodów skonsolidowanych, dzisiejszych. Jak wiemy, z przychodów są ogromne wpływy zarówno do budżetów regionalnych, jak i do budżetu skarbu państwa. Tak więc, jeżeli skonsolidowane przychody będą mniejsze, no to ten efekt nie jest niestety efektem pozytywnym. Nie twierdzę tutaj, że będzie tak albo tak, ale to powinno być bardzo poważnie przeanalizowane. W uproszczeniu: jeśli mamy Orlen, który ma w skali roku przychody “iks” i mamy Lotos, który ma przychody “igrek” - w tych przychodach są oczywiście wszystkie środki, na pokrycie kosztów funkcjonowania i rozwoju firmy, jak również efekt fiskalny dla regionów i skarbu państwa. Ja mówię tak: jeśli to przejęcie spowoduje - biznesowo, marketingowo, rynkowo i społecznie - że te wpływy będą większe niż dzisiaj suma wpływów “iks” i “igrek”, to gospodarczo ma to sens. Tak, nawet bardzo. Jeśli jednak nie będą większe, to jest pytanie, czy są jakieś wyższe cele, czy ważniejsze przesłanki. To należy bardzo dokładnie rozważyć.

Jest jakieś trzecie kryterium?

- Oczywiście, trzecie kryterium to są LUDZIE! Tego typu przejęcie - niezależnie od tego, że sygnał, który słyszę z prasy, mówi, że to będzie tak samo funkcjonowało jak dotąd - ma zawsze skutki personalne. Po prostu, jeśli podmiot A kupuje podmiot B, to nowy właściciel musi w perspektywie wieloletniej przeanalizować to co przejął, czy przejmuje, i jak to będzie pasować zarówno w strukturze części produkcyjnej, jak i części handlowej, handlowo-produkcyjnej… Więc wszystkie elementy muszą być rozważone. I gdzie są przerosty zatrudnienia, gdzie są niepotrzebne te same modele zarządcze, korporacyjne, należy zrestrukturyzować. Tak łączyły się różnego rodzaju korporacje. Dla przykładu: ABB, czyli Asea Brown Boveri, powstało z połączenia Brown Boveri Corporation szwajcarskiego i Asea Stahl. I było wiadomo, że do 50 procent stanowisk tzw. białych kołnierzyków, jak również ok 10% stanowisk fizycznych, musiało być zlikwidowane w procesie restrukturyzacji. Tak samo dzieje się w przypadku wszystkich tego typu zmian własnościowych, to waha się w granicach od 20 do nawet 60 procent zatrudnionych. Po prostu dokonanie takiej rekonstrukcji jest logicznym następstwem takich zmian własnościowych.

Co jeszcze ma wpływ na to, że zapada decyzja o zwolnieniu 20, 40 czy 60 procent zatrudnionych?

- To zależy. Druga rzecz, która jest bardzo istotna, jak to wszystko wygląda w układzie produkcyjnym. Czy wszystko to, co jest, gdzieś się na tyle nie dubluje, że też nie powinno być zamknięte, po to, by gdzie indziej było dalej rozwijane. Tutaj akurat myślę, że Lotos jest w dobrym układzie, bo zainwestowaliśmy w najnowocześniejsze technologie - Program 10+ - i to jest rafineria, rafinacja ropy naftowej, czy zakończenie inwestycji jeszcze realizowanej instalacji EFRA - dzięki czemu w Gdańsku znajduje się właściwie topowa rafineria, zaawansowana technologicznie. Pod tym względem na pewno czołówka w Europie, a i na świecie. Nie sądzę więc, aby tutaj ktoś myślał o jakimś majsterkowaniu. Jest natomiast pytanie, jak centrala w Płocku będzie brała pod uwagę dalszy rozwój tej swojej części produkcyjnej. I to wszystko razem powinno być przeanalizowane, to wszystko jest dla fachowców - doświadczonych ekspertów, którzy powinni dokonać tego typu analizy. Ewentualna eliminacja miejsc pracy, a mówimy tutaj przecież o zatrudnieniu Polaków, to powinna być również decyzja o charakterze strategicznym, bo tutaj chodzi o to ile będziemy mieć dobrze przygotowanej kadry, tu chodzi o przyszłość polskiej gospodarki. Gdyby więc zmiany własnościowe miały za sobą pociągnąć zwolnienia pracowników, to warto sobie zadać pytanie, czy na pewno warto.

Są więc te kluczowe trzy aspekty, o których Pan powiedział i w ciągu pół roku ma powstać ekspertyza, która powinna je uwzględniać?

- Jeśli jest prawidłowo podjęty cel, to tak, ja sobie inaczej tego nie wyobrażam, jeśli mówimy nadal o państwie prawa, państwie funkcjonującym w układzie demokratycznym. Powinny być podejmowane racjonalne decyzje biznesowe, gospodarcze, polityczne, które uwzględniają bezpieczeństwo energetyczne państwa, aspekt społeczny. Ciekawe będzie wyważenie tych aspektów, bo Gdańsk to jest najlepsza lokalizacja, z dostępem do morza, dobrą komunikacją powietrzną i lądową. Gdańsk to najlepsza lokalizacja dla tego typu korporacji i tak korporacje światowe są lokalizowane. Jak to się ma przy przesunięciu tego do Płocka, gdzie znajduje się centrala PKN Orlen? To ciekawe zagadnienie.

Kto taką ekspertyzę powinien wykonać? I czy to powinna być jedna ekspertyza, czy na przykład dwie, konkurencyjne?

- To jest rola osób podejmujących decyzje. To właściciel powinien przy podpisaniu już transakcji zakupu mieć odpowiednie wypracowane ekspertyzy, to jest jego kompetencja.

Czy jest możliwe, że taka ekspertyza, że płynące z niej wnioski, że to będzie ukryte przed opinią publiczną?

- To już jest odpowiedzialność osób podejmujących decyzję. Planowana operacja przejęcia Grupy Lotos przez PKN Orlen dotyczy najpoważniejszych aktywów gospodarczych Polski, więc to powinno być transparentne, przejrzyste i społecznie akceptowalne.

TV

Port Lotniczy Gdańsk powitał 6-milionowego pasażera. To nowy rekord