Szczerek o Gdańsku
Na Ziemowita Szczerka zawsze można liczyć. Ten pisarz i autor wybitnych esejów podróżniczych z Bałkanów, Ukrainy czy Gruzji, został zapytany w czasie spotkania z czytelnikami, jak postrzega Gdańsk i Pomorze. Odpowiedział ciekawie:
- Patrząc na dawną Rzeczpospolitą widzimy podgolonych, wąsatych szlachciców. A przecież tutaj, w Gdańsku, także w ramach Rzeczpospolitej, mieliśmy coś w rodzaju Holandii. Architektura gdańska nie przypadkiem jest podobna do architektury Amsterdamu. Mieliśmy tu, w granicach naszego państwa, jedno z europejskich centrów cywilizacyjnych. Strasznie więc żałuję, że Pomorze nie odgrywało większej roli w budowaniu tożsamości Rzeczpospolitej. Gdybyśmy ze swoim centrum tożsamości poszli bardziej na północ od Warszawy, to wyobraźmy sobie, co by było. Jeżeli mieszczaństwo byłoby wystarczająco silne, żeby rzucić wyzwanie szlachcie, różne stany mogłyby się wzajemnie równoważyć i bylibyśmy historycznie o wiele nowocześniejszym państwem, zbliżonym do europejskiego centrum.
Opinia zaskakująco ciekawa. W czasie Gdańskich Targów Książki można było usłyszeć takich więcej, na wszelkie możliwe tematy, od polityki i historii po kwestię tego, czym właściwie jest dobra literatura i jak napisać dobry reportaż (tu zawsze radą służy Mariusz Szczygieł).
Szczerek promował w Gdańsku swoją nową książkę - “Końce światów” - jego esej z podróży po krańcach Europy: od Gruzji, Armenii i Górskiego Karabachu po Ukrainę. Było to jedno z dziesiątek spotkań na Gdańskich Targach Książki. Można długo wymieniać: z jednej strony intelektualista Adam Michnik, mówiący o filozofii Alberta Camusa, z drugiej zawsze ironiczny Jakub Żulczyk z książką o pewnym prezydencie (“Kandydat”).
Anna Bikont opowiadała o losach Żydów w Polsce tuż po II wojnie światowej, które opisała w wybitnej książce “Nie koniec, nie początek”. Przytoczyła wiele wstrząsających, łamiących serce historii. Z nowymi książkami dla dzieci byli w Gdańsku Joanna Olech (“Ziomek”) i Michał Rusinek (“Bibuła w tapczanie”). Artur Domosławski promował swoją książkę o Ameryce Łacińskiej “Rewolucja nie ma końca”. Adam Zadworny z kolei prezentował swój reportaż “Heweliusz. Tajemnica katastrofy na Bałtyku” (wkrótce na Netfliksie serial o tej katastrofie z 1993 roku na podstawie również tej książki).
Gdańskie targi to różnorodność i wybór. Niedaleko siebie są stoiska lewicującej Krytyki Politycznej i wydawnictwa biblijnego. Dla wszystkich graczy jest tu miejsce: dla gigantów takich jak Znak, Agora czy Czarne, ale też wydawnictw małych, niszowych, wręcz rodzinnych, jak choćby (notabene) Nisza.
Wydawcy zadowoleni
Zapytałem Mateusza Chmielarza z Wydawnictwa Karakter, jak ocenia gdańskie targi na tle innych w Polsce. Powiedział mi, że oczywiście największe zyski dla wydawnictw ze sprzedaży książek przynoszą Warszawa i Kraków. Ale za nimi są Wrocław i właśnie Gdańsk.
- Jeździmy na targi w różne miejsca. Tylko we wrześniu jesteśmy na pięciu imprezach w całej Polsce - powiedział Chmielarz. - Gdańsk jest zawsze na naszej liście i zawsze wychodzimy tu na finansowy plus. Książki na stoisku prawie nam się pokończyły. Za rok też tu będziemy.
Chmielarz dodał, że lubi atmosferę gdańskich targów. - W przestrzeni ECS dobrze się czujemy. To komfortowa przestrzeń. To nie jest hangar jak w Krakowie czy plac budowy, jak w Warszawie. W tym roku staliśmy pod Pałacem Kultury i pod naszym stoiskiem zawracały TIR-y. Warszawa przenosi się zresztą z Pałacu Kultury na Stadion Narodowy. To będzie lepsze niż błądzenie między wywrotkami z piaskiem.
Co jeszcze jest plusem Gdańska? Chmielarz: - Te targi są darmowe, nie ma tu biletów za 15 zł. Nie było w tym roku zbyt dużo wydawców literatury Young Adult (książki dla młodzieży). Zdarzało się, że inne targi były “sparaliżowane” przez obecność autorek Young Adult. Młode osoby wykupywały bilety np. na targi w Krakowie, stały w wielogodzinnych kolejkach tylko do tych autorek, a pozostałe hale stały puste. Dobór wydawców jest w Gdańsku dobry, a nasz klient nam nie ucieka, bo jest tu przestronnie.
Karakter wydał nowe książki Doroty Masłowskiej “Magiczna rana” oraz Filipa Springera “Szara godzina” - to bestsellery. Ukazała się w tej oficynie także debiutancka książka gdańskiej archeolożki Kory Tei Kowalskiej “Patrz pod nogi. O zbieraniu rzeczy” (książka jest w ścisłym finale Nagrody Nike).
Gdańszczanka z szansą na Nagrodę Literacką Nike
- Karakter funkcjonuje na rynku od 18 lat - mówi Mateusz Chmielarz. - Nie dokładamy do interesu. Drukujemy nakłady kilkutysięczne i to nam starcza, żeby się rozwijać i działać. Mamy też autorów, których potrafimy sprzedać po 20 tysięcy. Mamy w tym roku trzy nominacje do nagrody Nike, co też nam na pewno pomoże. Ludzie na gdańskie targi przychodzą, książki się sprzedają, wiemy, jakie mamy plany wydawnicze na kolejne lata, więc nie narzekamy.