• Start
  • Wiadomości
  • Oceanograf wrócił z koła podbiegunowego. Ważna misja proekologiczna

Oceanograf wrócił z koła podbiegunowego. Ważna misja proekologiczna statku UG

Statek badawczy Uniwersytetu Gdańskiego Oceanograf zawinął po 33 dniach do Sopotu. Wcześniej w rejonie koła podbiegunowego międzynarodowa załoga prowadziła badania biologiczne i chemiczne, m.in. pod kątem rozprzestrzeniania się w morzach i oceanie zanieczyszczeń.
05.07.2024
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Statek na morzu w porcie
Oceanograf przybija do molo w Sopocie
fot. Alan Stocki/ zespół prasowy UG

Kiedy załoga statku badawczego Oceanograf przybiła do molo w Sopocie, na kei czekały na nią - niczym na Wimbledonie - truskawki i szampan. 

Czy było co świętować? Oczywiście. Po pierwsze statek badawczy Uniwersytetu Gdańskiego wrócił w piątek, 5 lipca, z ważnej ekspedycji za północne koło podbiegunowe. Po drodze jednostka zawijała m.in. do portów w Bergen czy Bodø. 33 dni podróży, 29 tysięcy mil morskich. 

Jaka była misja statku? Jak wyjaśniła prof. Anita Lewandowska z Wydziału Oceanografii UG: - Naszym celem było określić rozprzestrzenianie się wód Morza Bałtyckiego w rejonach arktycznych, a wraz z nimi zanieczyszczeń, w tym substancji toksycznych i niebezpiecznych. Badaliśmy także zanieczyszczenie powietrza we wszystkich portach, w których byliśmy. Na rezultaty badań naukowych i publikacje naukowe musimy poczekać.

Uczestnik rejsu, dr Wojciech Brodziński, z Wydziału Oceanografii i Geografii UG opalił się w czasie tego rejsu. Jak to możliwe, skoro statek płynął na zimną, norweską północ?

Brodziński: - Doświadczyłem w czasie rejsu dnia polarnego. Opaliłem się pod słońcem arktycznym, które operuje tam 24 godziny na dobę.  

Brodziński, z zawodu fizyk, wyjaśnił nam na czym polegały jego badania: - Prowadziliśmy pomiar dopływu promieniowania słonecznego do powierzchni oceanu. Badaliśmy też promieniowanie wychodzące spod powierzchni wody. Na podstawie tak zwanej optyki morza można lepiej ocenić i zrozumieć zachodzące obecnie zmiany klimatyczne. 

Ludzie na pokładzie
Naukowcy i studenci oraz załoga Oceanografu
fot. Marcel Jakubowski/ zespół prasowy UG

Gdańsk umiędzynarodowiony

Kolejny powód świętowania truskawkami i szampanem: taki rejs każdorazowo umacnia Uniwersytet Gdański na mapie ośrodków akademickich w Europie. 

Rektor UG prof. Piotr Stepnowski przypomniał, że Oceanograf był już w podobnej misji międzynarodowej z Gdańska do Kadyksu. 

- Ten rejs jest dowodem na to, że UG ma w swoim DNA wpisaną współpracę z innymi ośrodkami naukowymi - powiedział rektor.  

Na pokładzie Oceanografu pracowali naukowcy nie tylko polscy, ale hiszpańscy, niemieccy, szwedzcy czy norwescy. W sumie na gdańskim statku badania prowadziło osiem nacji. Już po powrocie do Sopotu Hiszpanie z Kadyksu podkreślali, jak ważny jest wkład gdańskiej uczelni dla międzynarodowego projektu badań oceanów.  

Statek UG w rejsie naukowym

Jednostka scyfryzowana

I wreszcie trzeci powód do świętowania: sam statek. Oceanograf to najnowocześniejsza jednostka badawcza w basenie Morza Bałtyckiego. Na jego pokładzie znajdują się cztery laboratoria, w których prowadzone są badania biologiczne, chemiczne, fizyczne i geologiczne.  

Julia Więcławska z UG pokazała nam te laboratoria i wyjaśniła, że Oceanograf wyposażony jest także w podwodne sondy, podwodne kamery i coś co nazwała “podmorskim dronem”.

P6260369
Julia Więcławska w laboratorium biologicznym
fot. Marcel Jakubowski/ zespół prasowy UG

Z kolei II oficer, Bogdan Jaskółka, pokazał redakcji gdansk.pl mostek kapitański.

Jaskółka: - Mostek jest całkowicie scyfryzowany. Diagnoza i wstępna konserwacja maszyn przeprowadzana jest komputerowo. Nie ma wymogu, żeby ktokolwiek przebywał w siłowni. Siłownia jest obserwowana przez kamery. Wszystko jest monitorowane automatycznie. Do sterowania służy nowoczesna konsola manewrowa. Z kolei konsole sensorów szczytują m.in. prędkość wiatru, prądów morskich, etc. i to jest podawane na komputer. Można utrzymywać precyzyjnie pozycję nad miejscami, które chcemy badać, nawet do kilku centymetrów. 

Jednocześnie Jaskółka powiedział, że ta nowoczesność ma swoje słabe strony: - Takie systemy da się elektronicznie zakłócić. Wszyscy wiemy, w jakich niebezpiecznych czasach żyjemy. Wciąż trzeba więc uczyć oficerów nawigacji tradycyjnej, w tym astronawigacji. 

Więcej o rejsie TUTAJ

 

TV

Westerplatte – beneficjent czy ofiara polityki historycznej?