Organizowane przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR i Międzynarodowe Targi Gdańskie wydarzenie, gości setki przedstawicieli biznesu, świata nauki, władz centralnych i samorządowych, organizacji pracodawców i podmiotów branży transportu intermodalnego, czyli przewozu ładunków za pomocą jednej jednostki ładunkowej (kontenera lub naczepy samochodowej), wykorzystując różne środki transportu – bez przeładunku towarów podczas zmiany rodzaju transportu.
We wtorek, 29 października uczestnicy III Pomorskiego Kongresu Transportu Intermodalnego odwiedzili teren budowy terminala kontenerowego T3 w Baltic Hub w Porcie Gdańsk. W środę, 30 października debatowano przez sześć godzin na tematy, takie jak potrzebne inwestycje do zwiększenia wymiany z rynkami Europy Środkowowschodniej na szlaku Północ – Południe, zwiększenie przeładunków towarów, czy synergia rozwoju portów i kolei w perspektywie kumulacji dużych inwestycji.
Nowy terminal w Baltic Hub już z kamieniem węgielnym. Zacznie pracę w 2025
Tiry na tory
Do realizacji tego hasła wciąż jest w Polsce daleko, a przyświeca ono wielu uczestnikom Kongresu. Adrian Furgalski, Prezes Zarządu Zespołu Doradców Gospodarczych TOR, mówił, że niestety transport kolejowy w Polsce kurczy się, zamiast rosnąć - masa ładunków spadła rok do roku o 4 proc., a praca przewozowa (iloczyn długości drogi i ilości towarów wyrażany w tonokilometrach) spadła o 5 proc. Wynika to z malejącego przeładunku węgla i ropy, a udział tych nie przyszłościowych ładunków w transporcie kolejowym był w ubiegłym roku dominujący - 73 proc. masy i 68 proc. pracy przewozowej.
To co jest przyszłością kolei, czyli kontenery, to zaledwie 9 proc masy i 12 proc. pracy przewozowej.
- Musimy odkleić się od węgla i ropy, a szukać rozwiązań dla transportu intermodalnego - mówił Adrian Furgalski, dodając, że potrzebna jest wspólna presja na decydentów politycznych celem wprowadzania zmian zwiększających udział transportu kolejowego i intermodalnego.
Jednym z przykładów kryzysu jest bardzo trudna sytuacja spółki PKP Cargo, w której należy przede wszystkim uzdrowić sytuację, jak mówił prezes firmy Marcin Wojewódka, bo spółka ma obecnie wiele spraw sądowych. Uzdrawianie spółki jednak trwa, faktury są obecnie płacone, akcje nieznacznie wzrosły i co ważne - firma zaczęła działać właśnie w intermodułach, uruchamiać terminale intermodalne, rozwijać przewóz naczep samochodowych.
Przydatne byłoby np. zainteresowanie Ministerstwa Infrastruktury utworzeniem krajowego krajowego systemu przewozu naczep, analogicznie do dofinansowania przewozów pasażerskich, co wpisuje się w europejską politykę ograniczania emisji CO2 i jest w Europie już stosowane.
Suwnice - kolosy są już w Gdańsku. Płynęły z Chin do Baltic Hub przez 63 dni
Sylwia Cieślak-Wilk, zastępca dyrektora centrum Unijnych Projektów Transportowych mówiła, że malejący transport kolejowy to problem całej Unii Europejskiej (spadku nie odnotowała jedynie Portugalia), mimo że transport intermodalny w Europie jest od lat dofinansowywany. W Polsce obecnie z dwóch źródeł: Krajowego Planu Odbudowy i programu FEnIKS. Szansą na rozwój jest fakt, że Europa widzi potrzebę zazielenienia transportu - nie czynienia szkód środowiskowych, więc środki unijne na ten sektor rosną.
Potrzebujemy odważnych decyzji
Podczas debaty otwierającej Kongres rozmawiano o koniecznych inwestycjach, które zwiększą wymianę na szlaku Północ-Południe. Oprócz problemów lokalnych, wskazano na trzy problemy globalne z ostatnich lat: pandemię koronawirusa, wojnę w Ukrainie oraz trudną sytuację na Morzu Czerwonym, gdzie rebelianci Huti z Jemenu napadają na statki.
O sytuacji w Baltic Hub na terenie gdańskiego portu opowiadał Commercial Manager Marcin Kamola.
- Od kilku lat mierzymy się z nieustanną zmianą sytuacji. Naszym zadaniem jest tak dopasowywać się do sytuacji, żeby klienci w jak najmniejszym stopniu to odczuwali. Jesteśmy tylko firmą, która zajmuje się przestawianiem pudeł i musi elastycznie reagować na sytuacje. Z drugiej strony musimy planować inwestycje i podejmować strategiczne decyzje - mówił Kamola. - To co Państwo wczoraj obejrzeli na terminalu T3, to są elementy tych strategicznych decyzji. Ryzyko, które podjęliśmy przynosi korzyści - prestiżowo rośnie pozycja Polski, kiedy w 2004 roku zaczynaliśmy budować terminal, w Polsce przeładowywano 500 tys. kontenerów, a teraz wskaźnik konteneryzacji gospodarki mamy wyższy niż w Niemczech.
O tym, że zmienność, o której rozmawiano, może być bardziej szansą niż wyzwaniem mówił Piotr Borawski, zastępca prezydent Gdańska ds. mobilności i bezpieczeństwa, potwierdzając jednocześnie słowa menedżera Baltic Hub.
- Nasza dewiza miejska "Nec Temere, Nec Temide" czyli "Odważnie ale z rozwagą" to jest coś, co świetnie pasuje do tej konferencji. Bo to, czego potrzebujemy, to odważnych decyzji, które mam wrażenie, że jednak w wielu miejscach zapadają. Jeżeli my, jako państwo, byliśmy w stanie w ciągu jednego pokolenia, około 20 lat, stworzyć właściwie od zera największy port kontenerowy na Bałtyku, to jest to niesamowite osiągnięcie. Jeżeli mówimy, ze dzisiaj w portach morskich przeładowuje się 3 mln tirów, a budujemy potencjał na 9 mln, i to jest rzeczywisty potencjał, i to są też decyzje biznesowe bardzo często, to widać, że nasz kraj może być dużym hubem przeładunkowym nie tylko dla naszego kraju, ale całej naszej części Europy. O porty jestem spokojny, myślę, że tu decyzje zapadają dobrze i z rozmysłem. To co potrzebujemy, to infrastruktura dostępowa. W Gdańsku pewnie bardzie kolejowa, w Gdyni bardziej drogowa - mówił wiceprezydent odnosząc się do słów prezesa Portu Gdynia Piotra Gorzeńskiego, który wcześnie opowiadał o niezbędnej, a przez dziesięciolecia niezrealizowanej, Drodze Czerwonej, która ma połączyć gdyński port z autostradą A1.
Piotr Borawski: - My jako miasto odrobiliśmy swoją lekcję. Ponad dwadzieścia lat temu ktoś się pukał w głowę, że budujemy most donikąd (most wantowy im. Jana Pawła II na Martwej Wiśle otwarty w 2001 roku - red.). Potem zastanawiano się, po co budowany jest tunel pod Martwą Wisłą, bo ważniejsze są inne inwestycje niż rozwój portu i tunel pod wodą. Ale teraz odcinamy od tych odważnych decyzji kupony i widać, że sukces nie bierze się znikąd.
Wiceprezydent podsumował, że potrzebna jest także stabilność w podejmowaniu decyzji, bo potencjał jest olbrzymi, a o ładunki można być spokojnym.