Pierwsza vs Betlejemska
W Wigilię nawet osoby najbardziej oporne wobec astronomii patrzą w nocne niebo w oczekiwaniu „pierwszej gwiazdki”, której pojawienie tradycyjnie wyznacza moment rozpoczęcia wieczerzy wigilijnej. Czynimy tak na pamiątkę pojawienia się na niebie Gwiazdy Betlejemskiej, która to wg. Ewangelii św. Mateusza doprowadziła trzech króli do Betlejem.
O tym, czy naszą “pierwszą gwiazdką” zawsze jest gwiazda i czym mogła być Gwiazda Betlejemska z perspektywy współczesnej nauki, opowiedział w Gdańsku, na kilka dni przed Wigilią, Sebastian Soberski - astronom i astrofotograf, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Miłośników Astronomii*. Grudziądzki naukowiec był jednym z gości, których Hevelianum od kilku miesięcy zaprasza w ramach cyklu “Patrz w górę! Akademia Astronomii Jana Heweliusza.”
Hevelianum. Nowy cykl spotkań dla dorosłych fascynatów Kosmosu
Przedstawiamy skrót opowieści Sebastiana Soberskiego, której na miejscu przysłuchiwało się blisko 100, zafascynowanych pięknem Wszechświata osób.
Kometa Betlejemska
W naszym kulturowym rozumieniu Gwiazda Betlejemska jest kometą. Jej przedstawienie zawsze jest częścią szopek, które widzimy w kościołach, czy w naszych domach. Przykładem jest choćby słynny fresk Giotta di Bondone, “Adorazione dei Magi”, który powstawał w latach 1303-1305. Na początku tego okresu nad Europą widoczna była fantastyczna kometa, która zainspirowała malarza.
Komety to naprawdę piękne i tajemnicze obiekty, które mogą być widoczne nisko nad horyzontem przez długi okres czasu (dni, tygodnie). Szczególnie w dawnych czasach, w średniowieczu i wcześniej, kiedy ludzie myśleli, że kometa to zjawisko bliskie Ziemi, dziejące się w górnych warstwach atmosfery, mogła wprowadzać pewien niepokój. Myślano wtedy, że dzieje się coś bardzo złego, albo - coś bardzo dobrego, tak jak 2 tys. lat temu.
Okres obiegu wokół Słońca najbardziej znanej komety - Halleya - wynosi ok. 75 lat lat. Jeśli policzymy sobie, kiedy była najbliżej Ziemi 2 tys. lat temu, wyjdzie 12 rok przed naszą erą, a więc niestety za wcześnie, by poprowadzić mędrców do mesjasza.
A może była to inna kometa? Kroniki europejskie, chińskie i arabskie wspominają o dwóch dobrze widocznych, jasnych kometach sprzed 2 tys. lat.: w piątym i czwartym roku przed naszą erą. Ta druga odpada historycznie, dlatego że w czwartym roku przed naszą erą umarł król Herod.
A więc - piąty rok przed naszą erą. Ta kometa, widoczna z powierzchni Ziemi przez ok. 70 dni, mogła potencjalnie być Gwiazdą Betlejemską. Pamiętajmy jednak, że nasz kalendarz jest obarczony błędem. Pytanie, jak wielkim, skoro datę narodzin Jezusa Chrystusa szacuje się między 8 a 4 rokiem p. n. e., najbardziej prawdopodobny jest 5 rok p. n. e.
Neuroopowieść wigilijna, czyli dlaczego Twój własny mózg zepsuł Ci święta
Czyżby - supernowa?
A może jedna z supernowych, czyli któryś ze spektakularnych wybuchów gwiazd we wszechświecie, dała impuls do podróży trzech mędrców ze Wschodu?
Wybuchając, supernowa potrafi przez kilka tygodni świecić jak cała galaktyka, jak setki miliardów gwiazd.
Kilka lat temu wszyscy myśleli, że supernową zostanie Betelgeza - piękna gwiazda w gwiazdozbiorze Oriona. To się ostatecznie nie stało. W Polsce i w Europie Betelgeza jest widoczna zimą w nocy. Gdyby więc wybuchła o tej porze roku, byłaby jaśniejsza niż księżyc w pełni. I to trwałoby to miesiącami. A gdyby wybuchła latem - przez kilka miesięcy w ciągu dnia obok Słońca mielibyśmy jasny element na niebie.
Mamy podejrzenie, na podstawie przekazów chińskich, że w czwartym roku przed naszą erą doszło do wybuchu supernowej, ale nie ma po niej śladu. Przypominająca kraba pozostałość po wybuchu supernowej z 1024 roku wciąż jest widoczna - tysiąc lat później. Nie udało się zidentyfikować takiej pozostałości dla supernowej opisanej w chińskich źródłach. Teoria z supernową jest bardzo kusząca, ale ostatecznie słabsza niż teoria z kometą.
Kos i Mos znów razem. Bursztyn z Kosmosu wrócił do Gdańska
Światło zodiakalne wiodło mędrców?
A może Gwiazdą Betlejemską, którą zobaczyli trzej królowie, było jakieś zjawisko wewnątrz układu słonecznego? Na przykład światło zodiakalne? Jest to jasny twór na niebie, który możemy dostrzec, ale nie z obszarów, gdzie mamy zanieczyszczenie światłem. Nie zobaczymy go więc obecnie w Europie. Taka możliwość jest wciąż na pustyni, na niskich szerokościach geograficznych. Jednak 2 tys. lat temu, kiedy nie było elektryczności, widok światła zodiakalnego mógł być bardzo spektakularny.
Czym jest to światło? Nasz Układ Słoneczny powstał z obłoku pyłu i gazu, który spłaszczył się i zagęścił w kierunku centrum, w którym panowała wysoka temperatura i ciśnienie. Dzięki temu powstało Słońce. Z pozostałości uformowały się planety, różnego rodzaju asteroidy, mniejsze i większe ciała Układu Słonecznego, ale w płaszczyźnie pierwotnego dysku wciąż pozostaje jeszcze trochę pyłu. Światło słoneczne odbija się od niego jak od lustra i tworzy efekt przepięknego światła zodiakalnego.
Taka koniunkcja? Raz na 900 lat
Najbardziej chyba kuszącym wytłumaczeniem fenomenu Gwiazdy Betlejemskiej jest spotkanie planet Układu Słonecznego na niebie, czyli koniunkcja. Co może być najbardziej spektakularne, niż koniunkcja największych planet naszego układu - Saturna i Jowisza? W przestrzeni te dwie planety odległe są od siebie o miliony kilometrów, ale obserwatorowi z Ziemi wydaje się, że są dość blisko.
Saturn z Jowiszem spotykają się na niebie raz na 20 lat, nie jest to więc specjalnie nadzwyczajne zjawisko. Jednak takie spotkanie trzykrotnie w ciągu roku, w jednym gwiazdozbiorze, zdarza się tylko raz na blisko 900 lat i nazywamy je wielką koniunkcją.
W siódmym roku p. n. e. Jowisz i Saturn spotkały się trzykrotnie w gwiazdozbiorze Ryb. Jest to chyba wystarczający powód, żeby popatrzeć w niebo, zachwycić się i pomyśleć, że może to jakiś ważny znak?
Symulację koniunkcji Saturna i Jowisza z 7 roku p. n. e. odtworzyć możemy w programie Stellarium, dostępnym także w formie aplikacji. Koniunkcje miały miejsce 27 maja, 15 września i 1 grudnia.
Kto to policzył? Taki model Układu Słonecznego, który pozwala nam się cofnąć w czasie lub wybiec w przyszłość, to efekt pracy wielu naukowców i wielu pomiarów, w tym satelitarnych.
Seria fortunnych zdarzeń
A może fenomen Gwiazdy Betlejemskiej to efekt serii zdarzeń? Może do wielkiej koniunkcji Jowisza i Saturna z siódmego roku p. n. e. powinniśmy dołączyć kolejną koniunkcję - tym razem trzech planet: Marsa, Jowisza i Saturna, a w końcu także wspomnianą już kometę z piątego roku? Może dopiero ten splot zjawisk na niebie spowodował, że mędrcy wyruszyli w podróż w poszukiwaniu mesjasza?
Pożyjemy, zobaczymy.
“Pierwsza gwiazdka” ze Stellarium
Ale co z naszą “pierwszą gwiazdką”, tu, w Gdańsku, w 2025 roku? Zajrzyjmy na serwis NASA`s Eyes (oczy NASA), który oferuje nam “oczy” na różne aspekty, podobnie jak Stellarium, zarówno w czasie rzeczywistym, jak i w przeszłym i przyszłym.
Na podstronie dotyczącej Układu Słonecznego sprawdzimy, jaki będzie przestrzenny rozkład planet. Jednak najlepszym narzędziem do sprawdzenia, jak będzie wyglądało niebo nad Gdańskiem w Wigilię jest program Stellarium.
O godz. 15.50 po zachodniej stronie nieba zaświeci Wega, a w kierunku północno - wschodnim - Kapella. “Pierwsza gwiazdka” będzie mieć więc tym roku postać dwóch gwiazd.
Warto pamiętać, że w wypatrywaniu gwiazd czasem próbują nas zmylić planety. Na przykład Jowisz może czasami pojawić się gdzieś nad horyzontem jako “pierwsza gwiazdka”, ale w tym roku w Wigilię będzie pod horyzontem i nie będzie widoczny.
Mniej więcej w tym samym czasie Księżyc oświetli nocną stronę Ziemi. Zachęcam, by wypatrując pierwszą gwiazdkę, jednocześnie przyjrzeć się także jego sierpowi. Może na jego tle przelecą właśnie jakieś sanie?
*Sebastian Soberski - kierownik Planetarium i Obserwatorium Astronomicznego im. M. Kopernika w Grudziądzu, radioobserwator w Instytucie Astronomii UMK w Toruniu, doświadczony popularyzator nauki i uczestnik licznych wypraw w pas całkowitego zaćmienia Słońca, a także juror międzynarodowego konkursu AstroCamera organizowanego przez Hevelianum, dedykowanego miłośnikom astronomii oraz amatorom fotografowania.