W liście wysłanym do Wojewody Pomorskiego z datą 28 marca br. czytamy m.in. “(...) zwracam się do Pana z prośbą o przeprowadzenie przez przedstawicieli Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku rozmów z władzami przedmiotowej spółki (“Siarkopol” - przyp. red.) celem zobligowania jej Zarządu oraz Organu nadzorczego do przedstawienia planów modernizacyjnych w zakresie hermetyzacji procesów przeładunku paliw w eksploatowanej instalacji oraz do zmotywowania do szybkiego ich wdrożenia”
Pełną treść listu podajemy na końcu publikacji.
- List w tej sprawie do nas dotarł i został przekazany do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Gdańsku, który zajmuje się sprawą - powiedziała portalowi gdańsk.pl we wtorek, 3 kwietnia, Małgorzata Sworobowicz, rzeczniczka prasowa Wojewody Pomorskiego.
Jak poinformował z kolei Radosław Rzepecki, zastępca Pomorskiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska, WIOŚ zakończył już kontrolę i przygotował dla “Siarkopolu” zarządzenia pokontrolne.
- W całości potwierdziły się zgłoszenia mieszkańców, którzy licznie składali skargi na odór w dzielnicy - podkreśla Radosław Rzepecki. - Zarządzenia pokontrolne zobowiązują “Siarkopol do wyeliminowania uciążliwości. Zakład ma czas do połowy kwietnia, by się uporać z problemem.
CZYTAJ: Nowy Port. Mieszkańcy wiedzą już skąd uciążliwy odór - tylko jak się go pozbyć?
Jak przyznaje dyrekcja “Siarkopolu”, źródłem odoru jest przeładunek oleju opałowego (mazutu), który składa się z ciężkich frakcji ropy naftowej. Firma handluje tym towarem od lat, ale dopiero niedawno pojawił się problem ze skargami mieszkańców. Okazało się, że mazut o uciążliwych cechach zapachowych dostarcza tylko jedna, konkretna firma.
- Z tego co wiemy, problem powinien być już rozwiązany, bowiem “Siarkopol” zerwał kontrakt z tą firmą - mówi radosław Rzepecki.
Gdyby “Siarkopol” nie udzielił odpowiedzi na pytania WIOŚ lub przekazał informacje niezgodne z prawdą, groziłby mu mandat maksymalnej wysokości 500 zł lub kara finansowa przed sądem do 5 tys. zł.
- Przepisy nie są pod tym względem szczególnie surowe, co więcej: w naszym prawie nie ma norm odorowych, co utrudnia nałożenie kary - dodaje Radosław Rzepecki. - Cieszy więc, że “Siarkopolowi” wyraźnie zależy na dobrym imieniu marki, stąd niezwłocznie podjął działania, które - miejmy nadzieję - przyniosą pożądany skutek.