- To dopiero były urodziny! Solenizantka sypała żartami jak z rękawa i recytowała swoje wiersze. W imieniu gdańszczanek i gdańszczan przekazałam pani Zdzisławie życzenia wszelkiej pomyślności. Dziękuję za zaproszenie, pani Zdzisławo. Dużo zdrowia i kolejnych 100 lat w tak świetniej formie - napisała prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz na Facebooku po uroczystej urodzinowej wizycie u jubilatki, która odbyła się w czwartek, 13 maja.
Zdzisława Szczyrska mieszka w naszym mieście prawie całe swoje życie - gdańszczanką jest od ponad 75 lat. Urodziła się w Olkuszu, później mieszkała z rodziną we Lwowie i w Tarnopolu. W czasie okupacji w 1942 roku wyszła za mąż. Z tego związku urodziło się czworo dzieci: pierwszy syn 17 stycznia, rok przed wyzwoleniem Warszawy, później przyszła na świat córka i jeszcze dwóch synów.
- Do Gdańska przyjechaliśmy w 1955 roku, mama do dziś mieszka w tym samym miejscu, w Oliwie - wspomina syn, Wiesław. - Przy domu miała ogród, który był jej wielką radością, bo uwielbia kwiaty. W tym ogrodzie wciąż coś kwitło - od przebiśniegów aż do ostatnich kwiatów, które kwitły jesienią. Mama uwielbiała pracę w ogrodzie.
Dziś wśród zainteresowań jubilatki jest poezja - pisze i deklamuje wiersze. Wiele z nich stworzyła tuż po śmierci uwielbianej córki, żegnając się w ten sposób z ukochanym dzieckiem. Ale w jej dorobku są też inne utwory, które recytowała przy różnych okazjach, na przykład w czasie pielgrzymek, które często odbywała. Syn wspomina, że koledzy i koleżanki z tych pielgrzymek wiele razy pytali o to, czy mogą zobaczyć tekst, bo wiersze bardzo im się podobały - jakie było ich zdziwienie, gdy okazywało się, że pani Zdzisława wiersze ma jedynie zapisane w swojej pamięci.
- Opowiadała te wiersze z serca. Taka była. Wesołość, radość z życia i nienarzekanie na dzień codzienny - to kwintesencja charakteru mojej mamy - podsumowuje syn.