• Start
  • Wiadomości
  • Muzeum Morskie chwali się nowościami w zbiorach: 200-letni flet i dąb sprzed tysiąca lat

Niesamowite nowe eksponaty w zbiorach Muzeum Morskiego: 200-letni flet i dąb sprzed tysiąca lat

Czarny dąb: niezwykłe drewno z ponad 1000-letnią historią, i flet, który przeleżał... 235 lat na dnie morza - to nowe eksponaty Narodowego Muzeum Morskiego. Zabytkowy instrument można zobaczyć odwiedzając wystawę czasową „Do DNA...” w Spichlerzach na Ołowiance. Tu także wkrótce prezentowany będzie fragment drzewa z historią - ogromnie wartościowy z punktu widzenia archeologii i historii szkutnictwa na ziemiach polskich.
04.01.2022
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Pan Mariusz Śledź i czarny dąb wydobyty ze stawu w Wielkich Walichnowach
Pan Mariusz Śledź i czarny dąb wydobyty ze stawu w Wielkich Walichnowach
mat. NMM

 

„Makabreski” państwa Ślubowskich. Jeśli lubisz historię Gdańska z dreszczykiem - posłuchaj

 

Jeszcze pod koniec niedawno minionego roku Narodowe Muzeum Morskie w Gdańsku mogące pochwalić się dziewięcioma oddziałami w naszym mieście - w Tczewie, Kątach Rybackich i Helu - pozyskało dwa wyjątkowe fragmenty niezwykle rzadkiego czarnego dębu sprzed ponad 1000 lat. Pochodzą one z potężnego pnia drzewa, który został wydobyty na początku lipca 2015 roku w Wielkich Walichnowach, ze stawu należącego do Tadeusza i Bożeny Lasotów.

Choć właściciele wiedzieli wcześniej o nietypowym obiekcie w ich stawie, dopiero spadek poziomu wody spowodowany suszą odsłonił fragment drzewa. To, że jest to cenne odkrycie, sprawdził regionalista i dyrektor miejscowej szkoły Mariusz Śledź i Jan Banacki, inżynier nadzoru z Nadleśnictwa Starogard. Oględziny wykazały, ze najprawdopodobniej jest to czarny dąb, który przeleżał w ziemi i wodzie tysiące lat - o szczególnej wartości z punktu widzenia archeologii i historii szkutnictwa na ziemiach polskich.

Próbka drewna została następnie wysłana do prof. Marka Krąpca z Akademii Górniczo- Hutniczej w Krakowie. Na podstawie badań przeprowadzonych w Laboratorium Datowań Bezwzględnych AGH nie tylko potwierdzono, że znalezisko istotnie jest czarnym dębem, ale również ustalono, że to najprawdopodobniej dąb szypułkowy (Quercus sp.), który wykiełkował ok. 740 roku i rósł przez ok. 200 lat w gęstym lesie łęgowym Niziny Walichnowskiej. Drzewo przewróciło się między 940 a 950 rokiem, najprawdopodobniej podczas powodzi, być może pod naporem kry. Pokryte warstwą mułu, w warunkach beztlenowych przeleżało aż do początku XXI wieku.

 

Plaster czarnego dębu ze stawu w Wielkich Walichnowach, pozyskany przez Narodowe Muzeum Morskie
Plaster czarnego dębu ze stawu w Wielkich Walichnowach, pozyskany przez Narodowe Muzeum Morskie
mat. NMM

 

Najstarsze słoje w przesłanym do laboratorium szczytowym fragmencie pnia miały 154 lata, a najmłodszy słój pochodził z 933 roku. Jak podkreśla prof. Marek Krąpiec, w północnej Polsce znaleziska takie należą do rzadkości. - Znalezisko z miejscowości Wielkie Walichnowy to jedyny znany mi pień dębu o tak imponujących rozmiarach, pochodzący z X wieku z północnej Polski. Zasługuje on na zabezpieczenie i ewentualną ekspozycję.

Cenne drzewo zostało zakupione przez Muzeum Historii Polski w Warszawie jako eksponat związany z chrztem Polski w 966 roku. Odłamany podczas wydobycia jego szczytowy fragment trafił do Zespołu Parków Krajobrazowych Chełmińskiego i Nadwiślańskiego, gdzie zostanie wyeksponowany w skansenie, przy pomennonickiej chacie w Chrystkowie koło Świecia. Pozostałe dwa fragmenty - plastry o średnicy ok. 50 cm, zostały przekazane Narodowemu Muzeum Morskiemu w Gdańsku przez Mariusza Śledzia. Jego pragnieniem jest, by jeden z nich został wyeksponowany w tczewskim oddziale NMM.

- Na ekspozycjach NMM zarówno w Tczewie, jak i w Gdańsku znajduje się szereg jednostek pływających, przede wszystkim czółen drążonych, wykonanych z dębu w okresie średniowiecza - wyjaśnia Jagoda Klim z Działu Historii Żeglugi Śródlądowej NMM. - Nie z czarnego dębu, rzecz jasna, bo takim stał się dopiero po setkach lat, ale właśnie z dębu szypułkowego. W średniowieczu czółna drążone, czyli dłubanki, były podstawowym środkiem transportu i komunikacji wodnej. Na ekspozycjach w Tczewie i w Gdańsku mamy aż sześć tego rodzaju łodzi. Zostały one wykonane w okresie od VII do XIV w. Najbardziej imponująca z nich, dłubanka z Nowej Cerkwi, będąca równolatką naszych fragmentów dębu, znajduje się w holu w Spichlerzach na Ołowiance.

To właśnie w sąsiedztwie tej potężnej tysiącletniej łodzi zostanie wyeksponowany już w drugiej połowie stycznia jeden z pozyskanych fragmentów drzewa. Towarzyszyć mu będą fragmenty dębowych czółen ze zbiorów NMM oraz model średniowiecznej jednostki pływającej, której wrak można zobaczyć na I piętrze ekspozycji stałej. Docelowo, oba fragmenty trafią prawdopodobnie na wystawy w Muzeum Wisły w Tczewie oraz w będącym obecnie w trakcie budowy Muzeum Archeologii Podwodnej i Rybołówstwa Bałtyckiego w Łebie.

To nie koniec nowości w Muzeum Narodowym w Gdańsku. Na wystawie czasowej „Do DNA. 50 lat archeologicznych badań podwodnych Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku” w Spichlerzach na Ołowiance oglądać możemy wydobyte z dna Morza Bałtyckiego, dotychczas anonimowe znaleziska. Wśród niemych świadków katastrof morskich jest flet poprzeczny z wraka XVIII-wiecznego żaglowca. Dzięki pracy archeologów i konserwatorów, a następnie dzięki kunsztowi gdańskiej artystki Mai Miro-Wiśniewskiej instrument znów zabrzmiał melodią. Na wystawie nie tylko można zobaczyć flet na żywo, ale także posłuchać, jak brzmi zagrana na nim pieśń „The Sailor Boy”.

- Prawdopodobnie jeszcze nikomu na świecie nie udało się wydobyć dźwięku z oryginalnego instrumentu, który przeleżał 235 lat na dnie morza. Flet, należący do oficera służącego na statku „General Carleton”, wykonany w Londynie w warsztacie Charlesa Schucharta jest jednym z wielu unikatowych eksponatów, których DNA pokazujemy na tej niezwykłej wystawie - zaprasza dr Robert Domżał, dyrektor Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku.

 

 

TV

Każdy może pomóc