Tomasz Buza zmarł po długiej i ciężkiej chorobie we wtorek, 12 listopada. Informację o jego zgonie podało Radio Gdańsk.
Pogrzeb dziennikarza odbędzie się w piątek, 15 listopada, o godz. 13.00 w kaplicy na Cmentarzu Witomińskim w Gdyni.
Urodził się 5 września 1970 r. w Gdyni. Studiował na Uniwersytecie Gdańskim. Miał nieprzeciętną wiedzę filmową i muzyczną. Miał też ciepły, charakterystyczny głos, dzięki czemu świetnie sprawdzał się w radiu - na antenie lokalnej rozgłośni prowadził m.in. Listę Przebojów Radia Gdańsk.
Przeprowadził wiele wywiadów z aktorami i reżyserami. Na swoim profilu na FB wspominał choćby spotkania z aktorami Janem Nowickim czy Franciszkiem Pieczką. Ale rozmawiał też z zagranicznymi, wybitnymi twórcami, szczególnie dumny był z wywiadu z Alanem Parkerem, brytyjskim reżyserem m.in. filmów "Midnight Express", "Sława", "The Wall", "Ptasiek", "Harry Angel", "Mississipi w ogniu" czy "The Commitments".
Tomasz Buza miał 54 lata.
Osobiste wspomnienie napisała Beata Dunajewska, radna województwa pomorskiego i dziennikarka:
Tomek Buza był mega zdolnym facetem, miałam okazję współpracować z nim przy kilku realizacjach telewizyjnych. Był śpiochem, zdarzało się, że zasypiał na zdjęciach. To było jak “dzień świstaka”, wszyscy już siedzieli w busie, którym mieliśmy jechać na zdjęcia do Warszawy, a Tomka nie było. Ale nikt się na niego nie gniewał, bo uśmiechem i urokiem gasił całą naszą złość. Był błyskotliwy i inteligentny i nigdy nie widziałam go zdenerwowanego. Emocjonował się tylko, gdy mówił o muzyce, miał wtedy taki błysk w oczach, którego nigdy nie zapomnę. Gdy się poznaliśmy był już gwiazdą radia, prowadził listę przebojów. Był chodzącą muzyczną encyklopedią, zawsze zazdrościłam mu wiedzy i nosa do wyszukiwania nowinek muzycznych. Mieszkał w Gdyni, dla nas z Gdańska, to koniec świata, ale na wieczorne słuchanie muzy u Buzy zawsze miałam czas. Odchodził i wracał do radia, chyba kochał je równie mocno jak muzykę i film.