Agata Olszewska: Obecna flaga Gdańska jest bardzo prosta w formie: dwa srebrne krzyże w pionie, nad nimi złota korona - na czerwonym tle, skrajnie przy drzewcu. Czemu zawdzięczamy jej wygląd?
Prof. Beata Możejko: - Na początek trzeba powiedzieć, że już w okresie średniowiecza, gdzie były chorągwie i inne weksylia, czyli różne płachty barwnego materiału, wykorzystywane do tego, by coś oznaczać, ukształtowały się dwa modele tworzenia flag. Albo przenoszono na nie barwy danego herbu, czyli na przykład flaga była biało-czerwona, albo na barwę z danego herbu kładziono elementy godła - na przykład z herbu gdańskiego.
Na wygląd herbu gdańskiego składa się z jednej strony to, że Zakon Krzyżacki opanowuje Gdańsk i Pomorze Gdańskie - z tym związana jest geneza dwóch krzyży - z drugiej kolejne lata i nowe zjawisko w symbolice, jakim są herby - czyli godła zamknięte w tarczy. Były znane już w kulturze rycerskiej, jednak do tej pory miasta samorządowe, takie jak Gdańsk, jeszcze przedkrzyżacki, używały pieczęci z samym godłem - na przykład z kogą, bezzałogową, żeby się odróżniać, bowiem Lubeka miała dwóch marynarzy, a Elbląg jednego. Pieczęć była też stosowana także w czasach krzyżackich. Główne Miasto lub Prawne Miasto (niem. Rechtstadt) otrzymało od Zakonu Krzyżackiego właśnie taki herb, czyli dwa srebrne krzyże w czerwonym polu. To był taki moment - o czym pisał prof. Błażej Śliwiński - kiedy Zakon Krzyżacki, który miał w swoim godle krzyż, pokazywał, że „tutaj jest nasza władza”, bo trzeba pamiętać, że społeczeństwo średniowiecza jest bardzo symboliczne. Taki symbol krzyża otrzymywały też inne miasta. W Gdańsku, żeby było odróżnienie od Nowego Miasta Elbląga, które miało jeden krzyż, mamy dwa, srebrne.
A jak Gdańsk dorobił się korony?
- Kiedy miasto przeszło pod panowanie królów polskich pojawiła się złota korona, nadana przez króla Kazimierza Jagiellończyka. Nie było to jednak od razu po przejęciu władzy w 1454 roku, a w 1457. Podczas wizyty króla w maju, został wystawiony przez niego przywilej udostojniający herb Gdańska. Tak, do pola herbu wprowadzono złotą koronę nad dwoma srebrnymi krzyżami. Dodatkowym elementem, który już w przywileju nie występował są trzymacze, którymi decyzją gdańszczan, zostały lwy. Ten wizerunek przedstawiony jest już na najstarszym tłoku pieczętnym, który uwzględniał zmianę z koroną. Ale są to dodatkowe elementy ozdobne. Sam herb, zgodnie z definicją, to godło w tarczy.
Dlaczego właśnie lwy?
- Istnieją dwie koncepcje. Jedna, dość kusząca, mówi, że lew występował jako zwierzę królewskie - widzimy go na przykład później na nagrobku Kazimierza Jagiellończyka. Jednak dla mnie bardziej przekonywająca jest teoria nawiązująca do kontaktów Gdańska z Lubeką. Lwy jako trzymacze pojawiały się w miastach hanzeatyckich, był to m.in. właśnie lubecki wzór.
Skąd w przypadku gdańskiego herbu wzięły się bliskie Polakom, biało(/srebrno)-czerwone barwy? Jak możemy to interpretować?
- Gdańsk był miastem hanzeatyckim, należał do Hanzy niemieckiej - wysyłał swoich przedstawicieli z rady Głównego Miasta na zjazdy do Lubeki czy Hamburga. Barwami Hanzy były właśnie czerwień i biel, współczesna nauka przyjmuje więc czerwone pole i srebrne krzyże na gdańskim herbie za wzorce hanzeatyckie. Na samej pieczęci te kolory się nie pojawiają, ponieważ odlewane były w wosku, na ogół w kancelariach używany był wosk zielony, z czasem Gdańsk używał również czerwonego - król Kazimierz Jagiellończyk w przywileju przyznał prawo do jego używania. Absolutnie nie można tego łączyć z Polską, dlatego że nasze barwy narodowe, biało-czerwone kształtują się dopiero w XIX wieku.
Dlaczego gdański herb po zmianie władzy w XV wieku, ale i później, nie został zmieniony?
- Krzyże pozostały po pierwsze dlatego, w herbie własnym Jagiellonów one także występowały - ta symbolika dla nich mogła być więc zrozumiała. Pamiętajmy też o tym, że dawne pokolenia uznawały dawną tradycję heraldyczną i nie zmieniały na siłę czegoś, co przed wiekami zostało ustalone jako symbolika. Stąd jedynie udostojnienie przez wprowadzenie korony. Podobnie nie zmieniono herbu wiele wieków później - w PRL-u. W PRL-u ważne było to, że - w prostym, schematycznym odczytywaniu - Gdańsk ma genezę króla polskiego, Kazimierza Jagiellończyka, syna zwycięzcy spod Grunwaldu, który w ówczesnej propagandzie odgrywał wielką rolę. Uznawano więc, że herb ma polską genezę. Do tego dzięki Kazimierzowi Jagiellończykowi, mocno upraszczając, Gdańsk wrócił do macierzy - to także przewijało się w PRL-owskiej propagandzie. Tu trzeba też dodać, że propaganda nie interesowała się herbami, wychodząc z założenia, że mamy godło państwowe. Do tego propaganda mogła się realizować przy okazji powstawania nowych miast i nadawanie symboliki szybów kopalnianych, kół zębatych i tak dalej.
Gdański herb w obecnym kształcie ocalał dzięki brakowi zainteresowania ze strony władz PRL-u?
- I dzięki temu, że był propagandowo obroniony przez udostojnienie króla polskiego. Co ciekawe, mamy w Archiwum Państwowym w Gdańsku zachowaną korespondencję z czasu, gdy po rozpoczęciu II wojny światowej Pomorze Gdańskie znalazło się w granicach III Rzeszy. Powstała wówczas komisja heraldyczna, taka jak w Niemczech nazistowskich, do spraw weryfikacji herbów i sprawdzania, czy są one zgodne ze sztuką i propagandą nazistowską. Herby na Pomorzu Gdańskim zmieniano, nadawano im narodowo-socjalistyczny rys - na przykład w Pucku lew dostał czerwone pazury, żeby był bardziej agresywny. I co się okazało: ówcześni niemieccy pracownicy Archiwum Rzeszy w Gdańsku, na pytanie komisji o herb gdański, odpowiedzieli, że nawet królowi Kazimierzowi Jagiellończykowi nie przyszło do głowy go zmieniać. To ucięło wszelkie dyskusje.
ZOBACZ FOTOGALERIĘ: