Nagrodę Prezydenta Miasta Gdańska im. Lecha Bądkowskiego ustanowił Prezydent Miasta Gdańska w 2001 roku dla podkreślenia roli i wkładu organizacji pozarządowych w budowaniu społeczeństwa obywatelskiego i rozwiązywaniu lokalnych problemów. Nagroda jest formą docenienia społecznych działań Gdańszczan zarówno w organizacjach pozarządowych, jak i indywidualnie, oraz ich zaangażowania finansowego we wspieranie ważnych społecznie inicjatyw.
Trwa nabór do tegorocznej edycji Nagrody. Wyróżnienia przyznawane są w trzech kategoriach. Dla:
- Gdańskiej Organizacji Pozarządowej Roku
- Gdańskiego Darczyńcy Roku
- Gdańskiego Społecznika Roku
Jeśli znasz wartościową inicjatywę bądź osobę działającą na rzecz innych zgłoś ją do konkursu. Wnioski należy składać w nieprzekraczalnym terminie do dnia 30 lipca 2021 roku do godz. 15:00 (edytowalną wersję elektroniczną należy przesłać na wskazany adres mailowy również do dnia 30 lipca 2021 roku, do godz. 15:00). W przypadku przesłania wniosków drogą pocztową, decyduje data wpływu do Urzędu Miejskiego.
Od poniedziałku, 5 lipca, przestawiamy organizacje i osoby wyróżnione w poprzednich edycjach Nagrody Prezydenta Miasta Gdańska im. Lecha Bądkowskiego.
Zobacz:
- Nagroda im. Lecha Bądkowskiego. Artyści z Nowego Portu Sztuki prowadzą Dom Sąsiedzki: „To miejsce jest dla każdego”.
- Nagroda im. Bądkowskiego. Zgłoś swojego kandydata i poznaj Koło Towarzystwa im. Fryderyka Chopina w Gdańsku: „Muzyka to szalenie trudna sztuka”
Poniżej piszemy o Grzegorzu Kozłowskim.
Grzegorz Kozłowski, pierwszy Gdański Społecznik Roku, to instruktor ZHP, organizator obozów i zimowisk oraz szkoleń z zakresu ratownictwa medycznego. W 2012 roku z jego inicjatywy powstało Stowarzyszenie Grupa Ratownicza Alfa - organizacja non-profit, zrzeszająca pasjonatów ratownictwa, która „wyrosła” z Harcerskiej Grupy Ratowniczej (powołanej przez Hufiec ZHP Gdańsk-Śródmieście). Oprócz niesienia pomocy, zajmuje się prowadzeniem szkoleń i zabezpieczaniem imprez, zarówno małych, jak i tych największych, o zasięgu międzynarodowym.
- Stowarzyszenie zakładałem z myślą o rozwijaniu działalności, którą się zajmowałem na niwie harcerskiej. Chciałem stworzyć grupę ludzi, którzy będą mogli pomagać na większą skalę w mieście, oraz przy imprezach masowych. W 2012 roku odbywały się Mistrzostwa Euro, w których chcieliśmy wziąć udział jako profesjonalna grupa zabezpieczająca. I to się udało - wspomina Grzegorz Kozłowski.
Grupie Ratowniczej Alfa, oprócz wspomnianego Euro 2012, bezpieczeństwo zawdzięczały takie wydarzenia w Gdańsku, jak pogrzeb Macieja Płażyńskiego, uroczystości pogrzebowe Inki i Zagończyka, pogrzeb śp. prezydenta Pawła Adamowicza, zlot ZHP na Wyspie Sobieszewskiej czy finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Zabezpieczała też imprezy i mecze sportowe, a także duże uroczystości religijne - m.in. procesje Bożego Ciała. Praktycznie wszystkie większe duże imprezy masowe w Gdańsku wspomagane były przez ratowników z grupy Alfa. Do tego dochodzą wydarzenia w innych miastach - Alfa pomagała zabezpieczać wizyty papieskie: papieża Benedykta XVI i Franciszka w Krakowie, czy w Warszawie, gdzie uczestniczyła czynnie w pogrzebie prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
- Dzięki Stowarzyszeniu, które ma większe możliwości prawne i możliwości docierania między ze swoimi inicjatywami szerzej, mogliśmy współpracować z zawodowymi medykami. Z czasem zdobyliśmy własne kadry ratowników i pielęgniarek. Udało nam się za niewielkie pieniądze zdobyć naszą pierwszą karetkę - z likwidowanej Samodzielnej Kolumny Transportu Sanitarnego. Przez wiele lat zabezpieczaliśmy dzięki niej dużo imprez. Dzisiaj mamy już nową, lepszą, dzięki której współpracujemy ze szpitalami. Rozwijamy się cały czas - mówi inicjator przedsięwzięcia.
Stowarzyszenie było aktywne także w czasie najgorszej fali pandemii. Ratownicy transportowali chorych na Covid-19 z domów do gdańskich szpitali, ale też pomiędzy szpitalami; oraz przewozili chorych na wymazy. Dystrybuowali maseczki i inne brakujące zaopatrzenie - seniorom, zamkniętym w domach, dostarczali żywność. Zaangażowali się również międzynarodowo: na Słowacji pomagali w pobieraniu wymazów.
W tym gorącym okresie samo stowarzyszenie także potrzebowało wsparcia - pod koniec 2020 roku awarii uległ uległ jedyny defibrylator będący na wyposażeniu karetki, co ograniczyło ratownikom-wolontariuszom możliwość niesienia pomocy, tak ważnej w tamtym okresie. Na zakup specjalistycznego sprzętu ratującego życie Alfa powołała internetową zbiórkę, z której udało się pozyskać część środków, a na początku tego roku Miasto Gdańsk dołożyło kwotę potrzebną do zakupu nowego defibrylatora.
- Zwróciliśmy się o pomoc do ludzi dobrej woli, wiele osób odpowiedziało pozytywnie. Ale byliśmy bardzo zaskoczeni, jak szybko prezydent Aleksandra Dulkiewicz wyszła z inicjatywą, że miasto pomoże zakupić nam ten sprzęt. Była to dla nas bardzo duża pomoc. I ja mówię, zaskoczenie - bo nie szukaliśmy nigdy poklasku dla tego, co robimy, robimy to, co czujemy. A jednak znaleźli się ludzie, którzy dostrzegali naszą działalność - wspomina. - Pomogła nam Fundacja Gdańska, to się potoczyło bardzo szybko, otrzymaliśmy defibrylator w bardzo dobrym stanie i z wysokiej półki - do dzisiaj służy nam przy każdym wyjeździe naszej karetki. Fundacja przekazała nam także sprzęt ochronny dla ratowników, maseczki i rękawiczki, ze swoich zasobów, uznając, że działamy na większą skalę, więc bardziej nam się to przyda. Wykorzystaliśmy to wszystko do zabezpieczenia naszej działalności w czasie pandemii.
Jednym z ważnych obszarów działalności Stowarzyszenia Alfa jest także edukacja - ratownicy-wolontariusze prowadzą zajęcia edukacyjne w przedszkolach i szkołach, oraz obozy szkoleniowe dla młodzieży podczas ferii zimowych i letnich, z zakresu pierwszej pomocy. Przed wybuchem pandemii stowarzyszenie rozpoczęło cykl szkoleń dla dzieci z grup przedszkolnych i klas 1-3, uczących podstaw pierwszej pomocy, tego jak m.in. powiadomić służby ratownicze, czy jak zachować się w przypadku, gdy znajdziemy na ulicy kogoś wymagającego pomocy.
- To nadaje sens naszej pracy. Dostrzegamy potrzebę docierania do najmłodszych, bo edukacja to najlepszy sposób zapobiegania nieszczęściu. Panuje takie przekonanie, to jest spuścizna lat ubiegłych, że pierwszej pomocy powinni udzielać wyspecjalizowani ludzie. Rzeczywistość jest inna. Owszem, służby profesjonalne zajmują się pomocą wszędzie tam gdzie, zostaną wezwani, ale ktoś te służby musi wezwać, ktoś do ich przyjazdu musi potrzebującym pomóc, podtrzymać funkcje życiowe, zabezpieczyć krwawiące miejsce. Musi wiedzieć, co zrobić w przypadku, gdy ktoś straci przytomność. Dzisiaj już uczy się tego najmłodszych w szkołach, ale kiedy my zaczynaliśmy, tak nie było - mówi Grzegorz Kozłowski.
Podkreśla, że największym problemem nie jest to, że ludzie nie chcą udzielać pomocy, ale to, że boją się, czy zrobią to dobrze, tak by nie zaszkodzić drugiej osobie.
- Staramy się przekonywać na naszych szkoleniach, że nie powinno się bać udzielać pierwszej pomocy. Wszystko, co zrobimy na pewno będzie bardziej korzystne, niż pozostawienie sytuacji samej sobie. Pamiętajmy też, że to wiedza, którą trzeba powtarzać - trening czyni mistrza. To da nam poczucie pewności, że nie zaszkodzimy ewentualnie drugiemu człowiekowi, i nie będziemy bali się podejść, żeby zapytać: „Przepraszam co się stało?”. Bariera psychologiczna jest tu najważniejsza do pokonania - przekonuje. - Każdy z nas może się znaleźć w sytuacji, w której będzie musiał udzielić pomocy, lub sam będzie jej potrzebował. Żyjemy w bardzo zmechanizowanym społeczeństwie, w którym łatwo o wypadki komunikacyjne z udziałem samochodów, rowerów czy hulajnóg. Każdy z nas jest narażony.
W 2014 roku za swoją działalność m.in w Stowarzyszeniu Grupa Ratownicza Alfa Grzegorz Kozłowski otrzymał Nagrodę Prezydenta Miasta Gdańska im. Lecha Bądkowskiego. Został pierwszym laureatem w kategorii Gdański Społecznik Roku.
- Szczerze mówiąc niewiele wiedziałem o tej nagrodzie, wiec to było dla mnie bardzo duże zaskoczenie, że zostałem doceniony. To była ogromna radość - wspomina. - Traktuję ją jako nagrodę dla wszystkich, z którymi współpracowałem. Kiedy ją odbierałem, mówiłem, że nie należy się jednej osobie, tylko całej grupie. To są wspaniali ludzie i wspaniali przyjaciele. To, że akurat ja ją otrzymałem, to chyba dlatego, że ktoś docenił, że byłem inicjatorem tego stowarzyszenia.
Pytany o to, dlaczego zdecydował się wybrać drogę społecznika i poświęcić życie pomaganiu odpowiada: - Wyniosłem to z domu rodzinnego. Moja mama która nigdy nie przychodziła obojętnie obok drugiego człowieka. Wpoiła mi zasadę „Jeśli możesz, to pomóż. Dobro wraca”. Wychowanie wyniesione z domu dało mi to poczucie obowiązku, ale i poczucie wspólnoty z innymi ludźmi. Chęć zrobienia czegoś nie tylko do siebie. Nie potrafię inaczej. To mi daje bardzo dużą satysfakcję.