• Start
  • Wiadomości
  • Nadzwyczajna sesja Rady Miasta. Skarga na wojewodę i gorąca dyskusja o skutkach powodzi

Nadzwyczajna sesja Rady Miasta. Skarga na wojewodę i gorąca dyskusja o skutkach powodzi

Gdańscy radni złożą skargę na decyzję Wojewody Pomorskiego, który unieważnił uchwałę z apelem o przestrzeganie przez Gdańsk wyroków Trybunału Konstytucyjnego. Zdecydowano o tym podczas nadzwyczajnej sesji Rady Miasta Gdańska, którą zwołano w czwartek, 21 lipca. Była też mowa o ostatniej ulewie, która przeszła nad miastem.
21.07.2016
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

W czwartek odbyła się nadzwyczajna sesja Rady Miasta Gdańska

Zanim doszło do głosowania rozgorzała gorąca dyskusja na ten temat. Rozstrzygnięcie wojewody Dariusza Drelicha atakowali i krytykowali radni PO, bronili – radni PiS.

O co w ogóle poszło? Na początku maja br. gdańscy radni, głosami Platformy Obywatelskiej, przegłosowali apel dotyczący respektowania orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego. Była to reakcja na zamieszanie wokół TK. W apelu pojawiły się zapisy o tym, że “Rada Miasta Gdańska ogłasza, że przy podejmowaniu uchwał stosować się będzie do treści wyroków Trybunału Konstytucyjnego, także tych, które nie będą opublikowane w Dzienniku Ustaw, także wówczas, gdyby były one kontestowane przez inne organy władzy państwowej” oraz że “Rada Miasta Gdańska zwraca się do Prezydenta Miasta Gdańska, aby w działalności Urzędu Miejskiego w Gdańsku oraz innych komunalnych jednostek organizacyjnych, w szczególności przy wydawaniu decyzji administracyjnych, uwzględniane były wszystkie wyroki Trybunału Konstytucyjnego, także te, które nie zostaną opublikowane w Dzienniku Ustaw”. Majowe posiedzenie odbyło się w gorącej atmosferze. 

Pod koniec czerwca wojewoda pomorski Dariusz Drelich unieważnił apel zawarty w formie uchwały, tłumacząc, że nie ma on podstawy prawnej. Te decyzję postanowili zaskarżyć radni PO. W przygotowanej na czwartek, 21 lipca, uchwale czytamy m.in. "W ocenie Rady Miasta Gdańska, podejmując Apel, nie naruszyła ona obowiązującego prawa i działała w granicach przysługujących jej kompetencji, mając na uwadze dbałość o przestrzeganie przez organy gminy i gminne jednostki organizacyjne obowiązującego porządku prawnego. Ponadto, w opinii Rady Miasta Gdańska ocena legalności apeli podejmowanych przez ten organ nie leży w kompetencjach nadzorczych Wojewody Pomorskiego".

- Wolność i demokracja: my nie zrezygnujemy z tego. Nie ma takiej ceny, za jaką można nas kupić. Złożę skargę do sądu, by sprawdzić, jak działają resztki państwa prawa - mówił w czwartek prezydent Gdańska, Paweł Adamowicz. - Zachowania posłów PiS, w tym ostatnie zachowanie poseł Krystyny Pawłowicz wobec sędziego Trybunału Konstytucyjnego, pokazują postbolszewicką mentalność, która spycha Polskę w barbarzyński, wschodni system.

Prezydent Adamowicz przyznał także, że "z radością przygotuje skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego". - Przypominam, że Rzeczpospolita jest państwem demokratycznym. Tymczasem od kilku miesięcy, na naszych oczach, rządzący na czele z Jarosławem Kaczyńskim z premedytacją demontują demokratyczne państwo prawa.

Na słowa prezydenta Gdańska zareagował szef klubu PiS w Radzie Miasta Gdańska, radny Kazimierz Koralewski. - Do zadań gminy nie należy wyrażanie ogólnych stanowisk wobec prawa. Wojewoda zauważył, że apel Rady Gminy nie ma podstawy prawnej. Jego rozstrzygnięcie jest słuszne. To błąd, że taki apel znalazł się na forum Rady Miasta i to błąd, że dziś znowu się tym zajmujemy - argumentował radny Koralewski.

Radna PiS, Anna Kołakowska, stwierdziła z kolei, że to przedstawiciele Platformy Obywatelskiej chcą destabilizować państwo polskie. - Myślałam że dziś będziemy rozmawiać o czymś innym. Mamy problem z islamistami, jest kwestia spornych parkingów przy plażach, kwestia majątku prezydenta Adamowicza i ostatniej powodzi. A zajmujemy się decyzją wojewody... - mówiła radna Kołakowska.

Radny PO, Wojciech Błaszkowski, zwrócił uwagę, że decyzja wojewody pozornie robi wrażenie obiektywnej. - To kolejny sygnał o upolitycznieniu i scentralizowaniu naszego państwa. Dlatego ważne jest, by zajął się tym sąd, o ile sąd jeszcze istnieje – tłumaczył radny Bałszkowski.

Radny PiS, Jerzy Milewski, wytykał z kolei radnym PO, że Rada Miasta nie otrzymała stanowiska wojewody, prezydenta Gdańska ani opinii prawnej w tej sprawie. - Uzasadnienie uchwały jest lakoniczne. Jakie są kompetencje Rady Miasta, by podważać decyzję wojewody i kwestionować z taką zaciekłością porządek prawny? - pytał radny Milewski.

Odpowiedziała na to radna PO, Aleksandra Dulkiewicz. - My szanujemy demokrację. Demokracja to nie są bezwzględne rządy większości. Jarosław Kaczyński chce rozmontować system prawny w Polsce, by przejąć władzę w kraju. Korzystamy z uprawnień, póki jeszcze je mamy. Przysługuje nam prawo do złożenia skargi, więc z niego korzystamy odpowiadała radna Dulkiewicz.

Przewodniczący Rady Miasta, Bogdan Oleszek, zaznaczał z kolei, że radnym jest od kilkunastu lat i nie przypomina sobie, by kiedykolwiek w historii Rady uchylony został apel.

Po trwającej dobrą godzinę gorącej dyskusji przystąpiono do głosowania. Za przyjęciem uchwały w sprawie zaskarżenia decyzji wojewody pomorskiego zagłosowało 20 radnych PO, przeciw - 11 radnych PiS.

Skarga zostanie złożona do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.

W trakcie posiedzenia na sali obrad pojawiło się kilkanaście osób, zwolenników KOD. Na jednym z tamtejszych balkonów wywiesili transparent z hasłem: "Nigdy więcej żadna partia nie odbierze nam wolności". Zachowywali się jednak spokojnie, od czasu do czasu nagradzając gromkimi brawami wypowiedzi przedstawicieli PO.


Dyskusja o skutkach kilkunastogodzinnej ulewy w Gdańsku

Po głosowaniu prezydent Gdańska przedstawił raport dotyczący tego co działo się w trakcie i po ulewie, która nawiedziła miasto przed tygodniem.

- Nie możemy wykluczyć, że takie ulewy będą się zdarzały częściej, nawet co dwa, trzy lata. Dlatego musimy przygotować obywateli na wyższe wydatki związane z inwestycjami przeciwpowodziowymi - przyznał prezydent Adamowicz. - Nie zmarnowaliśmy 15 lat, jakie minęły od dramatu, ktory przeżywaliśmy w 2001 roku. System przeciwpowodziowy został zrealizowany od tamtego czasu w dużym zakresie. Ale też rozumiemy, że część obywateli może mieć krytyczne zdanie na ten temat, twierdząc, że można było zrobić więcej. Analizujemy obecnie skutki tych opadów.

Szef Gdańskich Melioracji, Andrzej Chudziak, tłumaczył w czwartek radnym, że do kilkunasto godzinnej ulewy doszło, ponieważ Gdańsk znalazł się w strefie dwóch frontów. - To spowodowało kumulację opadów. Większy opad w naszym mieście odnotowano tylko przed wojną. Od powodzi w 2001 r. pojemność zbiorników retencyjnych zwiększyła się pięciokrotnie. Miasto poniosło dużo mniejsze straty niż przed 15 laty - wyliczał dyr. Chudziak.

Niektórzy radni PiS krytykowali jednak służby za opieszałość i zbyt małą pomoc gdańszczanom, którzy ucierpieli przez powódź.

- Może zamiast wytykać służbom porządkowym, że nie pracują wydajniej, proponuję chwycić za miotłę i pomóc w sprzątaniu. Służby porządkowe pracują w Gdańsku niemal bez przerwy - irytował się na to zastępca prezydenta Gdańska, Piotr Grzelak.

- Ja rozumiem, że służby ciężko pracują. Mieszkańcy są jednak źli o to, że pomoc przyszła do nich zbyt późno. Powódź była w czwartek, a wsparcie przyszło we wtorek - twierdziła radna PiS Anna Wirska.

Radny PO Marek Bumblis podkreślał z kolei, że skutki powodzi z 2001 r. były dużo bardziej dotkliwe. -15 lat temu mieliśmy powódź. Odcięte zostały m.in. drogi dojazdowe z górnego do dolnego tarasu, rozmyte były brzegi Raduni. Powrót do normalnego życia miasta trwał całymi tygodniami. Tym razem trwało to zaledwie kilkanaście godzin. Szybko udało się uruchomić komunikację miejską i udrożnić drogi - przypominał radny Bumblis.

Nadzwyczajna sesja Rady Miasta. Zobacz relację WIDEO



TV

Grand Prix Jarmarku Bożonarodzeniowego 2024 przyznane