• Start
  • Wiadomości
  • Mowa nienawiści i hejt w sieci. Jak sobie z nimi radzić - mówi Joanna Grabarczyk z HejtStop

Mowa nienawiści i hejt w sieci. Czym są, jak sobie z nimi radzić - mówi Joanna Grabarczyk z HejtStop

- Mowę nienawiści definiuje się karnie, jako wszystkie próby publicznego nawoływania do nienawiści konkretnych ludzi ze względu na ich cechy niezbywalne - tłumaczy Joanna Grabarczyk, koordynatorka projektu HejtStop i panelistka konferencji Marketing w Kulturze, organizowanej przez Instytut Kultury Miejskiej 7 i 8 marca 2019 roku w Gdańsku.
08.03.2019
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
- Nie dyskutować ze sprawcą, zabezpieczyć materiały i iść z nimi na policję - mówi Joanna Grabarczyk, która pracuje dla Komisji Europejskiej, gdzie zajmuje się przestępstwami motywowanymi uprzedzeniami
- Nie dyskutować ze sprawcą, zabezpieczyć materiały i iść z nimi na policję - mówi Joanna Grabarczyk, która pracuje dla Komisji Europejskiej, gdzie zajmuje się przestępstwami motywowanymi uprzedzeniami
Mat. pras.

 

Anna Umięcka: Mowa nienawiści nie jest nowym zjawiskiem, chociaż internet - jako stosunkowo nowe narzędzie - wyraźnie ją teraz ogniskuje. Czym jest z definicji?

Joanna Grabarczyk, koordynatorka projektu HejtStop: - Pojęcie mowy nienawiści w europejskim prawie jest spuścizną po Holokauście. Mowę nienawiści definiuje się karnie jako wszystkie próby publicznego nawoływania do nienawiści konkretnych ludzi ze względu na ich cechy niezbywalne. Dotyka konkretnych przesłanek. Nie wolno nawoływać, zgodnie z polskim i europejskim prawem, do nienawiści ze względu na orientację seksualną czy pochodzenie. Zaczyna się też wpisywać w tę definicję poglądy polityczne, ale już nie jest mową nienawiści np. krytyka nieracjonalności wydatków publicznych. Formą dyskryminacji nie jest również - chociaż ostatnie badania dowiodły, że większość Polaków tak uważa - zakaz sprzedaży osobom nietrzeźwym alkoholu.

 

Po śmierci Pawła Adamowicza zaczęliśmy więcej mówić o tym problemie. Czy coś się zmieniło w podejściu do tego problemu?

- Przez pierwsze dwa tygodnie mówiły o tym media, w ciągu dwóch pierwszych tygodni aresztowano bądź postawiono zarzuty ponad 30 osobom, które nawoływały do użycia przemocy lub stosowały groźby użycia przemocy. Instytucje, osoby publiczne i partia rządząca deklarowały, że należy w tym obszarze coś zrobić, ale minęły prawie dwa miesiące -  i... nic się nie wydarzyło.

 

Przestępstwa z nienawiści pojawiły się w Polsce na długo przed tragicznym zabójstwem…

- Tak, od ponad trzech lat zaobserwowaliśmy zwiększenie częstotliwości ataków na cudzoziemców w komunikacji publicznej. I nie jest prawdą, jak twierdzą teraz policja i prokuratura, że wcześniej nie było przykładów zabójstw na tym tle. Były, tylko polskie statystyki tego nie wyłapywały. Na przykład, w sytuacji przemocy w rodzinie, w przypadku morderstwa, nie bada się czy mordercę motywowała szeroko rozumiana nienawiść do kobiet czy afekt. W przypadku naruszenia nietykalności osobistej - pobicia, napaści - również nie dochodzi się przyczyn. Policja nawet jeśli o nią zapyta, to nie wykazuje się tego w statystykach, żeby nie wykazać gigantycznego wzrostu takich przestępstw.

 

Ściganie mowy nienawiści w internecie nie jest łatwą sprawą. Czy polska policja jest wystarczająco przeszkolona do takich działań?

- Polska policja i prokuratura mają duże problemy instytucjonalne, również techniczne - brak szkoleń, słaba znajomość języków obcych, ale to nie jest tak, że nie da się nic zrobić. Od kilku lat mamy biuro Facebooka w Polsce. W Dublinie znajduje się dział prawny, więc potrzebne dane uzyskać jest łatwo

 

Kto jest najbardziej narażony na hejt w Polsce?

- Cudzoziemcy, lub wyglądający jak cudzoziemcy. Najnowsze badania zlecone przez Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich mówią, że prawie każdy przebywający w Polsce Ukrainiec przynajmniej raz doświadczył przestępstwa z nienawiści. Większość z nich jest niezgłaszana. Wg statystyk policji ofiarami takich przestępstw padają najczęściej Muzułmanie, Ukraińcy i Żydzi.

 

Nie lubimy obcych?

- Tak wynika ze statystyk.

 

A co z osobami nieheteronormatywnymi?

- Tych przestępstw jest jeszcze mniej w statystykach - ofiary ich nie zgłaszają, ale co ważne, nawoływanie do nienawiści ze względu na orientację seksualną czy płeć nie są w Polsce ścigane z urzędu.

Dyrektywa UE mówi o przestępstwie z nienawiści, jeśli jej przesłanką jest narodowość, brak wyznania, wyznanie, pochodzenie etniczne, narodowe, płeć, tożsamość płciowa, orientacja seksualna i jeszcze kilka innych, ale nasz kodeks karny pomija kilka z tych przesłanek. Pomijane są: tożsamość płciowa, orientacja seksualna, osoby z niepełnosprawnościami, osoby starsze i kobiety. To jest kategoria przestępstw, która może być ścigana tylko z powództwa cywilnego.

 

Czyli, takie osoby muszą swojego krzywdziciela pozwać prywatnie?

- Tak. Najczęściej ofiary nie mogą sobie jednak na to pozwolić z powodów finansowych czy choćby dlatego, że w pozwie muszą wskazać miejsce zamieszkania oprawcy, a to jest najczęściej niewykonalne.

Jeśli już uda się, przy pomocy sensownych prawników czy organizacji pomocowych, zgłosić takie przestępstwo - to traktowane jest jak wykroczenie.

Projekt ustawy, który miał poszerzać artykuł 257 KK o osoby nieheteroseksualne, tożsamość płciową, osoby z niepełnosprawnościami i osoby starsze oraz kobiety - trafiał do sejmu już trzykrotnie. Nigdy nie przeszedł. Pomimo tego, że w raportach ONZ czy Komisji Europejskiej, które tworzone są co kilka lat i dotyczą przestrzegania praw człowieka, regularnie wytyka się nam brak tych przesłanek.

 

Kim są sprawcy przemocy w internecie?

- Wg statystyk policji i prokuratury są to najczęściej mężczyźni do 35. roku życia, ze średnich i małych miast, pracujący w usługach. Ale to tylko częściowo jest prawdą. Statystyki nie obejmują skali problemu, ponieważ trafiają na ich listy sprawcy, których udało się ustalić i mają orzeczenia o winie. A wg naszych badań, jeśli chodzi o osoby nieheteroseksualne czy transpłciowe - tu sprawcami często są osoby z ich najbliższego otoczenia, rodzina. Taka sytuacja dotyczy też osób niepełnosprawnych, zwłaszcza umysłowo. Wreszcie przesłanek, również w przemocy w rodzinie - nie da się wskazać żadnych podobieństw sprawców. Problem dotyczy całego przekroju społeczeństwa.

Można jednak stwierdzić, że sprawcami często są osoby ze środowisk radykalnych i z zorganizowanych grup przestępczych, bo jest to dla nich pierwszy stopień wdrażania, przeszkalania, wkraczania w coraz bardziej zaufany krąg i efekt prania mózgu. W Polsce grupy neofaszystowskie nie są inwigilowane, w Niemczech - jest duży program, który ma za zadanie wyciągać ludzi stamtąd, pokazując im, że życie wygląda inaczej.

 

Jak chronić dziecko przed przemocą w sieci?

- Naszym zadaniem jest nauczyć dziecko weryfikowania informacji, uczulać na niebezpieczeństwa i zapewnić, że jeśli dzieje się coś niedobrego - czy w sieci czy na ulicy - powinny przyjść z tym do nas. Dziś jest trudniej, bo kiedy my jako 12-latkowie popełniliśmy jakąś gafę, to co najwyżej może nam to po latach przypomnieć rodzic, a taka gafa dzisiaj zostanie z dzieckiem na zawsze. Trzeba mieć świadomość, że ich wizerunek buduje się od najmłodszych lat. W Polsce za mało się o tym mówi, że z mediów społecznościowych wolno korzystać dopiero po 13. roku życia. Sytuacja, gdy rodzic zakłada profil noworodkowi powinna być zgłaszana. Media społecznościowe to nie jest miejsce na wrzucanie słodkich zdjęć naszych dzieci, bo nigdy nie wiemy czy nie staną się pożywką dla pedofila. My do sprawców często dochodzimy przez publikacje nieroztropnych rodziców.

 

Co robić, gdy padniemy ofiarą przemocowca w sieci?

- Nie dyskutować ze sprawcą, zabezpieczyć materiały i iść z nimi na policję. Zrobić wydruk strony, komentarza z całym adresem URL, zapisać sobie ten adres, wejść na profil sprawcy i spisać jak najwięcej jego danych, to pomoże policji w identyfikacji. A potem zgłosić do administratora FB, żeby usunął te treści, żeby nie wisiały tam przez wiele lat.

 

Czy kraje w Europie radzą obie lepiej z hejtem?

- Radzą sobie różnie, ale lepiej niż w Polsce. U nas nie ma woli politycznej, żeby ścigać takie działania. Prawo na terenie Unii Europejskie jest takie samo, różnią nas kwestie egzekucji. To nie jest nawet kwestia budżetu, tylko organizacji. W innych krajach budowane są specjalistyczne komórki na poziomie naszych województw, pracuje tam po kilkunastu specjalistów, którzy mają wiedzę, doświadczenie. W Polsce była taka jedna komórka w Warszawie. Dziś już nie istnieje.

 

Czy internet, media społecznościowe zabijają demokrację? Świat wykreowany w internecie miesza się z realnym coraz bardziej - te wszystkie boty, trolle, fakenewsy wprowadzają zamęt w naszych głowach. Jak rozpoznać prawdę od fałszu? Szczucie od realnego zagrożenia? 

- Problemem nie jest FB jako medium, ale algorytm, który podsuwa nam treści, których wyszukiwaliśmy już kiedyś...

 

I świat robi się jednowymiarowy...   

- Media społecznościowe niosą pewne zagrożenia, ale mogą też budować bunty demokratyczne, jak „arabska wiosna”. To jak z nich korzystamy zależy od nas. Musimy na pewno nauczyć się weryfikować informacje w sieci i nie wierzyć im ślepo.


TV

Mniej bruku - więcej drzew!