
Trener Lechii zaskoczył wszystkich
O Lechii mówiono, że ma najgorszą defensywę w ekstraklasie. Nie bez przyczyny oczywiście: 33 stracone gole to najwięcej z wszystkich zespołów po rundzie jesiennej. Ale tego zupełnie nie było widać podczas meczu z Motorem Lublin w sobotę, 1 lutego, pierwszym obu zespołów po zimowej przerwie. Defensywa gdańszczan była monolitem, być może trochę dzięki gospodarzom, którzy atakowali z pewną nieśmiałością.
Ale najbardziej zaskoczył John Carver. Szkoleniowiec Lechii zlepił zdziesiątkowaną środkową linię (kartki Rifeta Kapicia, kontuzja Ivana Żelizko) i przede wszystkim wystawił dwóch napastników: Bohdana Wiunnyka i Tomasa Bobceka. Czegoś takiego dawno w Lechii nie było.
O problemach z licencją i kontraktowaniem nowych zawodników nikt już nie mówił. Najważniejszy był sam mecz i walka o zwycięstwo, które miało przybliżyć Biało-Zielonych do utrzymania w ekstraklasie.
Czytaj także: Lechia znowu z licencją na grę
Lechia próbuje
Pomysł trenera z dwoma ludźmi w ataku okazał się niezły. W 8. minucie z lewej strony strzelał Wiunnyk, nie bez problemów piłkę sparował do boku Kacper Rosa.
Dwa razy z akcją ruszał Camilo Mena: najpierw niepotrzebnie próbował dryblować kolejnego rywala, a później stracił piłkę przy linii bramkowej.
Motor w pierwszym kwadransie w zasadzie raz zaatakował, ale Senegalczyk Mbaye N'Diaye źle dośrodkował (prosto w ręce Szymona Weiraucha).
W 17. minucie próbował Bobcek, jednak w starciu z Arkadiuszem Najemskim tuż przed polem karnym stracił piłkę.
W Motorze nie ma odważnych
Piłkarze Motoru byli groźni, ale tylko do pola karnego, potem brakowało im albo odwagi albo decyzyjności: nie było nikogo kto zdecydowałby się na strzał. Z kolei Lechia wyszła ze świetnym atakiem w 28. minucie prawą stroną, lublinianie wolno się cofali, po lewej wbiegało dwóch gdańszczan zupełnie nie pilnowanych. Piłka doszła do Maksyma Chłania, który podbiegł kilka metrów do przodu, ale gdy składał się do strzału, został zablokowany przez Najemskiego.
Trzy minuty później piłka wpadła do siatki Motoru, ale tuż wcześniej interweniujący bramkarz lubinian został staranowany przez Bobcka i wypuścił ją z rąk.
Akcja Lechii palce lizać
37. minuta. Ależ akcja Lechii i to z udziałem obu napastników. Lewą stroną leciał Wiunnyk, już w polu karnym podawał na piąty metr do Bobceka, ten pilnowany przez obrońcę trafił w słupek, do odbitej piłki doszedł Tomasz Neugebauer - jego strzał został zablokowany. To była najlepsza akcja Biało-Zielonych.
W 42. minucie po podaniu piętą od Dominika Piły, płasko po ziemi z około 13 metrów strzelał Chłań. W środek bramki, Rosa nie miał problemów ze złapaniem piłki.
Bobcek: - Jesteśmy w ekstraklasie
- Chcemy od początku meczu i całą wiosnę pokazać, że jesteśmy w ekstraklasie, że na to zasługujemy. Trafiłem w słupek, szkoda. Mamy drugą połowę jeszcze - mówił reporterowi Canal+ w przerwie spotkania Tomas Bobcek.
A co mówiły statystyki:
- strzały na bramkę: Lechia 6 - Motor 2
- strzały celne: 2 - 0
- posiadanie piłki w proc.: 44 - 56
- rzuty rożne: 1 - 1
Jak on tego nie trafił
Lechia nie straciła animuszu po zmianie stron. Neugebauer, odegrał w pole karne do Chłania, Rosa nie dał się jednak pokonać.
W 49. minucie wszyscy w Lublinie złapali się za głowy: - Jak on tego nie trafił? Ndiaye dostał piłkę dwa metry od bramki Lechii po dograniu Piotr Ceglarza (piłkę próbował przejąć rzucający się Wierauch), uderzył mocno, ale trafił w poprzeczkę.
Niewykorzystane okazje się mszczą
W 71. minucie blisko prowadzenia byli gdańszczanie. Świetnie dogrywał Miłosz Kałahur z rzutu wolnego, Bobcek główkował z 6 metrów prosto w środek bramki. Tam, gdzie stał Rosa.
Niestety siedem minut potem dokładną akcję przeprowadzili gospodarze. Dokładną, bo piłka mknęła jak po sznurku między pięcioma zawodnikami. Przedostatnie podanie trafiło na prawą stronę do Filipa Wójcika, który dograł do Bartosza Wolskiego. Ten przymierzył między środkowymi obrońcami Lechii, Wierauch był bez szans. 0:1.
Niewykorzystane okazję się mszczą - w tym momencie to przysłowie pasowało do Lechii idealnie.
Rzut karny po VAR
Lechia się nie poddała. Mena w polu karnym podawał z prawej strony, piłka trąciła wślizgującego się obrońcę Motoru. Sędzia Piotr Lasyk został poproszony do obejrzenia sytuacji na monitorze VAR. Po kilkudziesięciu sekundach zdecydował: rzut karny dla Lechii.
Mena uderzył mocno w swoją lewą stronę, tam też rzucił się Rosa, ale piłki nie sięgnął. Od 86. minuty było 1:1.
Doliczone dziewięć minut
Arbiter doliczył aż dziewięć minut (mecz był przerwany ze względu na zadymienie boiska przez efekty pirotechniczne na trybunach, oczekiwanie na VAR). Wynik się już nie zmienił.
- Każdy punkt się liczy i go doceniamy. Mieliśmy swoje momenty i sytuacje, przy odrobinie skuteczności mogliśmy wywieźć trzy punkty - mówił Dominik Piła reporterowi Canal+, który zapytał o optymizm w drużynie. - Każdy z nas patrzy z optymizmem w przyszłość. Każdy ma to w głowie.
Pomeczowe statystyki:
- strzały: Lechia 10 - Motor 12
- strzały celne: 5 - 2
- posiadanie piłki: 39 - 61
- rzuty rożne: 2 - 3
Lechia nie poprawiła swojej sytuacji w tabeli, nadal jest przedostatnia (spadają trzy drużyny), do będących bezpośrednio wyżej Korony Kielce i Puszczy Niepołomice traci trzy punkty (oba zespoły grają w niedzielę, 2 lutego, na wyjazdach odpowiednio z Legią Warszawa i Górnikiem Zabrze). W niedzielę, 9 lutego, Lechia na Polsat Plus Arenie Gdańsk podejmie lidera Lecha Poznań. Będzie się działo.
Motor Lublin - Lechia Gdańsk 1:1 (0:0)
Bramki:
1:0 Bartosz Wolski 78'
1:1 Camilo Mena (k.) 86'
Żółte kartki: Łabojko, Luberecki (Motor) - Sezonienko (Lechia)
Motor: Kacper Rosa - Paweł Stolarski (75' Michał Król), Marek Bartos, Arkadiusz Najemski, Filip Luberecki - Mbaye N'Diaye (75' Filip Wójcik), Jakub Łabojko (59' Mathieu Scalet), Christopher Simon (59' Antonio Sefer), Bartosz Wolski, Piotr Ceglarz - Samuel Mraz (90+2' Kacper Wełniak)
Lechia: Szymon Weirauch - Dominik Piła, Bujar Pllana, Elias Olsson, Miłosz Kałahur - Camilo Mena (90+8' Tomasz Wójtowicz), Tomasz Neugebauer (90+8' Karl Wendt), Anton Carenko (80' Louis D'Arrigo), Maksym Chłań (80' Kacper Sezonienko) - Tomas Bobcek, Bohdan Wjunnyk (82' Michał Głogowski)