• Start
  • Wiadomości
  • Monika Kaźmierczak: "Samotność na wieży ma swój urok". Wywiad z miejską carillonistką

Monika Kaźmierczak: "Samotność na wieży ma swój urok". Wywiad z miejską carillonistką

XX-lecie miejskich carillonów - tyle czasu minęło od pierwszego koncertu na carillonie kościoła św. Katarzyny. To dobra okazja, by porozmawiać o fascynacji tym instrumentem z miejską carillonistką Moniką Kaźmierczak. We wrześniu 2018 roku prezydent Gdańska Paweł Adamowicz wręczył jej oficjalną nominację na to stanowisko.
25.11.2018
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Dr Monika Kaźmierczak w Akademii Muzycznej w Gdańsku uczy m.in. carillonu
Dr Monika Kaźmierczak w Akademii Muzycznej w Gdańsku uczy m.in. carillonu
Ola Guździk


Anna Umięcka: - Od 17 lat gra pani na gdańskich carillonach, ale nominację na stanowisko miejskiej carillonistki otrzymała pani dopiero 19 września tego roku. Okazją do jej wręczenia była 20. rocznica przywrócenia Gdańskowi tego instrumentu. Jakie obowiązki ma miejska carillonistka?
Monika Kaźmierczak*: - Gram dwa 30, 40 minutowe koncerty w tygodniu - na kościele św. Katarzyny w piątki o godz. 14.45 , a w sobotę na Ratuszu Miejskim o godz 12.05. Gram też koncerty świąteczne - z okazji świąt kościelnych i państwowych. Do mnie należy też promocja instrumentu - jestem jego ambasadorem. Organizuję też Gdański Festiwal Carillonowy i kilka innych wydarzeń, choć to nie ma związku z moimi obowiązkami, raczej z wewnętrzną potrzebą.


Co jest takiego fascynującego w tym instrumencie? Dlaczego wybrała pani - nie fortepian czy klawesyn, ale właśnie wielkie dzwony?
- Grałam też na klawesynie, organach, fortepianie i te doświadczenia bardzo mi się przydały do gry na carillonie. Dlaczego carillon? Uważam, że ma niesamowite wartości brzmieniowe, które nie pozostawiają nikogo obojętnym. To jak z klawesynem - ludzie albo nie znoszą tego dźwięku albo go uwielbiają. Ja należę do tych drugich. Niezwykła jest też cała otoczka związana z graniem - wchodzisz na wieżę, jesteś kilkanaście pięter nad ziemią, publiczność słyszy cię, ale nie widzi. To niemalże mistyczne doznanie.


XX-lecie gdańskich carillonów. Medale dla zasłużonych carillonistów


I nie brakuje pani kontaktu z publicznością? Ta samotność na wieży...

- … ma swój urok. To mi się właśnie podoba, że publiczność nie wie nawet, nie myśli o tym, że ja, tam u góry, dla nich gram. Można wtedy przemycić też różne treści - zagrać tak, że kogoś się zachwyci albo zirytuje. Gdy gram na mobilnym carillonie, czyli blisko ludzi - czuję, jak bardzo jestem od tego odzwyczajona, wtedy jest dziwnie.

- Wchodzisz na wieżę, jesteś kilkanaście pięter nad ziemią, publiczność słyszy cię, ale nie widzi. To niemalże mistyczne doznanie - mówi Monika Kaźmierczak
- Wchodzisz na wieżę, jesteś kilkanaście pięter nad ziemią, publiczność słyszy cię, ale nie widzi. To niemalże mistyczne doznanie - mówi Monika Kaźmierczak
Ola Guździk


W Polsce carillony są niezwykle rzadkim instrumentem - Gdańsk jest jedynym polskim miastem, w którym organizowane są koncerty carillonowe. Jak jest w Holandii, gdzie pani studiowała?

- Właściwie to prawie każde miasto w Holandii ma carillony i stały dzień, w którym są koncerty carillonowe. Zazwyczaj w dzień targowy. Tam od wieków, ustalonego dnia, a nawet we dwa dni w tygodniu, przyjeżdżają do miasta kupcy, rozkładają stoiska i odbywa się koncert. W pozostałe dni carillony grają automatycznie co godzinę (tak jest też u nas) albo co pół godziny. Latem organizuje się tam też koncerty specjalne, z zaplanowanym programem.

Kultura carillonowa wywodzi się właśnie z Niderlandów, czyli z flamandzkiej Belgii, Holandii i północnej Francji. Największe zagęszczenie tych instrumentów znajduje się w Holandii - jest ich tam 180. Ale najwięcej na świecie carillonów jest dziś w Stanach Zjednoczonych - około 200, choć przybyły tam dużo później, bo w XX wieku. W Holandii ta kultura jest dużo starsza, instrument jest tam znany od 500 lat.


W weekend na XX-lecie gdańskich carillonów aż siedem koncertów


Gdańsk jest w posiadaniu trzech carillonów - w wieży kościoła św. Katarzyny, zainstalowanego w 2000 roku w wieży Ratuszu Głównego Miasta i mobilnego. Czy na każdym z nich można zagrać ten sam repertuar?

- Nie do końca. Największy carillon jest w kościele św. Katarzyny. Jest ogromny, waży 17 ton. Tam dobrze brzmi muzyka romantyczna i współczesna. W Ratuszu lepiej grać muzykę dawną lub nowoczesną, lecz nie wszystko. Pewne nowoczesne utwory mogą jednak zabrzmieć źle, ponieważ ten carillon ma specyficzny strój i w niektórych rejestrach będzie fałszował.

Na mobilnym carillonie jest jeszcze inaczej. Ten instrument ma więcej dzwonów niż w Ratuszu, ale jest lżejszy od Katarzyny, co powoduje jego większą uniwersalność. I jest naziemny, widzimy wykonawcę, a to pozwala na granie z różnymi składami. Na pozostałych lepiej jest grać solowo. 



Oficjalną nominację na stanowisko miejskiego carillonisty prezydent Gdańska, Paweł Adamowicz, wręczył Monice Kaźmierczak we wrześniu 2018 roku

Oficjalną nominację na stanowisko miejskiego carillonisty prezydent Gdańska, Paweł Adamowicz, wręczył Monice Kaźmierczak we wrześniu 2018 roku
Ola Guździk


A z jakimi instrumentami carillony brzmią najlepiej?

- Ja uważam, że z instrumentami dętymi blaszanymi, czyli z blachą. Ale przekonuję się też do innych składów. Podczas tegorocznego Gdańskiego Festiwalu Carillonowego wystąpiło dwóch Belgów - gitarzysta klasyczny Cedric Honings i carillonista Jan Verheyen, i takie połączenie okazało się bardzo ciekawe. Odbywały się też koncerty z jazzowym bandem, z DJ Paryssem czy waltornistą Michałem Szczerbą - i też brzmiało to świetnie. Carillon naprawdę odnajduje się w bardzo różnych zestawieniach i brzmi to zaskakująco dobrze.

Czy Gdańsk planuje poszerzenie swojego instrumentarium carillonowego?

- Trudno powiedzieć. W latach 40. XX wieku, w wieży dawnego schroniska młodzieżowego na Biskupiej Górce, w którym obecnie znajdują się laboratoria kryminalistyki policyjnej, był instrument grający automatycznie. Być może tam kiedyś powróci? 

Monika Kaźmierczak na gdańskich carillonach gra regularnie od 2001 roku
Monika Kaźmierczak na gdańskich carillonach gra regularnie od 2001 roku
Ola Guździk


Czy jest taki utwór, o którym pani marzy, by wykonać go na carillonie, a dotąd się to nie udało?

- Nie mogę powiedzieć, że na coś czekam. Raczej czekam na nowe kompozycje. Lubię bardzo muzykę dawną - barokową, renesansową, niekoniecznie jestem fanką klasycyzmu czy romantyzmu, ale za to bardzo też lubię muzykę współczesną i wiem, że jeszcze mnóstwo powstanie takich dzieł, które chciałabym zagrać. Na przykład teraz cieszę się bardzo, bo dowiedziałam się, że zaprzyjaźniona kompozytorka Katarzyna Kwiecień Długosz pisze dla mnie nowy utwór na lato. Będzie łączył brzmienie carillonu z elektroniką.


Carillony są aktywne latem, a co zimą?

- To instrument plenerowy, więc im zimniej, tym mniej odporna jest publiczność, ale rok temu pojawiliśmy się po raz pierwszy, w tym roku będziemy ponownie, na festiwalu Actus Humanus. I pomimo tego, że koncerty odbywały się w grudniu, ludzie przychodzili i nas słuchali. Być może więc nasz sezon powinien się przedłużać.


Monika Kaźmierczak

Po ukończeniu z wyróżnieniem Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej im. F. Nowowiejskiego w Gdańsku w klasie fortepianu, studiowała na Akademi Muzycznej w Gdańsku Teorię Muzyki. Ma również licencjat z Muzyki Kościelnej (2010), magisterium z Dyrygentury Chóralnej (2013) i doktorat w zakresie gry na carillonie (2012). W 2000 roku wzięła udział w organizowanych przez Muzeum Historyczne Miasta Gdańska kursach gry na carillonie, prowadzonych przez Gerta Oldenbeuvinga z Holandii, a w 2003 roku otrzymała stypendium Huyghensa od rządu niderlandzkiego, które umożliwiło jej studia w Niderlandzkiej Szkole Carillonowej w Amersfoort. Jako stypendystka kulturalna Miasta Gdańska kontynuowała kursy mistrzowskie w Belgii u Geerta D’hollandera.

Jest laureatką kilku międzynarodowych konkursów gry na carillonie, organizuje koncerty w Gdansku, dużo koncertuje w Polsce i na świecie. W Akademii Muzycznej w Gdańsku uczy m.in. carillonu. Na gdańskich carillonach gra regularnie od 2001 roku.



TV

Kamienica przy Toruńskiej 27 odzyskała blask