Chełm - bardzo ciekawa dzielnica, choć turyści nie zaglądają
Jest synem pochodzącego z Warszawy Eugeniusza, ułana I Pułku Ułanów Krechowieckich, uczestnika kampanii wrześniowej i powstania warszawskiego. Stanisław Sikora w Gdańsku mieszka od 1946 roku, od ponad 40 lat w gdańskiej dzielnicy Chełm.
- Jestem zdziwiony, że to już tyle lat. Ogromnym plusem tej dzielnicy jest to, że w ciągu 6 minut jestem w centrum. Tramwajem, czy nawet samochodem jeżeli pojadę dawną Pohulanką, albo dawną Doliną Biskupią czyli dzisiejszą Ulicą Stoczniowców. Nie odczuwam tego, żeby była to tylko "sypialnie", bo ta bliskość do centrum i infrastruktura, która jest potrzebna do życia rozwija się. Są obiekty sportowe, miejsca do rekreacji, biblioteka i kultura. Pamiętam 40 lat temu.. pętla była na Starym Chełmie, dojeżdżało się autobusem 108 i koniec, potem trzeba było iść pieszo. I było kartoflisko i powstawały bloki. To jest dzielnica bardzo ciekawa, oczywiście turyści tu nie zaglądają. Ale jedna ze społeczności lokalnych robi święto Chełmu. Miałem okazję prowadzić, podczas jednego wydarzenia, spacer. Człowiek ze zdumieniem odkrywa niesamowity cmentarz żydowski z końca XVII stulecia. Czytasz publikacje, że ta dzielnica żyła swoim życiem, że były niesamowite zakłady garncarskie, zduńskie, szewskie, że istniały klasztory. Fascynująca jest historia tej, wydawałoby się sypialni Gdańska.
- A gdybyś mógł teraz pomarzyć, to jaka by byłą ta dzielnica, w której byś zamieszkał?
- Chciałby, żeby to była taka dzielnica, w której jest bardzo dużo zieleni. Mam taką ulicę w Gdańsku, przy której chciałbym mieszkać. To jest Św. Ducha. Profesor Januszajtis nazywa ją ulicą sławnych ludzi. Tam jest dużo zieleni, jest bardzo ciekawa architektura. To ulica pełna uroku i nawet w szczycie sezonu letniego nie m tam tak dużo ludzi.
Studia, studia, kursy, kursy ...
Studiował polonistykę na Uniwersytecie Gdańskim (UG) oraz historię na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika (UMK) w Toruniu. W 2004 ukończył Wydział Nauk Społecznych UG, uzyskując dyplom z politologii ze specjalizacją przemiany cywilizacyjne. Studiował też zarządzanie na Uniwersytecie Warszawskim, w 2006 ukończył studia podyplomowe z zakresu archiwistyki na Wydziale Nauk Historycznych UMK, w 2016 zarządzanie zasobami ludzkimi na Wydziale Zarządzania i Ekonomii Politechniki Gdańskiej, a w 2018 studia z zakresu retoryki na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. I to jeszcze nie wszystko.
- Na swoim koncie masz liczne kursy, studia magisterskie, podyplomowe. To imponujące. Jesteś przewodnikiem po Gdańsku, ale ostatnio zainteresowałeś się również Warszawą.
- Część mojej rodziny pochodzi z Warszawy. Wśród nich byli powstańcy styczniowi i warszawscy i zawsze o tej Warszawie rozmawialiśmy w domu. I pomyślałem sobie, że ta moja działalność zawodowa nie jest już tak absorbująca, postanowiłem zapisać się na kurs. Warszawa jest też fascynującym miastem.
Skąd zainteresowanie historią Gdańska
Zapytany o początek swoją miłości do gdańskiej historii odpowiada.
- Czułem tę historię miasta od najmłodszych lat, bo też rozmawiało się o niej w domu. Mieszkałem na Dolnym Mieście, na ulicy Angielska Grobla, gdzie mieszkali starzy gdańszczanie, od tego to się chyba zaczęło. Oni mówili z takim mocnym akcentem niemieckim, potem przyjeżdżali ludzie z południa Polski, ale też z Wilna i okolic. Myślę, ze to był taki asumpt, żeby zająć się wiedzą i penetrowaniem historii.
Zły trend w turystyce
Stanisław Sikora mówi również o złym trendzie w turystyce polegającym na "zaliczaniu" kolejnych miast. Mówi się: muszę zaliczyć Gdańsk, muszę zaliczyć Kraków. Jego zdaniem najpiękniejsze w poznawaniu nowych miejsc jest wdawanie się w szczegóły.
Zapraszamy na całą rozmowę, która jest nasycona nie tylko wieloma ciekawymi szczegółami, ale i wielką fascynacją do naszego miasta i jego historii.
ZOBACZ CAŁY PROGRAM
Zobacz również:
Mój dom, moja dzielnica, moja pasja. Rozmowę z Rafałem Janem Krause
Mój dom, moja dzielnica, moja pasja. Rozmowa z Jerzym Snakowskim