Każdy, kto chodzi na gdańskie festiwale filmowe, bierze udział w biegach, szaleje na koncertach, defiluje w Paradzie Niepodległości, kibicuje piłce nożnej albo innym dyscyplinom sportu, przysłuchuje się debatom, wrzuca pieniądze do skarbonki podczas Pól Nadziei i WOŚP, odwiedza Schronisko dla Zwierząt Promyk, miał kontakt z przynajmniej kilkorgiem z tysięcy gdańskich wolontariuszy.
Poznaj trójkę z nich. Może przekonają cię, że warto się przyłączyć właśnie teraz, podczas zbliżającego się Gdańskiego Tygodnia Wolontariatu (więcej na ten temat w ramce na samym końcu artykułu)?
Cieszy mnie, że coś jeszcze mogę w życiu robić
Początki wolontariatu Mirosławy Majewskiej sięgają 30 sierpnia 2014 r., kiedy to wraz z koleżankami z Klubu Seniora Motława poproszone zostały o pomoc podczas otwarcia Europejskiego Centrum Solidarności.
- Pomagałam wtedy przy zbiórce pamiątek po Solidarności. Ludzie, którzy przyszli na otwarcie, przynosili ze sobą zdjęcia, przedmioty, biuletyny. Poświadczałyśmy odbiór eksponatów i robiłyśmy krótkie wywiady z właścicielami - wspomina Mirosława Majewska. - Sama jestem byłym stoczniowcem, lata przepracowałam jako suwnicowa w Stoczni Remontowej, więc trochę wiem o tych sprawach.
Po przejściu na emeryturę i śmierci męża czuła się przybita. Potrzeba wyjścia do ludzi siedem lat temu zaprowadziła ją do Klubu Seniora Motława, trzy lata temu rozpoczęła intensywną przygodę z wolontariatem.
Zieloną koszulkę gdańskiego wolontariusza lub odblaskową kamizelkę kierującego ruchem przywdziewa regularnie. W trakcie meczów Lechii kieruje ruchem na przejściach dla pieszych. Jest na każdym gdańskim biegu - podaje wodę i banany, przyjmuje rzeczy zawodników do depozytu, pomaga w punkcie rozdawania medali. Ostatnio podczas półmaratonu jeden z biegaczy wręczył jej czekoladę dziękując za opiekę.
Szczególnie ciepło wspomina mecz polskiej reprezentacji piłki siatkowej z Macedonią podczas turnieju kwalifikacyjnego na igrzyska w Rio (Ergo Arena, kwiecień 2016).
- Rewelacja! Wspaniałe spotkanie, na wesoło. Kiedy zabezpieczaliśmy przejścia dla pieszych, Macedończycy podchodzili do nas, ściskali i przytulali. Chociaż byli trochę smutni, bo ich zawodnicy przegrali. Atmosfera na imprezach sportowych zawsze jest fajna, nawet na Lechii - opowiada Mirosława Majewska. - Udział w tych wydarzeniach daje mi satysfakcję. Cieszy, że coś jeszcze mogę w życiu zrobić.
Jak mówi, na emeryturze czasu ma dość, choć nie zawsze. Od trzech lat razem z koleżankami z klubu seniora robią po 300 szalików na Paradę Niepodległości w Gdańsku. Dzierganie nie kończy się wtedy na spotkaniach fanek robótek ręcznych, które prowadzi. Kolejne szaliki produkują już w domu, żeby zdążyć.
- Ale ja to po prostu lubię. Nie umiem siedzieć bezczynnie, zawsze coś dziergam, jedno pruję, drugie zaczynam - mówi.
Szczególnie dumna jest z tego, że wolontariat zaszczepiła także swojej córce i wnuczce. Kiedy tylko mają czas, kolejne działania realizują wspólnie z seniorką rodu.
- Zachęcam wszystkich do wolontariatu! Nie siedzieć w domu, nie myśleć “a bo tu mnie boli, a bo tu”. Czasami boli, ale trzeba wyjść do ludzi. Od siedzenia i tak nie przestanie - podsumowuje Mirosława Majewska.
W pracy “w papierach”, w wolontariacie z ludźmi
Krystian Kosiński do Gdańska trafił za sprawą przypadku. Wygrał konkurs na wakat w Wydziale Budżetu Miasta i Podatków gdańskiego magistratu i cztery lata temu przeprowadził się tu z Zachodniopomorskiego.
Wolontariuszem jest od czasów studenckich. Debiutował podczas 1. finału WOŚP, w wakacje jeździł za granicę na work camp`y, obozy pracy ochotniczej na rzecz lokalnej społeczności, później sam prowadził je w Polsce.
Zaraz po przyjeździe do Gdańska zaczął szukać zajęcia dla siebie i znalazł je na stronie internetowej Gdańskiego Wolontariatu. Zadebiutował w nowym mieście pod koniec 2013 r. Najpierw jako wolontariusz w przestrzeni publicznej, np. podczas akcji Akademii Piłki Ręcznej Artura Siódmiaka na Targu Węglowym i WOŚP, później były m. in Mistrzostwa Świata w Lekkiej Atletyce. Ostatecznie, jak mówi, centrum jego działalności stało się Europejskie Centrum Solidarności.
Co miesiąc bierze udział w tutejszych spacerach kuratorskich po wystawie stałej, pomaga oprowadzającym w dyscyplinowaniu grupy, uczestnikom rozdaje sprzęt do słuchania. Udziela się także przy spacerach subiektywnych (szczególnie zapamiętał ten z Krzysztofem Skibą, przedłużony przez prowadzącego o ponad godzinę!). Rokrocznie działa jako wolontariusz podczas innych ECSowych wydarzeń: Doc Film Festiwal, All About Freedom Festival, Solidarity of Arts, Noc Muzeów...
- Jest tego trochę plus jeszcze pojedyncze koncerty, konferencje, spotkania autorskie - wylicza Krystian Kosiński. - Zawsze kiedy mam czas jestem tutaj, bo podoba mi się atmosfera w ECS i ludzie z którymi tu współpracuję.
A skąd “bierze” ten czas?
- Każdy go ma, tylko bywa, że marnujemy czas na działania i rzeczy, które nie przynoszą nam satysfakcji, ale robimy je bo jesteśmy przyzwyczajeni. Natomiast ja jako wolontariusz robię to co lubię: przebywam z ludźmi - odpowiada Krystian Kosiński. - Nie jest dla mnie problemem tłum na koncercie czy festiwalu. Lubię przekazywać informacje, wskazywać drogę, pomagać. W pracy “siedzę w papierach”, a poza nią robię coś wśród ludzi, jest mi to po prostu potrzebne.
Po każdym “byciu wśród ludzi” pozostają wspomnienia i nowe znajomości.
- Wymieniamy się kontaktami wśród wolontariuszy i one się zazwyczaj utrzymują. Informujemy się nawzajem o tym, co i gdzie się dzieje, gdzie możemy działać - opowiada Krystian Kosiński - Na bieżąco śledzę strony internetowe wolontariatów w Trójmieście, a także różne grupy na Facebooku. Nieraz można aplikować jako wolontariusz na wielkie wydarzenia daleko w świecie, np. na przyszłoroczne igrzyska zimowe w Korei Południowej, ale dla mnie to już nieosiągalne. Udzielam się popołudniami i w weekendy, godząc wolontariat z pracą.
Połączone wątki wolontariacko-samorządowe
Denys Yevtushenko przyjechał do Gdańska z rodzicami w 2014 r. z Dniepropietrowska na wschodniej Ukrainie, jako uczeń szkoły średniej, którego nie interesowało nic poza nauką i spędzaniem czasu z kolegami. Idąc do pierwszej klasy gdańskiego II Liceum Ogólnokształcącego prawie nie mówił po polsku. W 2017 r. jego postać jest jedną z sześciu, które oglądać można w przestrzeni publicznej na plakatach promujących Gdański Tydzień Wolontariatu.
- Kiedy tylko przyjechałem do Gdańska zacząłem poszukiwać zajęcia dla siebie, które pozwoliłoby mi aktywnie działać wspólnie z Polakami, żeby złapać kontakt, zrozumieć mentalność, poznać język, zanurzyć się w środowisku. Nie chciałem zarabiać, tylko zrozumieć jak to działa w Europie, w Polsce - wspomina Denys Yevtushenko. - Ze strony internetowej gdańskiego wolontariatu dowiedziałem się, że wolontariusz może działać przy wydarzeniach sportowych i to mnie zaintrygowało, bo myślałem, że wolontariusz pracuje raczej z dziećmi, a to nie byłoby dla mnie. Zacząłem od meczów Lechii, później Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej Juniorów i tak mi się z czasem spodobało, że nie było miesiąca, żebym nie poszedł na przynajmniej jeden wolontariat. Najlepsze, co mnie przy tym spotkało to ludzie pracujący przy organizacji wolontariatu. Uśmiechnięci, swoim zachowaniem w nienachalny sposób zachęcali do działania: “chcesz, to pomóż”.
Pół roku po przyjeździe do Gdańska wystartował w wyborach do samorządu uczniowskiego, najpierw był szeregowym członkiem, w kolejnej kadencji został przewodniczącym.
- Uznałem, że jeśli dostanę się do samorządu, to chcąc nie chcąc będę musiał rozmawiać i nawiązywać kolejne kontakty. Moja “popularność” w szkole rosła wraz z umiejętnościami językowymi - śmieje się Denys. - Można powiedzieć, że wykorzystałem fakt bycia obcokrajowcem. Zapraszano mnie na urodziny i kiedy już dobre pół szkoły mnie znało, postanowiłem to wykorzystać w dobrym celu, żeby zrobić “karierę” w samorządzie.
Łącząc samorządowo - wolontariackie wątki, od roku nie działa już raczej jako szeregowy wolontariusz lecz organizator grup wolontariackich w II LO.
- Można powiedzieć, że chcę nadal robić to samo, ale w większym zakresie - mówi Denys, którego zakres działania zdążył się w międzyczasie zwiększyć jeszcze bardziej. Właśnie rozpoczyna drugą kadencję jako radny Młodzieżowej Rady Miasta Gdańska.
- Od momentu kiedy przyjechałem do Gdańska, jak tylko nauczyłem się trochę rozmawiać po polsku, zachciało mi się robić coś dla ludzi wokół, także dlatego, że bardzo dobrze przyjęła mnie moja szkoła i całe miasto - podkreśla Denys. - W Gdańsku żyją inni ludzie niż na Ukrainie. Ta różnica zdziwiła mnie w takim dobrym sensie, że zachciało mi się coś oddać z siebie i jest mi z tym bardzo dobrze, że to robię.
Gdański Tydzień Wolontariatu
- 5 grudnia do Szkolnej Strefy Wolontariatu zaproszeni są uczniowie, nauczyciele i dyrektorzy gdańskich szkół - 6 grudnia, specjalna propozycja dla wolontariuszy 60+, w Mobilnych Centrach Wolontariatu Seniorów będzie można poznać różnorodność aktywności, w jakie na co dzień angażują się dojrzali gdańszczanie i przyłączyć się do nich. Na seniorów czekać będą mikołajkowe niespodzianki.
|
Szczegółowe informacje nt. poszczególnych wydarzeń oraz program można znaleźć na stronie internetowej Gdańskiego Tygodnia Wolontariatu oraz na profilu Wolontariatu Gdańskiego na FB.
Czytaj także:
Zrób coś dla siebie i zostań wolontariuszem! Gdański Tydzień Wolontariatu [ROZMOWA]