Są gdynianami, ale reprezentują AZS AWFiS Gdańsk. Obaj urodzili się w 2000 roku, na początku - jako dzieci - pływali na Optimistach w gdyńskich klubach Jacht Klub Polski i Yacht Klub Stal. Do jednej łódki wsiedli w 2018 roku. Kilka miesięcy później, w debiucie na mistrzostwach świata juniorów w klasie 49er, zajęli ósme miejsce.
Jakub Sztorch ma 180 cm wzrostu, waży 82 kg. Mikołaj Staniul jest o centymetr wyższy, ale o dwa kg lżejszy. Razem ważą 160 kg. Optymalnie.
– Trzeba mieć odpowiednią wagę, bez tego przy większym wietrze nie dałoby się dobrze pływać – tłumaczy Jakub.
Co, gdyby ważyli wspólnie, powiedzmy 180 kg?
– Nie dalibyśmy rady pływać przy słabszym wietrze – wyjaśnia Jakub.
Przy jakiej pogodzie lubią najlepiej pływać?
– Żeby było przyjemnie, słonecznie – śmieje się Mikołaj Staniul. – Kiedyś pewnie tak było, ale teraz nie mamy ulubionych warunków atmosferycznych. Pływamy na podobnym poziomie w różnych warunkach pogodowych.
Z juniora do seniora
W klasie 49er ich trenerami byli najpierw Przemysław Filipowicz, potem krótko Arkadiusz Fedusio, od października 2020 roku pływają pod okiem trenera reprezentacji Pawła Kacprowskiego.
Polska to jeden z najsilniejszych teamów w tej klasie na świecie. Mamy trzy silne duety. W listopadzie odbywały się mistrzostwa świata seniorów w Omanie. Na piątej pozycji zostali sklasyfikowani Dominik Buksak (AZS AWFiS Gdańsk) i Szymon Wierzbicki (AZS Poznań), na siódmym Łukasz Przybytek i Paweł Kołodziński (obaj AZS AWFiS Gdańsk, Kołodziński właśnie zakończył sportową karierę), na dziewiątym Staniul i Sztorch (obaj AZS AWFiS Gdańsk).
Mikołaj i Jakub byli uważani za utalentowanych czy obiecujących żeglarzy, ale rozwinęli się pod okiem trenera Kacprowskiego.
– Trenowaliśmy z lepszymi od siebie. To nam dużo dało, mieliśmy kogo gonić – mówi Jakub.
W środę, 8 grudnia, podczas Gdańskiej Gali Sportu ogłoszono, że Mikołaj Staniul i Jakub Sztorch są najlepszymi sportowcami Gdańska w 2021 roku.
Mieli za co. Zostali mistrzami świata juniorów, mistrzami Europy seniorów, na mistrzostwach świata dorosłych zajęli dziewiąte miejsce. Zabrakło ich tylko na olimpijskich regatach w Tokio (igrzyska olimpijskie 2020 z powodu pandemii przeniesiono na 2021 rok). Tam pływali ich starsi koledzy, Łukasz Przybytek i Paweł Kołodziński.
Jak tata podpowiada
Mikołaj to syn Zdzisława Staniula, dwukrotnego uczestnika igrzysk olimpijskich (1992, 1996) w klasie 470, trenera Agnieszki Skrzypulec i Jolanty Ogar, tegorocznych wicemistrzyń olimpijskich z Tokio.
– Tata był z nami na kilku regatach jako trener. W ekipie była dobra atmosfera, tata dał na pewno nowe spojrzenie – mówi Mikołaj. – Często rozmawiamy o żeglarstwie, nie zawsze się zgadzamy we wszystkich kwestiach. Proponuje mi czasem rzeczy, które w klasie 470 się sprawdzają, ale na innych łódkach już niekoniecznie.
Panowie Mikołaj i Jakub przebywają obecnie we Wrocławiu na miesięcznym szkoleniu wojskowym.
– Liczyliśmy na więcej luzu, ale trafiliśmy na jedną panią porucznik. I nie jest luźno – mówi Mikołaj.
Surfing, motoryzacja, strony internetowe
Teraz, gdy Staniul i Sztorch są już profesjonalistami, w ciągu roku na wodzie spędzają około 250 dni. Wszystkich dni treningowych mają ponad 300.
– 85 procent czasu spędzamy zagranicą. Zgrupowania, treningi, regaty. Ale trenujemy też w Polsce, na przykład w gdańskich Górkach Zachodnich – mówi Jakub.
Czy mają czas na inne zainteresowania?
Jakub jest studentem energetyki na Politechnice Gdańskiej, choć teraz na urlopie dziekańskim.
– Trenuję dużo sportów walki, ale teraz mniej, bo boję się o kontuzje. Bardzo lubimy z Mikołajem surfować. No i motoryzacja. Mam stare sportowe BMW i coś tam przy nim majsterkuję. Nie psuje się, robię to bardziej pod względem pedantycznym. To hobby bardziej niż do jeżdżenia.
Mikołaj jest studentem pierwszego roku archeologii na Uniwersytecie Gdańskim.
– W wolnych chwilach robię strony internetowe. Sam się tego nauczyłem – zaznacza.
Liczy się złoto
Podczas Gali Gdańskiego Sportu, która odbywała się on-line, Jakub Sztorch mówił: – Naszym planem jest przede wszystkim zakwalifikowanie się na igrzyska, no i walka o najwyższy stopień podium, bo myślę, że bez takich aspiracji nie ma w ogóle po co jechać na takie imprezy.
Odważnie.
– Z takiego założenia trzeba wyjść. Trenuje się po to, żeby być najlepszym. Codziennie pracujemy nad tym, aby tak się stało. Droga jest jednak do tego długa – potwierdza Jakub.
– Dokładnie. Jeśli uda nam się zakwalifikować, to będzie nasz cel. Złoty medal. Inaczej wyjazd na igrzyska olimpijskie nie ma sensu – dodaje Mikołaj.
Święta Bożego Narodzenia młodzi gdańscy żeglarze spędzą w domach. W połowie stycznia 2022 wyjeżdżają na pierwsze w nowym roku zgrupowanie na Wyspy Kanaryjskie. To początek rywalizacji o Paryż 2024.