Paniec otoczona była dziećmi, które bardzo przykładały się do sadzenia, grabienia i pielęgnacji miejskiej łąki. Pięcioletnia Julia pilnie słuchała, co ma do powiedzenia miejska ogrodniczka i posłusznie wykonywała jej polecenia.
Były to dzieci pracowników Gdańskiego Zarządu Dróg i Zielieni (GZDiZ), ale też gdańszczan, którzy przyszli na spacer na molo w Brzeźnie i przyłądzyli się do akcji siania maków i innych kwiatów.
Miejska łąka kwietna to ekologiczna alternatywa dla trawnika. Łąka u zbiegu ulic Jana Pawła II i Czarny Dwór powstała we wrześniu zeszłego roku. Na wyznaczonym fragmencie ziemi zasadzono wtedy nasiona dzikich roślin i wysiewy miejskich łąk. Te zeszłoroczne nasiona powoli już zakwitają, ale są to drobniutkie, ledwo widoczne kwiatki roślin dwu- i wieloletnich. Nie są jeszcze zbyt atrakcyjne, w pełni rozkwitną dopiero za rok, dwa.
Dlatego w sobotę, 8 kwietnia, Joanna Paniec z dziećmi dosiała na łące kwietnej nowe nasiona roślin jednorocznych: maków, chabrów, kąkoli i złocieni.
Te mają zakwitnąć już za kilka tygodni.
Gdansk.pl: Co dzieci tak pilnie wysiewają?
Joanna Paniec: Dosiewamy rośliny jednoroczne do naszej łąki: maki, chabry, kąkole i złocienie. To rośliny sezonowe, które za kilka tygodni wykiełkują i dadzą nam efekt ładnej łąki. To nasza pilotażowa łąka, przez którą chcemy promować ideę łąk kwietnych. Takie łąki sprzyjają bowiem bioróżnorodności, przyciągają wiele owadów i są bardzo ładne. Wiele osób postrzega łąki w miastach jako chwasty i zaniedbane trawniki. Ale tak nie jest, bo bioróżnorodność to zróżnicowane środowisko.
Różnorodność jest lepsza niż monokultura?
- Tak! Zubożenie przyrody jest bowiem niekorzystne dla człowieka. W Holandii czy Niemczech zauważono, że pozostawienie jedynie strzyżonych trawników i eleganckich rabat jest niekorzystne dla przyrody, ekosystemu, trochę martwe.
Czyli trzeba trochę zachwaścić miasto?
- Trochę tak, ale oczywiście bez robienia dziczy i ugorów, bez chaszczy na gdańskiej starówce. Mamy natomiast ogromne przestrzenie do wykorzystania, na przykład w pasach drogowych, gdzie takie łąki mogą kwitnąć, co by nikomu nie przeszkadzało. Taki mam plan, aby trochę tych przestrzeni trawiastych "puścić" jako dzikie łąki, ale też aby je kosić, żeby zachować ich estetykę.
Takie łąki miejskie ludzie mogą zakładać sami?
- Tak, bo bank nasion jest wszędzie. Jeśli ktoś chce, sam może jesienią zebrać nasiona roślin, które mu się podobają i wysiać sobie z nich łąkę. My, jako miasto, też planujemy siać kolejne łąki, jako alternatywę dla trawników. Chcemy pokazać, że zieleń to zjawisko społeczne i integrujące, i wciągać w nasze działania więcej osób.
Ale w Pani planach są nie tylko łąki?
- Planujemy też oczywiście nasadzenie eleganckiej, klasycznej, dekoracyjnej zieleni miejskiej, opartej o rośliny ogrodowe i krzewy. Planujemy takie dekoracyjne nasadzenia w Śródmieściu czy przy ulicy Jagiellońskiej, na rondach i w innych miejscach.
Czy nowa ustawa PiS o wycince drzew uderzyła w ekologię Gdańska?
- Tak jak w całej Polsce, u nas też drzewa wycinane są bezmyślnie czy z chęci zysku. Dla mnie wyraźnym tego przykładem są drzewa wycięte przy ulicy Słowackiego, gdzie był las i nagle nie ma lasu. Tracimy niestety drzewa, które filtrują powietrze, łapią pyły, oczyszczają miasto. To przykre!