W rosyjskim oblężeniu znajduje się całe miasto i niemal 400 tysięcy osób.
Według Serhija Orłowa, wicemera Mariupola, od początku rosyjskiej agresji zginęło co najmniej 2,5 tys. mieszkańców. Władze alarmują, że w mieście trwa katastrofa humanitarna. Z powodu celowego ostrzeliwania i bombardowania przez Rosjan infrastruktury miasta zniszczone są wodociągi i sieci energetyczne - nie ma więc też wody pitnej, ani elektryczności (a co za tym idzie, brakuje łączności telefonicznej i internetowej). Mieszkańcom brakuje żywności. Zdaniem Serhija Orłowa, wkrótce może dojść do masowych przypadków odwodnienia mieszkańców i głodu. Wicemer zapewnia, że konwój z ukraińską pomocą humanitarną dla Mariupola znajduje się 80 kilometrów od miasta, ale Rosjanie nie pozwalają mu dalej jechać. Tymczasem ukraińskie wojsko zaczęło rozdawać swoje zapasy w dzielnicach mieszkalnych.
WOJSKO UKRAIŃSKIE ROZDAJE ŻYWNOŚĆ W MARIUPOLU:
Według komentatorów, taki jest właśnie cel Rosjan zbrodniczej taktyki Rosjan: doprowadzić miasto do głodu i śmierci jak największej liczby mieszkańców, po to, by złamać morale obrońców miasta.
Temu ma służyć także udaremnianie ewakuacji mieszkańców z miasta. Jest to połączone z grą nerwów. Najpierw Rosjanie zgadzają się na wyjazd cywili, uzgadniają zawieszenie broni, a gdy kolumna samochodów rozpoczyna już podróż - putinowskie wojska wznawiają ostrzał. Tak było w sobotę i niedzielę (5 i 6 marca). W ostatnią niedzielę, 13 marca, Rosjanie jedynie łudzili Ukraińców szansą na ewakuację. W poniedziałek niespodziewanie dali możliwość wyjazdu z Mariupola ponad 160 aut prywatnych - nie bardzo wiadomo czyja to była decyzja i na jakich zasadach. "Ludzie poruszają się wyznaczonym wcześniej korytarzem humanitarnym. Wiadomo, że o 14:45 (13.45 czasu polskiego - red.) minęli już Brdiańsk i nadal poruszają się w kierunku Zaporoża" - podał portal Hromadske.ua. Zaporoże znajduje się 300 km na zachód od Mariupola.
Miasto jest cały czas ostrzeliwane i bombardowane przez Rosjan. Celem są nie tylko dzielnice mieszkalne. W poniedziałek, 14 marca, agencje podały, że zmarła kobieta w zaawansowanej ciąży, która miała nieszczęście znajdować się na porodówce, gdy 8 marca mariupolski szpital został zbombardowany 500-kilogramowymi bombami. Matki nie udało się uratować, wcześniej zmarło dziecko.
Rosjanie mimo prób, nie są w stanie poradzić sobie z dobrze przygotowaną obroną Mariupola. Są tam doborowe jednostki ukraińskiej armii, w tym elitarny Pułk Azowski. W niedzielę Rosjanie zdobyli wprawdzie fragmenty wschodniej części miasta, ale potem zostali stamtąd wyparci. Miasto jest wciąż ostrzeliwane przez artylerię, wojska rakietowe, nękane jest też nalotami bombowymi - i niestety nie ma broni do zwalczania lotnictwa, które w tej sytuacji jest po prostu bezkarne.
- Wczoraj obliczyliśmy, że około 22 uderzenia z powietrza miały miejsce i na Mariupol zrzucono około stu bomb, każda o masie do 500 kilogramów - powiedział w poniedziałek telewizji TVN24 wicemer miasta, Serhij Orłow.
Nad Mariupolem unoszą się dymy pożarów.
FILM ZOBACZ ZROBIONY Z DRONA PRZEZ ŻOŁNIERZY PUŁKU AZOWSKIEGO: