Koszykarz, ubrany w czarną koszulkę z chińską grafiką, opowiadał prezydentowi naszego miasta o szkole, którą otwiera po wakacjach w Gdańsku. To już czwarta w Polsce szkoła sportowa pod patronatem Gortata. Będzie działać od września w budynku ZSO nr 8 przy ul. Meissnera 9.
Jest to szkoła niepubliczna, prowadzona przez Fundację Gortata, ale miasto przekazuje na nią dotację, którą dostaje z Warszawy, z Ministerstwa Edukacji. Resztę pieniędzy musi znaleźć sama Fundacja. Zapewne będą też sponsorzy, których przyciągnie nazwisko sławnego w USA i Europie koszykarza, znanego w NBA jako the Polish Machine (wcześniej był nazywany: Polish Hammer).
Gwiazdor NBA podczas spotkania z prezydentem Pawłem Adamowiczem podziękował za możliwość otwarcia szkoły w Gdańsku, mówiąc, że bardzo zależało mu na Trójmieście. Szkoły Gortata działają już w jego rodzinnej Łodzi, Krakowie i Poznaniu. Poza koszykówką, na którą będzie położony największy nacisk, w szkole będzie można trenować także m.in. rugby, siatkówkę czy judo.
Nabór do szkoły wciąż trwa. Jak nam powiedział Grzegorz Szczuka z Wydziału Rozwoju Społecznego UM, nabór jest prowadzony do roczników od klasy pierwszej podstawówki aż po pierwszą klasę liceum.
Gortat mówił, że wszyscy mają szansę znaleźć się w tej szkole: - Nikomu nie powiemy “ty jesteś za niski, nie nadajesz się do koszykówki, więc siedź z domu przed PlayStation”. Do naszej szkoły przyjmujemy bez względu na wzrost. W ciągu nauki ustalimy, kto może grać w koszykówkę profesjonalnie, a kto nadaje się do innych dyscyplin. Zależy nam na dzieciach, które nawet śpią z piłką, bo tak kochają sport. Nie lubimy sytuacji, gdy ojciec na siłę wysyła niechętne dziecko do naszej szkoły, bo ma ono spełnić niedoszłe marzenia taty o karierze sportowej.
Gortat dodał, że nauka w szkole jest darmowa: - Nie ma tu złotych klamek, nie ma jakichś specjalnych warunków. Nie jest tak, że dzięki tej szkole ja wyjdę z torbą pełną pieniędzy. Ja nic z tego nie mam. Nie podpisujemy z dziećmi kontraktów, ani zobowiązań finansowych.
Koszykarz, grający w drużynie Washington Wizards z numerem 13, powiedział, że zawsze ostrzega rodziców przed podpisywaniem zbyt wczesnych kontraktów w imieniu dzieci: - Przychodzi do mnie matka i mówi, że podpisała w imieniu dziecka kontrakt na 3-4 tysiące złotych i teraz żałuje, bo chłopak nie gra w klubie, i co ona biedna ma zrobić. Zawsze mówię: nie podpisujcie niczego zbyt wcześnie. Lepiej poczekać kilka lat, a podpiszecie kontrakt za 30 tysięcy dolarów czy euro.
Prezydent Gdańska pochwalił Gortata za jego zaangażowanie w edukację, wychowanie i dawanie dobrego przykładu młodym ludziom: - Pan zamiast kupować kolejny samochód czy jacht woli założyć szkołę. To szlachetne. Pan jest wychowawcą! Odniósł pan sukces na najbardziej konkurencyjnym rynku świata, czyli w USA i to dobry przykład dla wszystkich Polek i Polaków.
Gortat podkreślił, że uczniowie jego szkół to osoby otwarte na świat, z szerokimi horyzontami, rozumiejące, co to inność: - Nasze dzieci jeżdżą na turnieje po całej Europie, spotykają nastolatków z innych krajów. Jeśli nasz uczeń jedzie w czasie wakacji na koszykarski camp do USA i tam jest jedyną białą osobą w drużynie 14 czarnych, to musi się nauczyć inności, musi się nauczyć funkcjonować w świecie multikulturowym. To dla nas normalne. W naszych szkołach w Łodzi czy Poznaniu mamy też uczniów z Ukrainy czy Białorusi.
W Szkołach Gortata zatrudniani są nie tylko nauczyciele WF-u, ale też byli zawodnicy koszykówki, rugby czy piłki nożnej. Są to doświadczeni sportowcy, którzy poznali smak walki. Gortat przyznał jednocześnie, że wiele szkół publicznych traktuje jego szkołę jak zagrożenie: - Zdarza się, że drzwi dla nas są zamknięte, bo ktoś się dowiedział, że przyszli “ludzie od Gortata” czyli konkurencja. Nie chcą nam pomagać!
Koszykarz odniósł się też do spotkania z księciem Williamem i księżną Kate, do którego doszło w Warszawie w poniedziałek, 17 lipca (dzień przed przyjazdem pary książęcej do Gdańska), podczas specjalnego garden party. - Rozmawialiśmy z księciem Williamem może 5-6 minut, o koszykówce, o piłce nożnej - powiedział Gortat.
Zawodnik przyznał, że w NBA organizowane są specjalne wykłady i zajęcia dla zawodników, na których uczy się ich m.in. etykiety i dobrych manier. - Jeśli na stole leżą cztery widelczyki i cztery łyżeczki, to uczy się nas, która służy do czego - mówił Gortat. - Uczy się nas też, jak zakończyć kulturalnie posiłek, a nawet, jak wiązać krawat.
Gortat mówił też o tym, dlaczego w kilku ostatnich wywiadach skrytykował władze Polskiego Związku Koszykówki: - Przychodzą do mnie działacze klubowi, a nawet trener reprezentacji i mówią: Marcin powiedz prawdę, bo ciebie posłuchają, a nas nie! Więc mówię prawdę. Polski Związek Koszykówki słabo się zna na marketingu i promocji. Na moje mecze Drużyny Gortata kontra Reprezentacja Wojska Polskiego przychodzi więcej ludzi niż na mecze reprezentacji Polski! Ale z kim my gramy? Z Libanem, z Islandią? Trzeba zorganizować porządny turniej, który będzie promował koszykówkę w Polsce. Zaprosić może nie Francję czy Hiszpanię, bo oni są za drodzy, ale na przykład Słowenię. Zapłacić im żeby przyjechali, a potem sprzedać prawa telewizyjne! Zrobić do tego dobrą otoczkę, na przykład turniej streetballa. My, w mojej Fundacji, mamy pomysły: na Gortat Camp dzieci dostają od sponsorów wyjazd do USA, komputery, IPady. Oczywiście do dobrego funkcjonowania PZKosz potrzebny byłby wysoki budżet. Dlaczego Zbigniew Boniek jest tak dobrym prezesem PZPN? Bo ma budżet w wysokości 90 milionów złotych.
W sobotę, 22 lipca, w Rumi odbędzie się Gortat Camp, czyli kilkugodzinne zajęcia z graczem NBA dla dzieci i młodzieży (9-13 lat). Camp zacznie się o godz. 11.00 w tamtejszej sali MOSiR.