Maciej Siembieda (ur. 1961) jest pisarzem i reportażystą, trzykrotnym laureatem „polskiego Pulitzera" - nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w kategorii reportaż - i byłym redaktorem naczelnym gazet lokalnych: "Dziennika Bałtyckiego", "Nowej Trybuny Opolskiej" i "Trybuny Śląskiej". Publikował m.in. w paryskiej „Kulturze", „Polityce", „Odrze" i „Tygodniku Kulturalnym". Od 30 lat prowadzi dziennikarskie śledztwa historyczne. Zafascynowany tajemnicą obrazu „Chrzest Warneńczyka" - a o tym między innymi opowiada jego powieść “444” - poświęcił jej kilkanaście lat badań. W “444” połączył prawdę historyczną z fikcją literacką w taki sposób, że ich granice są trudne do rozpoznania, a na spotkaniu chętnie opowie jak je rozwikłać.
W powieści zagadki rozwiązuje głowny bohater - prokurator Jakub Kania z IPN. Szukając odpowiedzi natknie się na tajemnicę, która sięga tysiącleci i dotyczy sekretnego proroctwa wyhaftowanego nieznaną ręką na skrawku tkaniny. Na jego straży stoi tajne bractwo Bakira, bezwzględne w służbie proroka Mahometa.
Co ma jednak wspólnego wypadek na warszawskiej Woli z milczącą księżniczką więzioną przed wiekami w luzytańskim zamku? Czy zerwanie rozejmu w Segedynie i śmierć Władysława Warneńczyka da się połączyć z nieślubnym synem Aleksandra I Romanowa oraz czy to z jego powodu „Chrzest Władysława Warneńczyka 18.II.1425 r.” Jana Matejki jest najczęściej kradzionym polskim obrazem?
Siembiedzie to się udaje, w powieści historia splata się udanie z fikcją, ale co z faktami? Są równie sensacyjne, jak powieść. Na profilu FB o spotkaniu z autorem czytamy:
“W podziemiach Muzeum Narodowego w Warszawie znajduje się „Chrzest Warneńczyka”, obraz namalowany przez Jana Matejkę w 1881 roku. Historia obrazu rozpoczyna się na Wołyniu, w majątku rodziny Głębockich, którzy zgromadzili tam pokaźną kolekcję cennych dzieł sztuki. Razem z obrazami Malczewskiego i Wyczółkowskiego na ścianach rodzinnej posiadłości wisiał również „Chrzest Warneńczyka”. Obraz był ozdobą salonu Głębockich do 1916 roku. Jego późniejsze losy są dość tajemnicze.
Kolekcja rodziny przetrwała I wojnę światową niemal w nienaruszonym stanie. Niemal, bo ze zbiorów zniknął „Chrzest Warneńczyka”. Tuż przed II wojną obraz pojawił się na wystawie w warszawskiej Zachęcie, gdzie zobaczył go Andrzej Głębocki, który uruchomił starania o zwrot dzieła sztuki. Tak rozpoczęło się niezakończone do dziś śledztwo.
Dochodzenie doprowadziło do krakowskiego handlarza obrazami Stieglitza, który za niemałe pieniądze nabył płótno od handlarza z Pragi. Podczas okupacji cenne zbiory żydowskiego antykwariusza zainteresowały Petera Mentena, holenderskiego przedsiębiorcę i kolekcjonera sztuki, zbrodniarza wojennego, który z taką samą pasją mordował Żydów, co grabił majątki. Nazista Menten i Żyd Stieglitz stworzyli osobliwy duet. Ten pierwszy obiecał drugiemu bezpieczny wyjazd do Tel Awiwu, ten drugi miał w zamian za to dostarczać informacje i dzieła sztuki.
Finał: Główna Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce uznała, że obraz Matejki trafił w ręce Mentena i najprawdopodobniej spłonął w jego posiadłości pod Amsterdamem. Głęboccy nigdy w otrzymane wyjaśnienie nie uwierzyli, mając nadzieję, że płótno jeszcze się odnajdzie. I mieli rację. W tajemniczy sposób obraz pojawił się w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie, jednak nie jest wystawiany. Historia tajemnicza, ale udokumentowana, choć z jakiegoś powodu przez znawców twórczości Matejki nie komentowana i szczątkowo zaledwie opisywana.”
Powieść napisana w konwencji powieści kryminalnej sięga po fakty, nie unika odniesień do współczesnej sytuacji polityczno-społecznej i tworzy dowcipną i inteligentną całość.
O książce i tajemnicach obrazu będzie można porozmawiać z autorem podczas spotkania w czwartek, 28 września 2017, o godz. 19 w Sztuce Wyboru we Wrzeszczu (ul. Słowackiego 19).