Gdańszczanie pożegnali się ze ślizgawką w hali Olivia w pierwszy weekend kwietnia, ale ostatni sportowcy zeszli z tafli w mniejszej z hal dopiero 7 maja po południu (zakończyły się wtedy zawody Pomerania Curling Cup).
Hala szczelna jak termos
Chwilę później urządzenia w maszynowni chłodniczej zostały wyłączone i lód na powierzchni 1800 m kw. (powierzchnia pełnowymiarowego lodowiska) stopniowo zaczął tajać.
- Roztopi się całkowicie dopiero w czerwcu - szacuje Maciej Siwiec, kierownik administracyjno-techniczny w zarządzanej przez Gdański Klub Sportowy Stoczniowiec hali Olivia. - Nasza mniejsza hala ma małą kubaturę w stosunku do powierzchni lodowiska. Jest dobrze ocieplona, przez co szczelna jak termos, dlatego lód wciąż skutecznie ją wychładza. Jedyne grzanie jakie stosujemy to otwieranie drzwi zewnętrznych, ale póki co niewiele pomogło, bo na dworzu było przecież zimno.
Dla porównania - rozmrożenie lodowiska w dużej hali (wyłączono je 28 kwietnia) trwało tylko nieco ponad tydzień, ale są tu duże, słoneczne okna, słabsza izolacja, a tafla tej samej wielkości co w małej hali przy nieporównywalnie większej kubaturze.
Opiekunowie “mroźnych tafli” nie czekają z założonymi rękami, aż lód się roztopi i woda spłynie do kanalizacji.
Zanim jednak opowiemy o tym, jak zamyka się lodowisko, warto dowiedzieć się jak powstaje.
W małym budynku stojącym na tyłach Olivii mieści się maszynownia obiektu. Stoją tu m.in dwie sprężarki chłodnicze o łącznej mocy 300 kilowatów, które schładzają solankę (woda z solą z dodatkami antykorozyjnymi). Kiedy solanka osiągnie temperaturę - 10 stopni C, przepływa do instalacji chłodzącej betonową płytą lodowiska. Składa się ona z sieci rurek o średnicy 25 mm, gęsto ułożonych pod płytą. Gdy beton wychłodzi się do minus kilku stopni, wylewa się nań milimetrową warstwę wody ze szlaucha i czeka, aż zamarznie i tak warstwa po warstwie, dopóki tafla nie osiągnie grubości 4 cm. Trwa to około tygodnia.
Gdy zamarzną pierwsze porcje wody, tafla malowana jest wodnym roztworem białej farby emulsyjnej, która rozprowadzana jest za pomocą rolby (maszyny do regeneracji lodu).
- Malujemy lód na biało, żeby był… po prostu biały. Tak się robi na całym świecie. Gdybyśmy go nie pomalowali, to niezależnie od grubości, pozostałby siny i przezroczysty. Widać byłoby betonowe podłoże - tłumaczy Maciej Siwiec. - Jeśli farba po roztopieniu lodu zaschnie na płycie, trzeba ją skrobać, dlatego skuwamy pomalowaną warstwę, płuczemy polewając wodą i zgarniamy do otworów spustowych.
Lód koloruje się także na niebiesko i czerwono. Te barwy stosuje się przy malowaniu tzw. “domów” (kółek) potrzebnych na torze curlingowym. Na niebiesko oznacza się także pole bramkowe dla hokeistów. Czerwone, okrągłe pola na lodowisku hokejowym wykleja się czerwoną flizeliną. Ogromnym cyrklem kreśli się promień koła na cienkiej jeszcze tafli, przykleja do niej mokry materiał i zalewa wodą. Materiał oczywiście zrywa się w procesie rozmrażania.
Śnieg w maju? Owszem
Warto wspomnieć również o śniegu, który jest produktem ubocznym regeneracji powierzchni lodu i wciąż jeszcze nie zdążył stopnieć w otworach spustowych. Rolba przy każdym wyjeździe na lodowisko zbiera z tafli śnieg wytworzony przez łyżwiarzy, ścina lód na gładko i polewa nową warstwą wody. Śnieg zrzuca do wspomnianych otworów, w których jest ciepła woda. Na każdym z dwóch lodowisk taki proces odbywa się 11 razy dziennie, za każdym razem rolba zbiera trzy metry sześc. śniegu!
Co się robi z tym śniegiem?
- Generalnie czekamy aż się roztopi. Parę razy zdarzyło się, że lokalni snowboardziści wybawili nas z kłopotu - opowiada Maciej Siwiec. - Zamawiali po kilka wywrotek śniegu, żeby przygotować stok na swoją imprezę późną wiosną, a że mamy go jeszcze pod dostatkiem o tej porze roku, spełnialiśmy ich życzenie.
Walka o każdą godzinę na lodzie
Przerwa technologiczna w Olivii nie potrwa długo. Na początku sierpnia uruchomione zostanie na powrót lodowisko w dużej hali, od 1 września w małej. I tak znów do kolejnego maja.
Co można powiedzieć o zakończonym właśnie sezonie?
- Mimo trwającego dwa lata remontu mamy bardzo dobre osiągnięcia sportowe, a to jest dla nas najważniejsze - mówi Marek Kostecki, prezes GKS Stoczniowiec i wymienia: - Stoczniowiec jest najlepszym klubem w kraju w grupach młodzieżowych w łyżwarstwie szybkim na torze długim, nasze hokeistki po raz kolejny wywalczyły wicemistrzostwo Polski; a hokeiści żacy starsi brązowy medal mistrzostw Polski.
Oba lodowiska Olivii zajęte były codziennie od godz. 6.45 rano do północy. Oprócz czterech drużyn hokejowych Stoczniowca i zawodników łyżwiarskich klubu, trenuje tu jeszcze 30 innych podmiotów, m.in: szkoły sportowe, Akademia Wychowania Fizycznego i Sportu, Uniwerstytet Gdański, szkółki łyżwiarskie i hokejowe, drużyny hokeja (w tym kilkanaście amatorskich) i curlingowe.
- Zainteresowanie odbiorców jest większe, ale musimy odmawiać chętnym, walka toczy się o każdą godzinę na lodzie - zaznacza Marek Kostecki.
Jeśli chodzi o “zwykłych” gdańszczan korzystających ze ślizgawki (czynna była w weekendy od początku października do końca marca, w ferie zimowe - codziennie), najwyraźniej docenili wyremontowaną w 2016 r. elewację hali i odświeżony parking, zostawili bowiem w kasie lodowiska o 200 tys. zł więcej niż w poprzednim sezonie. Z możliwości pojeżdżenia na łyżwach skorzystało ok. 60 tys. osób.
W sezonie zimowym dzienne koszty eksploatacji hali Olivia wynoszą 11 tys. zł, jedna godzina jazdy na lodzie kosztuje 660 zł (media, pracownicy obsługi, eksploatacja). Za samą energię elektryczną w tym okresie GKS Stoczniowiec płaci 4,3 tys. zł na dobę. Roczny budżet klubu wynosi 6,5 mln zł. Nie otrzymuje on dotacji na utrzymanie obiektu (właścicielem Olivii jest miasto Gdańsk), podnajmuje natomiast lodowiska i parking, prowadzi hotel i restaurację.
“Balon” w kostkę składany
Od 2008 roku gdańszczanie jeżdżą na łyżwach także na Lodowisku Miejskim na Placu Zebrań Ludowych. Obiekt zarządzany przez Scenę Muzyczną Gdańskiego Archipelagu Kultury to oczywiście zupełnie “inna bajka” niż hala Olivia, ale zdążył zyskać już sobie stałe grono fanów. Z uwagi na sezonowość samego obiektu - lodowisko mieści się w charakterystycznym, kosmicznym z wyglądu “balonie” - udostępnianie jest amatorom łyżwiarstwa w krótszym okresie czasu niż ślizgawki w Olivii: od początku listopada do końca lutego, ale za to codziennie w godz. 7 - 22.
Miniony sezon był skrócony o cztery tygodnie z uwagi na prowadzone jesienią prace remontowe. Wymieniono pneumatyczną czaszę (“balon”), zmodernizowano siłownię, przeprowadzono naprawy systemu chłodniczego.
Infrastruktura tego lodowiska, które jest pełnowymiarowe - tak samo jak oba oliwskie - nie różni się szczególnie od obiektów całorocznych. Woda wylewana jest na maty chłodnicze z systemem rur napełnionych glikolem, do mrożenia wykorzystywane są agregaty chłodnicze. Wyposażenie demontuje się po każdym sezonie i składa do następnego w magazynie. Na placu na stałe pozostaje tylko siłownia służąca utrzymaniu ciśnienia w hali.
Demontaż “balonu” i pozostałej infrastruktury zajmuje około trzech tygodni.
- Czas całej operacji zależny jest w dużej mierze od warunków pogodowych. Temperatura wpływa na szybkość rozmrażania lodu, a wiatr czy deszcz utrudniają proces „kładzenia” powłoki pneumatycznej - tłumaczy Tomasz Hildebrandt, kierownik działu organizacyjno- administracyjnego i promocji GAK. - W pierwszym etapie rozmrażany jest lód i demontowana infrastruktura wewnątrz hali (zaplecze techniczne, kontenery, wypożyczalnia, szatnia, oświetlenie). W drugim etapie „kładzie się” czaszę pneumatyczną. Prace te wymagają jednorazowego zaangażowania około 40 osób i trwają cały dzień.
Czasza składana jest w zwartą kostkę, po złożeniu mieści się na jednej palecie.
- Lodowisko w całości utrzymuje się z przychodów, które czerpie ze sprzedaży biletów, usług wypożyczania i ostrzenia łyżew, najmu tafli dla grup zorganizowanych, a także z wynajmu powierzchni reklamowej i handlowej - mówi Tomasz Hildebrandt.
W minionym (przypomnijmy, że krótszym) sezonie ze ślizgawki na Placu Zebrań Ludowych skorzystało blisko 88,5 tys. osób, w tym 71 grup zorganizowanych (klienci instytucjonalni, szkółki jazdy na łyżwach, grupy sportowe, np. Gdański Curling Club korzystający z tutejszego toru curlingowego). Kilka razy w sezonie GAK organizuje na ślizgawce imprezy okolicznościowe (Halloween, Mikołajki, Walentynki). Warto przypomnieć, że Walentynki na lodzie miały w tym roku wyjątkową oprawę, administrator obiektu w 2017 r. obchodzi 50. rocznicę powstania.
Czytaj także:
Hala Olivia błyszczy po zmierzchu. ZOBACZ ZDJĘCIA nowej iluminacji
Młodzi gdańszczanie triumfują w Olivia Cup 2017
Curling? Możesz trenować w Gdańsku i nawet po 60-ce wygrać złoty medal mistrzostw świata!