Zakażenie koronawirusem SARS-CoV-2 zdiagnozowano u 50-latki pod koniec października br., kobieta nie miała żadnych chorób współistniejących. Mimo że w szpitalu w Staszowie (woj. świętokrzyskie) pacjentka została poddana intensywnemu leczeniu, m.in. przy pomocy osocza ozdrowieńców, jej stan cały czas szybko się pogarszał. Kolejne wyniki tomografii klatki piersiowej pokazywały, że zmiany spowodowane COVID-19 obejmowały coraz większe obszary płuc. Pacjentka została przyjęta na tamtejszy oddział anestezjologii i intensywnej terapii, jednakże samo zastosowanie respiratora okazało się niewystarczające i wówczas świętokrzyska placówka zwróciła się o pomoc do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku.
Ze względu na nadal gwałtownie pogarszający się stan chorej przed transportem do Gdańska (odległość między miastami wynosi ponad 500 km), zastosowano pozaustrojowe wspomaganie oddychania – ECMO (ExtraCorporeal Membrane Oxygenation). ECMO jest to technika pozaustrojowego utlenowania krwi - układ zawierający pompę oraz oksygenator i pozwalający zastąpić, przez pewien czas, pracę płuc i/lub serca.
Operacja wykonana w gdańskim szpitalu była pierwszą w Polsce transplantacja płuc u pacjenta, u którego podłączone było ECMO. Zabiegu wszczepienia urządzenia dokonał dr Dominik Drobiński z Centrum Terapii Pozaustrojowych Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA w Warszawie z zespołem. Zabieg, którego lekarze ze stolicy dokonali go w staszowskim szpitalu, umożliwił 50-latce przeżycie, wspomagając działanie jej płuc poprzez wprowadzanie do krążenia płucnego krwi natlenianej pozaustrojowo.
Kiedy stan chorej się ustabilizował i możliwy był jej transport, pacjentka pod opieką warszawskich lekarzy została przewieziona karetką do Rzeszowa, a stamtąd przetransportowana śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego.
W Gdańsku została przyjęta do Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii, której ordynatorem jest prof. dr hab. n. med. Radosław Owczuk.
- Początkowo wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Udało się zakończyć respiratoroterapię i usunąć rurkę intubacyjną, pacjentka była przytomna, współpracująca. Niestety, stan jej płuc był coraz gorszy i konieczne było ponowne podłączenie respiratora - mówi dr Magdalena Wujtewicz z Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii UCK.
- Wspólnie z profesorem Radosławem Owczukiem i docentem Jackiem Wojarskim podjęliśmy decyzję o tym, że konfigurację żylno-żylną ECMO należy zmienić na żylno-tętniczą, wspomagającą nie tylko funkcje oddechowe, ale również krążeniowe – mówi dr Wojciech Karolak z Kliniki Kardiochirurgii i Chirurgii Naczyniowej UCK.
Po wszczepieniu ECMO żylno-tętniczego opiekę nad pacjentką przejęła Klinika Kardiochirurgii i Chirurgii Naczyniowej, a jej stan się ustabilizował. Już następnego dnia zespół transplantologów otrzymał zgłoszenie odpowiedniego dla kobiety dawcy i chora została przetransportowana na blok operacyjny, gdzie lekarze przeszczepili oba płuca.
Jak podkreśla dr Karolak, bardzo dużą rolę w ratowaniu życia chorej odegrał los.
- To jest absolutnie niesłychana sprawa, że tak szybko znalazł się pasujący dawca i mogliśmy przeprowadzić przeszczep. To wszystko wydarzyło się w zaledwie 24 godziny – komentuje kardiochirurg, dodając, że pacjentka jest w bardzo dobrym stanie i rozpoczęła już rehabilitację.
Warto dodać, że przed przystąpieniem do operacji przeszczepu płuc zespół gdańskich kardiochirurgów musiał znać status wirusowy “pacjentki” - mieć pewność, że nie jest zakażona wirusem SARS-CoV-2, inaczej przeszczepione płuca mogłby ulec zakażeniu.
- Satysfakcja z udanego przeszczepu i z tego, że chory odzyskał komfort oddychania jest olbrzymia, ale mnie osobiście również bardzo cieszy sprawna współpraca kliniczna między ośrodkami, miastami i Lotniczym Pogotowiem Ratunkowym. To właśnie dzięki takiej współpracy nasza pacjentka jest dziś na najlepszej drodze do odzyskania pełni sił – podkreśla dr Wojciech Karolak.
Wykonany w UCK przeszczep płuc u pacjenta, którego własne płuca zostały zniszczone wskutek COVID-19, był trzecią taką operacją w Polsce.
- Tak bardzo ciężki przebieg choroby, już po pozbawieniu się wirusa, powinien wskazywać, jak poważnym schorzeniem może być COVID-19 i jak ważna jest ochrona siebie oraz innych przed zakażeniem – podsumowuje profesor Radosław Owczuk.
Operację przeprowadzono 26 listopada.