• Start
  • Wiadomości
  • Lechia zremisowała we Wrocławiu, choć była bliska zwycięstwa. Dwa gole Flavio Paixao

Lechia zremisowała we Wrocławiu, choć była bliska zwycięstwa. Dwa gole Flavio Paixao

Wszyscy biadolili. Lechia nie ma piłkarzy, Lechia nie ma kim grać, Lechia do Wrocławia jedzie z juniorami. Faktycznie z kadry pierwszego zespołu wypadło - z różnych powodów - kilkunastu zawodników. Ale co z tego. Piłkarze Lechii w piątek, 7 lutego, grali nieźle, oddali 12 strzałów, wypracowali kilka sytuacji bramkowych. Dwie z nich wykorzystali, szkoda tylko, że stracili gola w doliczonym czasie.
07.02.2020
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Flavio Paixao ściska Filipa Mladenovicia
Flavio Paixao i Filip Mladenović cieszą się ze zdobycia gola
fot. lechia.pl

 

- Jedziemy na mecz z zawodnikami, którzy są. Nie ma co załamywać rąk, tylko wyjść i grać. Na boisku gra się po jedenastu - mówił trener Piotr Stokowiec. Ale czy wierzył w sukces we Wrocławiu? Chyba nie. Jego przedmeczowe wypowiedzi były jednak stonowane.

Inaczej Flavio Paixao.

- Faktycznie nastąpiło trochę zmian w naszym zespole, ale uważam, że jesteśmy przygotowani bardzo dobrze. Jedziemy do Wrocławia po to, żeby przywieźć stamtąd trzy punkty - mówił kapitan Lechii przed meczem ze Śląskiem.

"Trochę zmian" to delikatne stwierdzenie. Z Lechii odeszło pięciu zawodników (czterech z pierwszego składu), kilku innych jest kontuzjowanych, trzech następnych się rozchorowało. W tej sytuacji trener Piotr Stokowiec do Wrocławia zabrał aż dziesięciu młodzieżowców i juniorów.

Wszyscy biadolili - dziennikarze, komentatorzy, kibice. Lechia nie ma piłkarzy, Lechia nie ma kim grać. Ale rację miał Paixao. Sam strzelił we Wrocławiu dwa gole, wykorzystując świetne podania Conrado Buchanelli Holza i Filipa Mladenovicia. Szkoda tylko, że biało-zieloni stracili gola w doliczonym czasie gry. Zamiast zwycięstwa, skończyło się remisem 2:2.

Jak więc było w piątek, 7 lutego, we Wrocławiu?

W wyjściowej jedenastce Lechii znaleźli się: Kuciak - Kobryń, Nalepa, Maloca, Mladenović - Tobers, Makowski, Conrado, Mihalik, Gajos - Paixao.

Pierwszą próbę akcji ofensywnej gdańszczanie podjęli w 4. minucie. Conrado biegł z piłką lewą stroną boiska, ale został zatrzymany przez Lubambo Musondę.

W rewanżu Robert Pich strzelał z prawej strony, ale Dusan Kuciak nie miał problemów ze złapaniem piłki.

W 6. minucie Jaroslav Mihalik ładnie dograł na prawej stronie do Conrado, który świetnie przejął piłkę, wbiegł w pole karne, zagrał na długi słupek, niepilnowany przez nikogo Paixao wpakował z bliska głową piłkę do siatki. 1:0 dla Lechii.

Gdańszczanie się cofnęli, gospodarze nacierali.

W 15. minucie Dino Stiglec trafił piłką będącego w swoim polu karnym Rafała Kobrynia. Sędzia Tomasz Musiał pierwotnie nie dopatrzył się przewinienia, jednak nasłuchiwał wieści ze stanowiska VAR. Po chwili sam pobiegł sprawdzić. Podtrzymał swoją decyzję i nie podyktował rzutu karnego.

W 20. minucie biało-zieloni zupełnie odsłonili swoją lewą stronę, piłkę tuż przed polem karnym dostał Krzysztof Mączyński, strzelił, ale świetnie wślizgiem interweniował Tomasz Makowski.

Niedługo później w trudnej sytuacji - po uderzeniu Przemysława Płachety - trzy metry od linii bramkowej wybijał piłkę Mario Maloca.

Groźnie było jeszcze w 26. minucie, gdy Erik Exposito dostał piłkę na 14 metrze, jednym zwodem przechytrzył dwóch zawodników Lechii i strzelił. Metr obok słupka.

W 34. minucie w końcu udana akcja Lechii. Filip Mladenović przed polem karnym wyłożył piłkę dobrze spisującemu się Makowskiemu. Ten jednak strzelił zbyt słabo i mało precyzyjnie. Szkoda.

Pod koniec pierwszej połowy Mladenović został zaatakowany przez Musondę, który wpadł na piłkarza Lechii i łokciem trafił w twarz. Zawodnik Śląska dostał żółtą kartkę, Mladenović długo był opatrywany a sędzia Musiał w tym czasie całe zajście obejrzał jeszcze na podglądzie VAR. I tym razem swojej decyzji nie zmienił.

Po wznowieniu biało-zielni mieli rzut rożny. Wrzucał Gajos, przed linią bramkową piłkę dotykali Nalepa i Kristers Tobers, Matus Putnocky wybijał. I jeszcze z boku próbował trafić Kobryń - niecelnie.

Po zmianie stron gdańszczanie od razu ruszyli. Mladenović poszedł lewą stroną, fenomenalnie zagrał w pole karne. Podania nie przecięli ani Musonda ani Diego Żivulić, za to do piłki dopadł Paixao, który pewnie strzelił obok bramkarza Śląska. Tego nikt się nie spodziewał!!! Lechia prowadziła 2:0, gospodarze byli w szoku.

Podopieczni trenera Stokowca w ciągu kolejnych kilku minut wyprowadzili trzy akcje, ale dobić rywala się nie udało. Za to inicjatywę przejęli wrocławianie. Najbliżej byli bodaj w 68. minucie, gdy Filip Raicević główkował, ale znakomicie interweniował Kuciak.

Chwilę później stało się... Michał Chrapek przedzierał się w polu karnym, trafił na Makowskiego i padł na murawę. Arbiter pokazał na "wapno". Do "jedenastki" podszedł Mączyński, uderzył w prawy róg bramki Lechii, tam też rzucił się Kuciak. Zabrakło centymetrów. 2:1.

Ostatni kwadrans to głównie ataki Śląska. Sędzia doliczył jeszcze pięć minut i niestety gospodarze wykorzystali szansę - świetną akcję zakończył celnie Chrapek. 2:2.

Gdańszczanie oddali 12 strzałów, w tym dwa celne. Wrocławianie 19, w tym cztery celne. Gdańszczanie przebiegli 117 km, wrocławianie 119 km. 

- Mecz był do wygrania. Śląsk w drugiej połowie przejął inicjatywę, ale dobrą organizacją gry zasłużyliśmy na trzy punkty - podsumował po meczu na antenie Canal+Sport szkoleniowiec Lechii. - Przy bramce popełniliśmy błąd. Ten karny też nie był taki jasny.  

Lechia pierwszy mecz tej wiosny w ekstraklasie zremisowała. Za tydzień - w piątek, 14 lutego - do Gdańska przyjedzie mistrz Polski Piast Gliwice. We Wrocławiu trener Stokowiec zrobił jedną zmianę, dopiero w 87. minucie - Paweł Żuk zastąpił Mihalika. W meczu z Piastem za kartki nie zagra Makowski. To może być problem. Ale trener Stokowiec pewnie coś wymyśli a Paixao nastawi kolegów do meczu optymistycznie.


Śląsk Wrocław - Lechia Gdańsk 2:2 (0:1)

0:1 - Flavio Paixao 6'
0:2 - Flavio Paixao 46'
1:2 - Krzysztof Mączyński 71' (k.)
2:2 - Michał Chrapek 90+3'

Żółte kartki: Musonda, Puerto (Śląsk), Kobryń, Makowski, Gajos (Lechia).

Śląsk: Matus Putnocky - Lubambo Musonda (83' Sebastian Bergier), Israel Puerto, Diego Zivulić, Dino Stiglec - Jakub Łabojko, Krzysztof Mączyński - Robert Pich (72' Damian Gąska), Michał Chrapek, Przemysław Płacheta - Erik Exposito (58' Filip Raicević)

Lechia: Dusan Kuciak - Rafał Kobryń, Michał Nalepa, Mario Maloca, Filip Mladenović - Kristers Tobers - Jaroslav Mihalik (87' Paweł Żuk), Maciej Gajos, Tomasz Makowski, Conrado Buchanelli Holz - Flavio Paixao

 

TV

Kaszubi – tożsamość obroniona. Rozmowa z prof. Cezarym Obrachtem-Prondzyńskim