• Start
  • Wiadomości
  • Porażka na własne życzenie Lechii. Niewykorzystane sytuacje się zemściły

Porażka na własne życzenie Lechii. Niewykorzystane sytuacje się zemściły

Niecelne strzały, słupek, zmarnowany rzut karny, zupełnie niewidoczny Artur Sobiech, Zlatan Alomerović zamiast Dusana Kuciaka w bramce. Lechia przegrała na wyjeździe z Wisłą Płock 0:1. - Mieliśmy wiele sytuacji bramkowych. Takiego meczu nie powinno się nawet zremisować - mówił po meczu trener Stokowiec.
28.09.2018
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Główkuje Michał Nalepa, piłka przeleciała obok bramki
Główkuje Michał Nalepa, piłka przeleciała obok bramki
fot. lechia.pl

W piątek, 28 września, około południa - piłkarze Lechii dowiedzieli się z kim zagrają w drugiej rundzie Pucharu Polski. Losowanie przydzieliło im drugoligową Resovię, czyli rywala teoretycznie mniej wymagającego. Spotkanie odbędzie się w Rzeszowie 30, 31 października lub 1 listopada.

Kilka godzin później gdańszczanie wybiegli na murawę stadionu w Płocku. Po eksperymentach kadrowych we wtorkowym spotkaniu Pucharu Polski z Wisłą Kraków, trener Piotr Stokowiec powrócił do wcześniej wypracowanego składu. Nie jednak w 100 procentach. Największą niespodzianką była obsada bramki, w której od pierwszej minuty pojawił się nie Dusan Kuciak a Zlatan Alomerović. To zapewne efekt straconych aż 8 goli w ostatnich dwóch meczach ligowych biało-zielonych z Wisłą Kraków (2:5) i Zagłębiem Lubin (3:3).

Alomerović grał trzy dni wcześniej pod Wawelem, mecz z Wisłą Płock był jego debiutem w Lechii w ekstraklasie.

W porównaniu z meczem z Zagłębiem w wyjściowym składzie Lechii oprócz Kuciaka zabrakło jeszcze Mateusza Lewandowskiego, którego zastąpił Filip Mladenović,

Z przodu zagrali Lukas Haraslin, Artur Sobiech i Flavio Paixao, którzy tydzień wcześniej w Gdańsku siali postrach w szeregach Zagłębia Lubin

W piątek, 28 września, w Płocku najbardziej ofensywni piłkarze Lechii takiego zagrożenia nie stwarzali. W pierwszej połowie najbliżsi zdobycia gola byli Michał Nalepa i Damian Łukasik. Pierwszy z nich po rzucie rożnym główkował z odległości trzech metrów, ale nie trafił w światło bramki. Po uderzeniu tego drugiego zza pola karnego piłka odbiła się od słupka.

W 38. minucie bliscy prowadzenia byli płocczanie. Dominik Furman wpadł w pole karne przez nikogo niepilnowany, dopadł na piątym metrze piłki dogrywanej z lewej strony, wyciągnął nogę, piłka poleciała w górę, na szczęście dla gdańszczan nad poprzeczką. Alomerović tylko się przyglądał.

Po zmianie stron gospodarze od razu ruszyli do przodu, Karol Angielski, mimo asysty dwóch obrońców Lechii, oddał strzał tuż zza pola karnego. Dobrze interweniował Alomerović.

W 50. minucie Ricardinho faulował Haraslina przy bocznej linii pola karnego. Sędzia nakazał rozegranie rzutu wolnego, ale po kilkunastu sekundach pan Paweł Raczkowski podbiegł do monitora VAR. Jednak rzut karny, faul był w polu karnym!

Do jedenastki podszedł Flavio Paixao. Rozbieg, mocny strzał... Słupek!!! Dobitka Flavio i piłka w siatce. Niestety gol nie został uznany: według przepisów w takiej sytuacji powinien dobijać inny zawodnik Lechii.

Gdańszczanie mimo niewykorzystanej sytuacji, nadal próbowali atakować.

W 57. minucie Haraslin w narożniku małego pola karnego zakręcił Igorem Łasickim, przełożył piłkę z lewej na prawą nogę. Strzelił. Pół metra obok bramki Bartłomieja Żynela.

W 60. minucie zamieszanie pod bramką Wisły, Paixao wbił piłkę głową do siatki. Radość napastnika Lechii trwała krótko: sędzia nie uznał gola (prawdopodobnie przez faul Portugalczyka), po konsultacji z VAR podtrzymał swoją decyzję.

Niestety kwadrans później było 0:1. Dominik Furman świetnie zagrał z prawej strony boiska, przerzucił piłkę przez cały blok defensywny Lechii. Alomerović stał na linii bramkowej, jego koledzy z obrony nie próbowali przejąć lecącej piłki, nie upilnowali też Angielskiego, który przemknął lewą stroną i trafił do bramki z pięciu metrów.

Trener Piotr Stokowiec natychmiast zarządził dwie zmiany: za Paixao wszedł Michał Mak, za niewidocznego Sobiecha - Jakub Arak (wcześniej Patryk Lipski zmienił Rafała Wolskiego).

Bliski wyrównania - i to bardzo efektownego był - Arak. W 90. minucie strzelał przewrotką, piłka o kilkanaście centymetrów minęła bramkę.

Gdańszczanie nie odpuszczali: próbował Haraslin - wywalczył rzut rożny, próbował Lipski - nad poprzeczką, Nalepa (w 94. minucie) po dograniu z prawej strony Maka - obok bramki.

Lechia przegrała, ale walczyła. Szkoda tylko, że w 94. minucie, gdy do końcowego gwizdka pozostały sekundy (jak się okazało nawet pół minuty), obrońcy Lechii zamiast wyprowadzić atak, to podawali sobie piłkę na własnej połowie.

- Mieliśmy wiele sytuacji bramkowych. Takiego meczu nie powinno się nawet zremisować - mówił trener Stokowiec po meczu na antenie Eurosport 2.

Kolejne spotkanie biało-zieloni rozegrają na Stadionie Energa Gdańsk w dniu 6 października (sobota) z Zagłębiem Sosnowiec.


Wisła Płock - Lechia Gdańsk 1:0 (0:0)

Bramka: Karol Angielski (76.)

Żółte kartki: Damian Rasak, Karol Angielski, Cezary Stefańczyk (Wisła) - Michał Nalepa, Błażej Augustyn, Daniel Łukasik (Lechia)

Wisła: Żynel - Stefańczyk, Łasicki, Uryga, Stępiński - Rasak, Furman - Varela (90+3 Łukowski), Szymański (75. Stilić), Ricardinho (90. Sielewski) - Angielski

Lechia: Alomerović - Fila, Nalepa, Augustyn, Mladenović - Łukasik, Jarosław Kubicki, Rafał Wolski (63. Patryk Lipski) - Flavio Paixao (K) (78. Jakub Arak), Artur Sobiech (79. Michał Mak), Lukas Haraslin

TV

Mniej bruku - więcej drzew!