W chłodny i deszczowy wieczór - w sobotę, 22 grudnia - na Stadionie Energa Gdańsk pojawiło się około 10 tys. widzów. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego mogli oklaskiwać najlepszych snajperów w historii Lechii. Zastępca prezydenta Gdańska Aleksandra Dulkiewicz wręczyła medale Zasłużony dla Gdańskiego Sportu dwóm z nich: Flavio Paixao i Bogdanowi Adamczykowi - pierwszy z nich przed meczem z Górnikiem miał 37 trafień na koncie, drugi 36.
Potem - tuż przed samym spotkaniem - minutą ciszy uczczono pamięć 12 polskich górników, którzy dwa dni wcześniej zginęli w czeskiej kopalni w Karwinie oraz zmarłego w grudniu Zdzisława Krzyżanowskiego, wieloletniego kibica Lechii.
W składzie zabrakło Daniela Łukasika, który musiał pauzować za cztery żółte kartki.
- Daniel zabezpieczał nas w defensywie i ta drużyna dobrze z nim funkcjonowała. Jednak do tej pory było wiele absencji i potrafiliśmy sobie z tym radzić - trener Lechii Piotr Stokowiec nie widział problemu w absencji jednego z podstawowych zawodników.
Od pierwszej minuty zagrał za to Artur Sobiech. Dla niego był to pierwszy mecz, który zaczął w podstawowej jedenastce od 28 września, kiedy Lechia przegrała na wyjeździe z Wisłą Płock. I to on był pierwszym bohaterem biało-zielonych tego dnia.
W 14. minucie Rafał Wolski przejął piłkę po błędzie Szymona Żurkowskiego, podał na lewo do Lukasa Haraslina, ten zakręcił obrońcą i strzelił. Tomasz Loska sparował przed siebie, dwa metry przed nim był Artur Sobiech, który wpakował piłkę do siatki. Radość gdańszczan, ale gol nie od razu został zatwierdzony, sędzia Bartosz Frankowski miał wątpliwości, czy przypadkiem napastnik Lechii nie był na spalonym i czekał jeszcze na potwierdzenie z centrali VAR. Po minucie przyszło: bramka zdobyta prawidłowo - 1:0 dla Lechii.
Nie była to pierwsza okazja gospodarzy do zdobycia gola.
W 2. minucie Haraslin wgrywał z lewej strony pola karnego, do piłki nie zdążył Sobiech, skończyło się na rzucie rożnym.
W 9. minucie Wolski ze środka boiska uruchomił po lewej Haraslina, ten wypuścił Filipa Mladenovicia, który strzelił jednak obok słupka. Gdyby strzelał celniej lub podawał do Sobiecha czy Paixao...
Także później były szanse na podwyższenie wyniku.
W 32. minucie świetne podanie Wolskiego do Paixao, który jednak zaplątał się w dryblingu z dwoma obrońcami Górnika, oddał strzał, ale został zablokowany. Szkoda, że nie zauważył z prawej strony Sobiecha.
Podopieczni trenera Stokowca zdecydowanie przeważali. Dopiero w 34 minucie goście zostali dopuszczeni pod pole karne Lechii. Rzut rożny wykonywał Adam Wolniewicz, niepilnowany przez nikogo Kamil Zapolnik na szczęście główkował niecelnie.
W 51. minucie Lechia prowadziła 2:0. Tomasz Makowski z prawej strony boiska wgrał w pole karne, piłkę wybił - zbyt krótko - Żurkowski. Doszedł do niej Wolski, który przymierzył precyzyjnie z półwoleja. Loska był bez szans.
Górnicy ruszyli do odrabiania strat. W 53. minucie Kuciak fantastycznie przerzucił piłkę nad poprzeczką po strzale Szymona Matuszka.
W 55. minucie kontra Lechii. Makowski z własnej połowy posłał długie podanie do Sobiecha, ten na lewo do Filipa Mladenovicia, który podbiegł z piłką dwa-trzy metry, uderzył lewą nogą zza pola karnego. 3:0!!!
W 70. minucie obrońcy Lechii nie upilnowali najlepszego strzelca ekstraklasy - Igora Angulo. Hiszpan z około 16 metrów pomylił się tylko o centymetry.
W 72. minucie na listę strzelców wpisał się Paixao. Rzut rożny wykonywał Mladenović, piłkę głową podbił Jakub Arak, piąstkował Loska, w końcu głową piłkę do bramki skierował snajper nr 1 Lechii w historii. Był to jego 38. gol w biało-zielonych barwach, 12. w tegorocznym sezonie ekstraklasy i zrównał się z Angulo.
DZIESIĘCIU NAJLEPSZYCH STRZELCÓW LECHII W HISTORII (stan na 22 grudnia 2018):
- Flavio Paixao 38 goli
- Bogdan Adamczyk 36
- Robert Gronowski 35
- Marco Paixao 34
- Czesław Nowicki 30
- Roman Rogocz 29
- Piotr Wiśniewski 28
- Abdou Razack Traore 25
- Władysław Musiał 21
- Grzegorz Kuświk 19
Kilka minut po golu Paixao kibice zaczęli fetować na trybunach: rozbłysły race i fajerwerki, nad boiskiem unosił się dym. Sędzia Frankowski przerwał spotkanie. Piłkarze Lechii nie byli wcale z tego zadowoleni. "Skończcie" - pokazywali Kuciak, Haraslin czy Paixao. Do zaprzestania nawoływał spiker zawodów.
W końcu mecz po kilku minutach został wznowiony. Klub i tak będzie musiał zapłacić karę finansową za używanie fajerwerków, które są zabronione. Za ich użycie grozi nawet walkower.
W 82. minucie po raz pierwszy na boisku w meczu ekstraklasy pojawił się 18-letni Indonezyjczyk Egy Maulana Vikri, który zmienił Haraslina.
Lechia rozbiła Górnika, odzyskała pierwsze miejsce w tabeli i ma 3 punkty przewagi nad Legią Warszawa. Jest też nadal jedynym zespołem w lidze, który nie przegrał u siebie (7 zwycięstw, 3 remisy) i ma najmniej straconych goli (17).
Teraz w rozgrywkach ekstraklasy nastąpi przerwa zimowa. Kolejne spotkanie ligowe biało-zieloni rozegrają 9 lutego na Stadionie Energa Gdańsk z Pogonią Szczecin.
Lechia Gdańsk - Górnik Zabrze 4:0 (1:0)
Bramki: Artur Sobiech (14.), Rafał Wolski (51.), Filip Mladenović (55.), Flavio Paixao (72.)
Żółte kartki: Rafał Wolski (Lechia) - Michał Koj, Szymon Matuszek (Górnik)
Lechia: Kuciak - Nunes, Nalepa, Augustyn, Mladenović - Kubicki, Makowski - Paixao, Wolski (64. Michalak), Haraslin (82. Vikri) - Sobiech
Górnik: Loska - Wolniewicz, Koj, Bochniewicz, Gryszkiewicz - Matuszek (83. Ryczkowski), Żurkowski, Urynowicz (46. Ambrosiewicz) - Jimenez, Zapolnik (67. Wolsztyński), Angulo