• Start
  • Wiadomości
  • Lechia Gdańsk - Stal Mielec 3:2. To zwycięstwo może uratować Ekstraklasę

Lechia Gdańsk - Stal Mielec 3:2. To zwycięstwo może uratować Ekstraklasę

Pogłoski o śmierci Lechii Gdańsk okazały się przesadzone. Lechia wciąż ma wyczuwalny puls. Więcej - ta drużyna ma charakter, ma siłę i ma wiarę. Udowodniła to w poniedziałkowy wieczór, 14 kwietnia, kiedy potrafiła wyjść ze stanu 0:2 do przerwy i wygrać 3:2 w doliczonym czasie gry ze Stalą Mielec. Lechia wyszła tym samym ze strefy spadkowej. I zrobiła to w brawurowy sposób, który doprowadził kibiców od rozpaczy do euforii! Hiszpanie mają na to specjalne słowo: remontada.
14.04.2025
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
_H6A7965.JPG
Tomasz Neugebauer cieszy się ze zwycięskiego gola w 93 minucie
fot. Grzegorz Mehring/gdansk.pl

Do przerwy 0:2

7,5 tysiąca kibiców śledziło w poniedziałkowy wieczór na Polsat Plus Arena Gdańsk Lechię, która wróciła z zaświatów i mimo, że przegrywała do przerwy 0:2, wygrała w doliczonym czasie gry 3:2. Dzięki temu wyszła ze strefy spadkowej i jest na 15 miejscu!  

W przerwie, przy stanie 0:2, niektórzy kibice mówili już, że jest “pozamiatane”. Czyli Lechia spadnie do 1. Ligi. Lechia, która miała lepsze statystyki posiadania piłki, strzałów, rzutów rożnych, mimo wszystko przegrywała. Dlaczego? 

Dalszy ciąg artykułu pod Kalendarzem Wydarzeń

Można było zazdrościć kibicom Stali Mielec. Być może przyjezdnych kibiców z Mielca było tylu, ilu było ich piłkarzy. Może 11, może 18, może 20? Ale warto było jechać z południa Polski, żeby zobaczyć jak ich drużyna w łatwy sposób ogrywa Biało-Zielonych. Lechia praktycznie była cała z przodu, odkryta, niezabezpieczona, prosząc się o krzywdę. Jedno szybkie podanie Matthew Guillaumiera do Fryderyka Gerbowskiego, który popędził na bramkę Weiraucha. Napastnik Stali nie miał przed sobą obrońców, bo wszyscy byli za wysoko. Strzelił mocno i za chwilę pobiegł do tych kilkunastu kibiców z Mielca, ciesząc się z bramki. Była z tego taka mała feta, właściwie fetka, bo jak tu świętować w 22?   

Drugi gol Stali był jeszcze ładniejszy. Perfekcyjne dośrodkowanie Gerbowskiego z prawego skrzydła, piłkę głową zagrywa Wolsztyński, a Ivan Cavaleiro głową wpycha piłkę do siatki. 

Do przerwy 0:2. Czy to koniec marzeń Lechii o pozostaniu w Ekstraklasie? Czy sen o pozostaniu w Ekstraklasie okaże się tylko pustynnym, dubajskim mirażem?

_H6A7818.JPG
Tomas Bobcek strzela gola na 2:1 w 72 minucie
fot. Grzegorz Mehring/gdansk.pl

Stawka większa niż życie 

Mecz zaczął się od tematu przewodniego z serialu “Stawka większej niż życie”, który popłynął z głośników przed meczem. Nic dodać, nic ująć. To był jeden z siedmiu meczów o hamletowskie być albo nie być w Ekstraklasie. Stal i Lechia - przedostatnia z ostatnią. Obie nad przepaścią. Czy są lepsze mecze? Nawet sędziego wydelegowali do Gdańska najlepszego - superstar Szymona Marciniaka. 

Stal z nową miotłą, czyli nowym trenerem, Ivanem Djudrajevićem. Stal wspierana przez garstkę kibiców. Stal zagubiona na tym wielkim stadionie. Czy przetrwają? Nie dali rady. 

Lechia zaczęła dobrze. Już w 4 minucie Tomas Bobcek miał właściwie stuprocentową okazję, ale przeniósł piłkę nieco nad poprzeczką. Takie momenty, takie szanse, trzeba wykorzystywać, żeby pozostać w lidze. Przez kilkanaście minut na początku meczu Lechia urządziła Mielcowi iście latynoski kocioł. Właściwie nie wpuszczała Stali na swoją połowę. Dośrodkowanie, dośrodkowanie, dośrodkowanie. Aż dziwne, że do 13 minuty było 0:0. 

W 13 minucie Bohdan Viunnyk strzelił na 1:0. Dostał perfekcyjne prostopadłe podanie od Ivana Zhelizko. Euforia na stadionie. Później VAR. Offside! 

W 23 minucie Lechia, po szybkiej kontrze, wyszła dwóch na jednego przed bramkę Jakuba Mądrzyka - bramkarza Stali. Podanie Viunnyka do Khlana, a ten… strzela nad bramką. I znów: to TRZEBA strzelić, żeby zostać w Ekstraklasie!  

Trener John Carver i jego asystent Radosław Bella dwoili się i troili na linii. Ale ich sugestie, podpowiedzi i wskazówki na nic się zdawały. Lechia pressowała, biegała, walczyła w powietrzu, dryblowała. Statystki do przerwy: 10:3 w strzałach, 7:1 w rzutach rożnych, 59:41 proc. w posiadaniu piłki. Wszystkie dla Lechii. I wynik jak z koszmaru. 

Stal, która mądrze wyczekała na swoje szanse, oddała dwa strzały i prowadziła 2:0. Na stadionie konsternacja. W tej ciszy słychać było tylko przekleństwa z “młyna” pod adresem piłkarzy Lechii i prezesa Paolo Urfera. 

_H6A8082.JPG
Stal Mielec zmarnowała dwubramkową przewagę i jest na ostatnim miejscu w tabeli
fot. Grzegorz Mehring/gdansk.pl

Lechia wraca z zaświatów  

Druga połowa to desperackie próby gdańszczan, żeby zmienić wynik. Do 72 minuty nieskuteczne. Udało się w 72. minucie, kiedy to Tomas Bobcek dostał świetne podanie od Kapicia i wreszcie potrafił je wykończyć.

Wtedy zaczęło się najdłuższych 20 minut w historii nowoczesnej Europy. Czy Lechia da radę? Czy bramkarz Stali będzie marnował czas? Czy zawodnicy z Mielca będą kradli sekundy? Czy ich rozpaczliwe wykopywanie piłki na oślep coś da? 

Mielec się cofnął, wierząc, że obroni wynik. Nie obronił. W 91. minucie gola zdobył ponownie Bobcek - z główki, po dośrodkowaniu Meny. I wreszcie w 94. - Tomasz Neugebauer, po podaniu Carenki, posyła piłkę w lewy róg bramki gości. Dwa zabójcze ciosy. Lechia, która wyglądała już jak zombie, nagle okazała się całkiem żywą drużyną. 

Na stadionie euforia, w szatni Lechii euforia. Krzyki radości tak głośne, że aż dochodzące do sali konferencyjnej! Teraz przed Lechią sześć kolejnych "finałów". Walka trwa. 

John Carver: taką drużynę chciałem stworzyć 

Po meczu trener Lechii John Carver powiedział:

Ludzi, których dziś zabrakło na stadionie, ominął klasyk. To się nazywa a classic come back - klasyczny powrót do meczu. Dobrze zaczęliśmy mecz, ale straciliśmy dwa gole. Nie było to dla nas łatwe. Ale powiedziałem w przerwie moim graczom: liczy się następny gol, to on zmieni oblicze meczu. Już widziałem takie mecze, gdzie drużyna wygrywała do przerwy 2:0, żeby w końcu przegrać. Najważniejsze było nie tracić pewności siebie. Moi gracze pokazali ducha walki, ambicję i determinację. Chciałem stworzyć w Gdańsku zespół, który odzwierciedla moją waleczność, tę waleczność, jaką mam w sobie. I taki zespół - jak widać - stworzyłem. Potrafimy wykorzystać naszą młodość i naszą energię, żeby grać do końca. 

Zobacz naszą fotogalerię z meczu: 

 

 

TV

Video Player is loading.
Reklama
Aktualny czas 0:00
Czas trwania -:-
Załadowany: 0%
Typ strumienia NA ŻYWO
Pozostały czas -:-
1x
    Uczniowie w technicznym maratonie