Książka i bumerang na pożegnanie. Prawnuk Mieczysława Jałowieckiego odwiedził prezydent Dulkiewicz

Andrzej Jałowiecki, australijski dziennikarz z polskiej rodziny, odwiedził w Urzędzie Miejskim prezydent Gdańska Aleksandrę Dulkiewicz, żeby podziękować za pomoc w pochówku jego pradziadka, Mieczysława Jałowieckiego. W prezencie przyniósł książkę i bumerang. Chciał w ten sposób pożegnać się z Gdańskiem przed powrotem do Australii.  
08.12.2023
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Kobieta po lewej, mężczyzna po prawej. Uśmiechnięci pozują do zdjęcia. Kobieta trzyma w rękach książkę Mieczysława Jałowieckiego
Prezydent Aleksandra Dulkiewicz z Andrzejem Jałowieckim, który przyszedł pożegnać się przed wyjazdem do Australii
fot. Grzegorz Mehring/gdansk.pl

“Na skraju imperium” i dedykacja

Książka nie jest przypadkowa: bestsellerowy tom wspomnień Mieczysława Jałowieckiego “Na skraju imperium”, który w ciągu dwóch dekad miał już 13 wydań. 

Andrzej Jałowiecki wpisał dedykację:

Szanowna Pani Prezydent,

Bardzo dziękuję za piękne słowa podczas uroczystości pogrzebowych mojego pradziadka Mieczysława Jałowieckiego. Dziękuję też za to, że mogłem osobiście przekazać Pani Jego książkę.

Karta tytułowa książki z odręczną dedykacją, której treść cytujemy w artykule
Prawnuk wpisał do książki pradziadka dedykację dla prezydent Gdańska
fot. Grzegorz Mehring/gdansk.pl

Nietuzinkowy Mieczysław Jałowiecki 

Autor książki - w prostej linii pradziadek Andrzeja Jałowieckiego - to postać nietuzinkowa: ziemianin, dyplomata, artysta-malarz, poliglota. Był spokrewniony ze Stanisławem Ignacym Witkiewiczem i Józefem Piłsudskim. Miał zasługi dla polskiej społeczności i intresów RP w Wolnym Mieście Gdańsku. W 1919 roku z ramienia rządu Ignacego Paderewskiego został mianowany generalnym delegatem Ministerstwa Aprowizacji - funkcja polegała na przyjmowaniu w Porcie Gdańskim statków z pomocą żywnościową, jaką dla odradzającej się Polski przysyłały w dużych ilościach Stany Zjednoczone. W Gdańsku spędził dwa lata, gdy kończył swoją misję, był na stanowisku zastępcy komisarza generalnego RP. 

Prezydent Dulkiewicz trzyma w rękach niewielki bumerang
Drugim prezentem jest zdobiony bumerang, który symbolizuje Australię. Andrzej Jałowiecki wraca tam na stałe jeszcze w grudniu, by opracować pamiątki i papiery po pradziadku
fot. Grzegorz Mehring/gdansk.pl

Prawnuk i jego misja

Oprócz książki, Andrzej Jałowiecki podarował prezydent Aleksandrze Dulkiewicz bumerang, jako symbol Australii, dokąd wyjechał z rodzicami jako dziecko i spędził tam niemal całe swoje życie. Po kilkuletnim pobycie w Trójmieście wnuk Mieczysława Jałowieckiego postanowił teraz wrócić tam na stałe. 

- Wyjeżdżam do Australii 21 grudnia - mówi Andrzej Jałowiecki. - Pewnie jeszcze przyjadę do Gdańska, ale nie wiem kiedy. Mam misję, by kultywować pamięć o moim pradziadku. Jest sporo do zrobienia.

Pradziadek Mieczysław Jałowiecki zmarł jako emigrant w 1962 roku w Anglii, wnuk rok temu pomógł sprowadzić jego prochy do Gdańska, pogrzeb odbył się na cmentarzu Srebrzysko.

Niedawno dworcowi kolejowemu Gdańsk Główny nadano imię Mieczysława Jałowieckiego jako patrona. W planach jest wydanie kolejnych tomów wspomnień.

Jestem ostatnim z rodu, nie mam dzieci, więc na mnie skończy się historia naszego nazwiska - mówi Andrzej Jałowiecki. - Pradziadek umarł zanim się urodziłem, ale mam z nim poczucie więzi. Pamiątki i papiery po nim znajdują się u mnie w Australii, potrzebuję teraz czasu, by jak najwięcej z tego opracować.

 

TV

Chirurg i artysta