Na krótko przed północą
Waldemar Dunda i Paweł Nicewicz to pracownicy Gdańskich Autobusów i Tramwajów z podobnym stażem. Pierwszy z nich jest w kierowcą w GAiT od 11 lat, drugi ledwo rok krócej.
- Zjeżdżałem do bazy, około godziny 23.00, ulicą Hallera. Zauważyłem pojazd marki Toyota który zachowywał się bardzo dziwnie. Jechał pasem ruchu od lewej do prawej, przyhamowywał co chwila. Postanowiłem zmienić pas ruchu na lewy. Tym samym odsłoniłem widoczność koledze (Paweł Nicewicz), który jechał za mną linią nocną. On również zauważył te dziwne zachowania. Zapytał się tylko na radiu, czy zatrzymujemy go - opowiada Waldemar Dunda.
Co było dalej?
- Powiedziałem Pawłowi, że dajmy mu jeszcze chwilę. Być może zagapił się w telefon, albo inne urządzenie multimedialne w pojeździe. No ale prowadzenie pojazdu się nie zmieniło. Dalej wykonywał dziwne manewry, więc na najbliższych światłach zajechaliśmy drogę. Podeszliśmy zapytać, czy wszystko w porządku, a przez okno było czuć woń alkohol. Ten pan miał błędne spojrzenie, patrzył się po prostu przed siebie. Obok niego siedziała kobieta, która też wyglądała jakby była “pod wpływem” - relacjonuje kierowca GAiT.
Zmiany w organizacji ruchu wokół gdańskich cmentarzy
W tej sytuacji Waldemar Dunda postanowił wrócić do autobusu po telefon, żeby wykonać połączenie na numer alarmowy. W międzyczasie nietrzeźwy kierowca - którym jak podała policja okazał się 48-letni obywatel Ukrainy - włączył bieg i próbował uciec z miejsca zdarzenia. Uderzył w autobus linii nocnej, który prowadził Paweł Nicewicz, uszkadzając m.in. zderzak w pojeździe. Cudzoziemiec miał ponad 2 promile alkoholu w organizmie.
Po 10 minutach przyjechała centrala ruchu GAiT, a krótko potem policja, która zatrzymała pijanego kierowcę.
ZOBACZ WIDEO Z DWOMA KIEROWCAMI GAiT:
Czy czuje się bohaterem?
- No właśnie tu jest problem, bo mam wrażenie, że to jest takie wydarzenie, w którym każdy jeden uczestnik ruchu drogowego postąpiłby tak samo jak ja - mówi Waldemar Dunda.
Jeszcze bardziej lapidarnej odpowiedzi na to samo pytanie udziela nam jego kolega Paweł Nicewicz.
- Nie, uważam, że to każdy powinien zrobić - podkreśla.
Dlaczego kierowcy GAiT nie zadzwonili od razu na policję, podejmując próbę zablokowania drogi pijanemu kierowcy na własną rękę?
- Policjanci mogliby go nie znaleźć. On zdążyłby na tyle daleko odjechać, gdzieś w boczną uliczkę. Myślę, że ciężko potem byłoby go wykryć - wyjaśnia Paweł Nicewicz.
1 listopada, godz. 12.00 - modlitwa międzywyznaniowa
Obaj kierowcy GAiT choć, jak już wiemy, nie czują się bohaterami, to są od dwóch dni bohaterami mediów, nie tylko lokalnych. O swojej nocnej przygodzie zdążyli już opowiedzieć dwóm ogólnopolskim stacjom telewizyjnym. W piątek, 31 października, w siedzibie komunalnej spółki transportowej, za ich postawę osobiście podziękuje im jeszcze Piotr Borawski, zastępca prezydenta Gdańska ds. mobilności i bezpieczeństwa.