Jowita Żychniewicz “Pod szklanym niebem” galerii Żak. Wernisaż w czwartek, o godz.19

Najnowsza wystawa w galerii Żak poświęcona jest twórczości gdańskiej malarki Jowity Żychniewicz, opisującej w swych pracach relację pomiędzy roślinnością a człowiekiem, który ujarzmia naturę dla swojej przyjemności. Bardziej ją chroni czy zniewala? - zadaje pytanie artystka.
06.04.2022
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Jowita Żychniewicz ukończyła ASP w Gdańsku dyplomem na Wydziale Malarstwa i Grafiki w pracowni malarstwa pod kierunkiem prof. Macieja Świeszewskiego i sitodruku pod kierunkiem Aleksandra Widyńskiego
Jowita Żychniewicz ukończyła ASP w Gdańsku dyplomem na Wydziale Malarstwa i Grafiki w pracowni malarstwa pod kierunkiem prof. Macieja Świeszewskiego i sitodruku pod kierunkiem Aleksandra Widyńskiego
fot. Anna Umięcka

- Jowita Żychniewicz prezentuje obrazy poświęcone wnętrzom szklarń, które obserwowała i fotografowała (Ogród Dendrologiczny, Przelewice, szklarnia w East Park, Wolverhampton; Ogród Botaniczny, Birmingham; Królewski Ogród botaniczny, Londyn) - mówi Agata Nowosielska, kuratorka galerii Żak. - Fascynacja tymi charakterystycznymi szklanymi przestrzeniami skłoniła artystkę do namalowania cyklu opartego na kontraście poszczególnych konstrukcji a żyjących w nich mięsistych form roślin. Szczególną uwagę poświęciła artystka formom opresyjnym, przejawiającym się jako szklane więzienie dla roślin, rodzaj „klatki”. Zarówno formy architektoniczne jak i roślinne przeplatają się tworząc wizualnie piękny mariaż. Tworzą rodzaj symbiozy, przynajmniej pozornej.

 

ROZMOWA Z Jowitą Żychniewicz

Anna Umięcka: - Te obrazy, na pierwszy rzut oka, są bardzo realistyczne. Czy to słuszny interpretacyjny trop?

Jowita Żychniewicz*: - Nie do końca. Rzeczywiście pierwsze obrazy z tego cyklu są bardziej realistyczne, ale w miarę postępu prac, zaczęłam okrajać tę formę, która stawała się coraz bardziej syntetyczna. Rezygnowałam z pewnych elementów na korzyść kompozycji i tak przetwarzałam rzeczywistość, że odchodziła od realizmu, żyje własnym życiem. Niektóre z obrazów zaczęły wręcz zawierać jakąś opowieść, anegdotę, choć bardziej chodziło mi o pokazanie kontrastu pomiędzy dwoma światami, które wchodzą ze sobą w interakcję. 

- Na tych obrazach zachwyciłam się architekturą z czasów rewolucji przemysłowej, neogotycką, gdy używano stali, żelbetonu - mówi artystka
- Na tych obrazach zachwyciłam się architekturą z czasów rewolucji przemysłowej, neogotycką, gdy używano stali, żelbetonu - mówi artystka
fot. Anna Umięcka

Tematem głównym tego cyklu jest relacja architektury z przyrodą. Co bardziej fascynuje Panią w zestawieniu tych elementów: harmonia czy opozycja? A może ten związek również ewoluował?

- Wnętrzami interesuję się od wielu lat, kontynuacja tego tematu łączy obrazy w Żaku z poprzednimi moimi pracami. W tym wypadku zadziałał na mnie kontrast formy: zespolenie architektury szklarni i organicznych form roślin. Siła konstrukcji angielskich szklarni sięgających jeszcze czasów wiktoriańskich. W pierwszych obrazach próbowałam dość mocno odwzorować tę szczegółowość, ornamentykę. Później całkowicie z tego zrezygnowałam na korzyść prostoty i syntezy, kontrastu pomiędzy solidnością tych form a czymś co jest mięsiste, miękkie soczyste, bliskie naturze. Tego, co stworzył człowiek i tego, co stworzyła natura. Ale to też pozorne - człowiek ją ujarzmił.

Wystawa w galerii Żak dodaje dodatkowych znaczeń pracom Żychlińskiej. Przestrzeń galerii tworzy dodatkową szkatułkową opowieść - tym razem obrazy zamknięto w szklanej ramie
Wystawa w galerii Żak dodaje dodatkowych znaczeń pracom Żychlińskiej. Przestrzeń galerii tworzy dodatkową szkatułkową opowieść - tym razem obrazy zamknięto w szklanej ramie
fot. Anna Umięcka

Zamknął w ramach? Ograniczył?

- Tak, człowiek ma nad nią kontrolę. Otaczając naturę ochronnym kloszem, jednocześnie ją uwięził. Zamknął w klatce dla swojej satysfakcji i przyjemności.

 

Chce Pani stanąć po którejś ze stron czy tylko zilustrować problem?

- Na początku, były to realistyczne obrazy wnętrz. Później przekształcałam je, zmieniałam w opowieść i relację, ponieważ im dłużej przebywałam w tych pomieszczeniach, tym bardziej nasuwała mi się koncepcja, że jednak jest to manipulacja. To nie jest naturalne środowisko tych roślin. Otacza mnie zima, a ja wchodzę do ciepłego, przytulnego wnętrza, które bez pomocy człowieka nie mogłoby istnieć. Można by powiedzieć, że to symbioza tych dwóch środowisk, ale to nieprawda, bo roślinność nie mogłaby istnieć bez odpowiednich warunków stwarzanych przez człowieka. Cały czas jest ograniczana, nie ma pozwolenia na rozrastanie się w sposób niekontrolowany. Jest to więc opowieść o kontroli człowieka. Można by snuć też inne analogie, m.in. dotyczące relacji rodziców i dzieci. Parasol rodzicielski, który jest cały czas rozwieszony nad dzieckiem, nie pozwala mu się wymknąć poza obszar kontroli, a gdy go zabraknie, zderzenie z rzeczywistością może być trudne dla dziecka, grozi porażką, niemożnością przetrwania. Ten kontekst jednak pojawił się później.

Artystka nie nadała obrazom tytułów, pozostawiając interpretację oglądającym
Artystka nie nadaje obrazom tytułów, pozostawiając interpretację oglądającym
fot. Anna Umięcka

W jakim okresie powstawały te prace?

- Są takie, które mają około pięciu lat i takie skończone tydzień temu. To dla mnie bardzo ciekawe, bo mam okazję zobaczenia - na osi czasu - od jakiego punktu wyszłam, co chciałam powiedzieć, i gdzie się znalazłam teraz. Łatwiej będzie mi podjąć decyzję czy kontynuować i poszerzać ten cykl. To okazja dla mnie do refleksji.

 

Czy malowanie tego tematu przynosiło Pani wytchnienie?

- Dla mnie proces malarski wiąże się z nieskończoną walką, ale faktycznie - początkowe założenie cyklu było takie, że obrazy mają przynosić widzowi wytchnienie, formę ulgi. Jednak gdy brnęłam w tę koncepcję, zaczęły pojawiać się formy bardziej drapieżne i opowieść o roślinach próbujących uciec z więzienia tworzonego przez człowieka. Ostatecznie, doszło do niemal kompletnego unicestwienia klosza. Rośliny próbują wydostać się na zewnątrz. Na początku nie myślałam o takim procesie. 

To jedna z ostatnich namalowanych prac cyklu - konstrukcja szklarni jest tu bardziej enigmatyczna. Rośliny odzyskują wolność
To jedna z ostatnich namalowanych prac cyklu - konstrukcja szklarni jest tu bardziej enigmatyczna. Rośliny odzyskują wolność
fot. Anna Umięcka

*Jowita Żychniewicz ukończyła ASP w Gdańsku dyplomem na Wydziale Malarstwa i Grafiki w pracowniach: malarstwa pod kierunkiem prof. Macieja Świeszewskiego i sitodruku pod kierunkiem ad. II st. Aleksandra Widyńskiego. W 2004 r. znalazła się w gronie 100 finalistów konkursu "Obraz Roku" miesięcznika Art & Business, czemu towarzyszyła wystawa w Królikarni - Oddziale Muzeum Narodowego w Warszawie. W 2005 roku otrzymała Dyplom Ministra Kultury, za współudział w realizacji projektu „W kolorze mniej boli” w Klinice Onkologii i Hematologii Dziecięcej w Gdańsku. Nominowana do nagrody Pomorskiej Nadziei Artystycznej za rok 2008 w Gdańsku w roku 2009. Uczestniczka Ogólnopolskiego Konkursu Malarstwa Współczesnego „Bielska Jesień 2007” w BWA, w Bielsku-Białej. Brała udział w wielu wystawach zbiorowych między innymi: „Obraz życia”, Muzeum Początków Państwa Polskiego - Gniezno 2007r.; „Wystawa 100-lecia ZPAP”, Państwowa Galeria Sztuki - Sopot 2011r.; „I Triennale Sztuki Pomorskiej”, w PGS - Sopot 2013r.; „25 Międzynarodowy Wschodni Salon Sztuki”, Centrum Spotkania Kultur, Lublin 2020r.; „Ona Energia”, Stolarska/Krupowicz Galery, Warszawa 2021 r.

Wernisaż wystawy odbędzie się 7 kwietnia 2022, o godz. 19. Wystawa potrwa do 8 maja 2022 r. 

TV

Na Srebrnej posadzono mikrolas