Lamus podbija Śródmieście
Nie będzie przesady w nazwaniu Cafe Lamus - niewielkiej kawiarenki położonej przy ulicy Straganiarskiej - prekursorem "hipsterskiego" trendu wieczornego i nocnego życia w Gdańsku. To tu bowiem, na tyłach Hali Targowej, w 2011 roku rozpoczęła się lifestylowo-kulturalna rewolucja, która wkrótce miała opanować kolejne gdańskie dzielnice, w tym Wrzeszcz i Młyniska.
Zanim jednak ta ekspansja nastąpiła, pierwszym nieśmiałym ośrodkiem stało się gdańskie Śródmieście - za sprawą niepozornej kawiarni. I to tam rozkwitło "hipsterskie" nocne życie. - W tamtych latach nie było w Gdańsku trendu, żeby w bocznych uliczkach, poza głównym szlakiem, czyli ulicami Długą czy Szeroką, powstawały tego typu inicjatywy. My zaryzykowaliśmy, otwierając się trochę dalej - wspomina Łukasz Guz, współwłaściciel Cafe Lamus.
Ryzyko się opłaciło. Niewielki lokal błyskawicznie zyskał sympatyków, którzy w cieplejsze miesiące zajmowali nie tylko kilka stolików wystawionych na zewnątrz, ale siadali na pobliskich parapetach i krawężnikach. Dwa lata po otwarciu Lamusa, w 2013 roku, po drugiej strony ulicy otworzyła się Pułapka, a miesiąc później Pub Lawendowa 8 - starszy brat Lamusa, sąsiadujący z nim ściana w ścianę lokal, należący do tych samych właścicieli. Ponieważ wszystkie trzy knajpki są niewielkich rozmiarów i sąsiadują ze sobą w obrębie jednej ulicy, "hipsterskie" nocne życie przeniosło się na Straganiarską, która stała się niejako jednym wielkim ogródkiem piwno-kawiarnianym.
Jak szacuje Łukasz Guz, latem, w piątek i sobotę Cafe Lamus i Lawendowa 8 dzięki wsparciu ulicznego ogródka mogą pomieścić do 200 osób jednorazowo. Ale chętnych jest często więcej, szczególnie podczas organizowanych cyklicznie wydarzeń specjalnych, jak w przypadku Craft Beer Fiesta, które odbyło się w weekend 4-5 sierpnia 2017 r. Podczas Fiesty przewinęło się ok. 500-1000 osób każdego dnia.
- Teraz w Gdańsku jest zupełnie inaczej. Podobnie jak w Krakowie czy w Warszawie, gdzie knajpki otwierają się na uboczu. Dziś coraz częściej zbaczamy z głównego szlaku, żeby dojść na Stocznię czy Dolne Miasto. Nocne życie w Gdańsku tętni, dużo bardziej niż jeszcze pięć czy sześć lat temu - mówi Łukasz Guz.
Nocne życie Wajdeloty
Gdy nocne życie tętniło już w najlepsze na ulicy Lawendowej i Straganiarskiej, będących poza głównym szlakiem imprezowo-kulturalnym, ale jednak nadal w centrum miasta, rewolucja ogarnęła inne dzielnice. W 2013 roku rozpoczęła się trwająca blisko dwa lata rewitalizacja ulicy Wajdeloty w Dolnym Wrzeszczu, która sprawiła, że zaniedbana i zapomniana dzielnica zaczęła przyciągać miłośników nocnego imprezowania, i to intensywniej, niż ktokolwiek mógłby się spodziewać.
W sierpniu 2014 roku, na długo przed zakończeniem prac, przy rondzie Guntera Grassa otworzyła się niewielka kawiarnia i pub w jednym: Kurhaus, który całkowicie zmienił dotychczasowe postrzeganie dzielnicy. Na otwarcie przyszły tłumy. Mieszkańcy tak bardzo byli nie przyzwyczajeni do takiej sytuacji, że wzywali na odsiecz policję.
Z czasem sytuacja się unormowała i lokal, a wraz z nim jego pozytywna marka, trwają w najlepsze. Ponad rok od otwarcia, w pobliskich kamienicach otwierają się kolejne knajpki i restauracje, a Wajdeloty staje się ośrodkiem kuchni wegetariańskiej i wegańskiej. Jak grzyby po deszczu wyrastają kolejne knajpki, restauracje i kawiarnie: Hummusland, Fukafe, Avocado Vegan Bistro, i wiele innych. Przyjeżdżają tu nie tylko gdańszczanie czy mieszkańcy Trójmiasta, ale ludzie z całej Polski. Kurhaus tchnął w Wajdeloty ducha prawdziwego życia nocnego.
Ale i Górny Wrzeszcz nie pozostał w tyle. W październiku 2015 roku, na terenie zabytkowego kompleksu dawnych koszar wojskowych działalność oficjalnie rozpoczął Garnizon Kultury przy ulicy Słowackiego 19-23, spektakularna inwestycja jednego ze znanych deweloperów mieszkaniowych.
Projekt zakładał renowację siedmiu zabytkowych budynków o łącznej powierzchni ponad 12 tys. m2, oraz rewitalizację zajmującego 2,5 ha parku z oryginalnym, zachowanym starodrzewem, które miały stać się przestrzenią miejską dla kultury, rozrywki i rekreacji.
Na początek powstały dwa budynki: Esprit Haus i Stary Maneż, które rozpoczęły działalność w październiku 2015 roku. Maneż to połączenie dużego klubu muzycznego z kawiarnią, winiarnią i browarem rzemieślniczym. Od otwarcia przyciąga na koncerty prawdziwe tłumy - bilety często są wyprzedane, choć klub może pomieścić ok. 1000 osób. Popularnością cieszy się także zlokalizowany tuż obok Esprit Haus, który stał się przyczółkiem lokalnych kawiarni, księgarni i pracowni, takich jak Sztuka Wyboru, Kreatywna Cafe, NA miejscu, Koty na Płoty, AeroLab, WRZEPracownia, Szpila Shop i Clipster. W marcu 2016 roku oddany do użytku został budynek przy ulicy Słowackiego 21, gdzie mieści się studio tańca i restauracje, wkrótce otwierają się kolejne lokale, w tym cocktail bar z ofertą taneczną „Noce i dnie”.
- Życie nocne, dopiero się u nas zaczyna tak naprawdę, do tej pory było tutaj życie dzienne i wieczorne - mówi Justyna Glazar z Garnizonu Kultury. - Gdańszczanie, i nie tylko, bardzo chętnie korzystają z całego Garnizonu Kultury, zarówno z obiektów, które się tu znajdują, z ofert gastronomicznych, kulturalnych czy rozrywkowej, jak i z przestrzeni parkowej. Wystarczy przyjść któregoś pięknego słonecznego popołudnia, by zobaczyć tłumy, które tutaj spacerują i odpoczywają. Przychodzi młodzież, rodziny z małymi dziećmi, ale też osoby starsze.
Jak mówi, te tłumy spokojnie można liczyć w tysiącach. Szczególnie w czasie organizowanych co jakichś czas większych wydarzeń, takich jak Targi mody, designu i sztuki „Bakalie”. Ale i na co dzień Garnizon Kultury może pochwalić się świetną frekwencją, i to nawet, kiedy nie jest organizowana żadna duża atrakcja. Garnizon na nich czeka. - Do dyspozycji odwiedzających są leżaki, dodatkowo wszystkie lokale z ofertą gastronomiczną wystawiają swoje stoliki i parasole, więc można po prostu posiedzieć i odpocząć. W słoneczne dni cieniem służą duże drzewa, które porastają teren. Park jest duży i każdy znajdzie przestrzeń dla siebie, więc nawet mimo tego, że to miejsce w ciągu dnia jest licznie odwiedzane, daje ukojenie w środku miasta.
Stocznia zelektryzowana
Gdy ulica Wajdeloty dopiero kiełkowała w szerszej świadomości trójmieszczan jako przyszła przestrzeń kulturalno-kulinarna, na stałe wpisana w mapę modnych miejsc w Gdańsku, a ożywienie górnego Wrzeszcza było dopiero pieśnią przyszłości - rewolucja rozpoczęła się w kolejnej dzielnicy: na Młyniskach, zwanych potocznie „Stocznią”.
W 2015 roku otworzyła się tam ulica Elektryków - niewielka przestrzeń uruchamiana w sezonie letnim przed klubem B90, która służyła głównie imprezowaniu i spotkaniom towarzyskim. To miejsca, w którym grają dje, muzyka gra od południa do białego rana, a przy tym można coś zjeść i wypić - dzięki strefie gastronomicznej z modnymi foodtruckami. Ul. Elektryków ma dziś ugruntowaną markę, przyciąga tłumy chętnych, rosnące z roku na rok. I rozbudowuje się - "wyrastają" tam nowe obiekty - konstrukcje zbudowane z kontenerów do transporu morskiego, gdzie mieszczą się bary, djka i scena.
Od tego roku kontenerów na terenach postoczniowych przybyło, bowiem na początku sierpnia, przy położonej nieopodal ulicy Narzędziowców otworzyła się nowa atrakcja z widokiem na słynne dźwigi - 100cznia. Jak zaznacza współwłaścicielka Alicja Jabłonowska, która prowadzi nową przestrzeń wspólnie z mężem Kubą Łukaszewskim, nie jest to powtórka z ulicy Elektryków, ale uzupełnienie oferty życia nocnego na terenach postoczniowych.
- Co prawda działamy do 1-2 w nocy, ale zależy nam, żeby więcej aktywności odbywało się w czasie, kiedy jeszcze na zewnątrz świeci słońce - mówi Jabłonowska. - Zależało nam, żeby to była taka przestrzeń, dokąd można przyjść na obiad czy nawet na śniadanie, posiedzieć, odpocząć, a niekoniecznie potańczyć. Bardziej współpracujemy z ulicą Elektryków niż konkurujemy - u nas będzie aktywnie w tygodniu, a weekendowo spokojniej.
Konkurencja nie jest potrzebna, bo zarówno jedna przestrzeń, jak i druga mogą pochwalić się dużą popularnością. Jak przyznaje Jabłonowska, koncert otwierający działalność 100czni cieszył się frekwencją, która znacznie przeszła ich oczekiwania. - Było bardzo dużo osób, nie jestem w stanie oszacować ile dokładnie. Widać, że ludzie są zainteresowani spędzaniem czasu poza domem.
Historia zatacza koło
Kolejne tegoroczne rewolucje lifestylowo-kulturalne wracają do miejsca startu - nowe projekty powstają w Śródmieściu. W lipcu tego roku, na terenie graniczącym z Krakowską Fabryką Karabinów otworzyło się Podwórko. I znów: jedzenie, muzyka, sztuka, to tego wydarzenia specjalne, jak np. kiermasz vintage - a 13 sierpnia odbędzie się tu pierwszy gdański targ roślinny.
Nocne życie dociera też nad Motławę, za sprawą nowych inwestycji mieszkaniowych - ale tu dopiero kiełkuje. Przy ulicy Stara Stocznia w tym roku otworzyły się pierwsze lokale, przy których powstała niewielka przestrzeń wypoczynkowa. Stanęły pierwsze stoliki z parasolami i leżaki z widokiem na Gdańsk. Tylko czekać, aż i tu pojawią się tłumy amatorów wieczornego i nocnego miejskiego życia.