Ludobójstwo Polaków, które miało miejsce pod koniec lat trzydziestych w Związku Sowieckim nazywane jest też „operacją polską NKWD”. Rozkaz jej wykonania wydał 11 sierpnia 1937 Ludowy Komisarz Spraw Wewnętrznych ZSRR Nikołaj Jeżow. Ludobójstwo to wpisuje się w ogrom zbrodni stalinowskich, które w tamtym czasie nazwano wielkim terrorem.
Według dokumentów NKWD (Komisariat Spraw Wewnętrznych, który skupiał cały aparat represji ZSRR – red.) skazano 139 835 osób, z tego zamordowano strzałem w tył głowy nie mniej niż 111 091 Polaków – obywateli ZSRR, a 28 744 skazano na pobyt w łagrach. Wyroki były wykonywane natychmiast. Wywożono też masowo Polaków zamieszkujących, znajdujące się wówczas w obrębie państwa sowieckiego, Ukrainę i Białoruś na Syberię i do Kazachstanu. Zesłano ponad 110 tys. Polaków. Równolegle podobny represjom poddano przedstawicieli innych narodów i grup etnicznych zamieszkujących ZSRR - Ukraińców, Białorusinów, Żydów, Finów, Łotyszów, Greków, Bułgarów, Chińczyków, Koreańczyków, Niemców, a także Rosjan. Zamordowani Polacy stanowili 44,9 proc. ofiar wszystkich operacji narodowościowych NKWD.
Gdańskie uroczystości na Cmentarzu Łostowickim, które odbyły się 11 sierpnia przypominały o tragicznych kartach w dziejach narodu polskiego. Obchody zorganizowało Miasto Gdańsk, Związek Sybiraków oddział Gdański i Stowarzyszenie Rodzina Katyńska. Obecni byli kombatanci, przedstawiciele wojska i władz miasta. Historię sprzed 84 lat przypomniała w swoim wystąpieniu prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz.
- Nie zapominajmy o naszych Polakach zamordowanych w Związku Sowieckim. Należy im się nasza pamięć, nie tylko dzisiaj, ale też każdego dnia. Pamiętajmy, że ten terror jest też ku przestrodze. Naszym codziennym działaniem, codziennym zachowaniem i codzienną służbą, służbą drugiemu człowiekowi, służbą miastu, służbą ojczyźnie, w tym miejscu, gdzie jesteśmy po prostu zapobiegajmy takim haniebnym zjawiskom. Cześć ich pamięci! - mówiła prezydent Gdańska.
- To trudny wątek historii Polski. Trudny bo on nie istnieje w przestrzeni publicznej. W zasadzie naród polski styka się z nim w ostatnich latach, mierzy się z nim, a tak naprawdę wątek ten nie funkcjonuje powszechnie. Stąd też takie uroczystości jak dzisiejsza i wiele innych są potrzebne, żebyśmy tę historyczną świadomość budowali w narodzie polskim - mówił reprezentujący administrację państwową Mariusz Łuczyk, wicewojewoda pomorski.
Podczas uroczystości obecny był też Maciej Lisicki, wnuk jednej z ofiar terroru stalinowskiego z tamtego okresu.
- Rodzina mojego taty pochodzi z Białorusi, z mińszczyzny i represje dotknęły ich już na początku lat trzydziestych, natomiast 1937 roku został aresztowany mój dziadek. Warto przypomnieć jego prawdziwe imię i nazwisko – Piotr Łosicki. Mój tato uciekając do Polski zmienił nazwisko. Dziadek był aresztowany od razy jak tylko weszły rozkazy Stalina w życie. W listopadzie 1937 roku został skazany na 10 lat łagrów. Można powiedzieć, że było to trochę szczęście w nieszczęściu, bo większość ludzi w tej operacji była rozstrzeliwano od razu po wyrokach tak zwanej trojki. Jemu się w jakimś sensie udało, zdobył jeszcze 5 lat życia. W 1942 roku zmarł, albo zginął w okolicach Komsomolska nad Amurem, budując bajkalsko-amurską magistralę kolejową - powiedział gdansk.pl Maciej Lisicki.
Na co dzień Maciej Lisicki pracuje jako prezes miejskiej spółki Gdańskie Autobusy i Tramwaje. W swoim wystąpieniu przypomniał historię pomnika poświęconego ludobójstwu na Polakach, który stanął na Cmentarzu Łostowickim. W jego postawienie przed laty zaangażował się były prezydent Gdańska Paweł Adamowicz i jest to najprawdopodobniej jedyny pomnik w kraju poświęcony pamięci ofiar „operacji polskiej NKWD”.
Przewodnicząca Stowarzyszenia Rodzina Katyńska Hanna Śliwa-Wielesiuk zwróciła zebranym uwagę też na inne, trochę zapomniane ofiary terroru z lat 1937 – 1938, na rodziny osób, które zostały zabite bądź zesłane. Ich nie uwzględniają oficjalne statystyki.
- Operacja polska NKWD to nie tylko 111 tysięcy zamordowanych i 28 tysięcy osób wywiezionych do łagrów. To jeszcze żony, rodzice i dzieci. Zabrano im domy. Oni też mieli tragedię i umierali - mówiła pani przewodnicząca.
Asystę honorową podczas uroczystości pełnili funkcjonariusze policji z Komendy Miejskiej w Gdańsku, obecny był też poczet sztandarowy i przedstawiciele Służby Celno-Skarbowej, a także gdańskiej Straży Miejskiej. Uroczystość zakończyła się złożeniem wieńców pod pomnikiem ofiar „operacji polskiej NKWD” Odśpiewano też hymn sybiraków.
Zobacz fotorelację: