Karolina Kruszyńska i Jacek Mróz są parą od trzech lat. Siedem miesięcy temu na świat przyszedł ich syn Maksymilian. Przed narodzinami dziecka mieszkali w wynajętym mieszkaniu we Wrzeszczu. Gdy ich rodzina się powiększyła, przenieśli się do mieszkania w dzielnicy Ujeścisko-Łostowice, które również było przez nich wynajmowane.
- Nie mieliśmy zdolności kredytowej, żeby kupić własne mieszkanie - mówi Karolina Kruszyńska. - Ceny mieszkań są astronomicznie wysokie.
- W zeszłym roku, jakoś w okolicach końca grudnia złożyliśmy wniosek o przyznanie mieszkania z Towarzystwa Budownictwa Społecznego, a w czerwcu dostaliśmy wiadomość, że startuje taki projekt - dodaje Jacek Mróz. - Wszystkie papiery mieliśmy gotowe, więc je złożyliśmy. Ku naszemu dużemu zaskoczeniu, udało się. Byliśmy zdziwieni, że wybrano akurat nas, bo mieszkań było dziewiętnaście, a chętnych rodzin podobno sto sześćdziesiąt.
Możliwość ubiegania się o mieszkanie z tzw. "tebeesów" mieli mieszkańcy Gdańska, którzy spełnili określone w przepisach wymogi. Do urzędu wpłynęły dokładnie 153 wnioski, z czego 77 zostało rozpatrzonych pozytywnie. Z tej grupy wybrano 19 rodzin, które otrzymały największą liczbę punktów. Najdłużej oczekująca w kolejce osoba złożyła wniosek o mieszkanie do Urzędu Miejskiego w 2010 roku.
Lokatorzy, którzy otrzymali klucze do nowych mieszkań zobowiązani byli wnieść 15 proc. kosztów budowy mieszkania i równowartość czynszów za dwanaście miesięcy. W przypadku pani Karoliny i pana Jacka wymóg ten wiązał się z zaciągnięciem na parę kredytu.
- Wzięliśmy dziewięćdziesiąt tysięcy kredytu, żeby wystarczyło na partycypację, kaucję, zrobienie kuchni i kupienie mebli - wyjaśnia Jacek Mróz. - Obowiązuje nas dziesięcioletnia umowa, więc można powiedzieć, że to prawie nasze mieszkanie. Daje nam to spokój i pewność, że jeśli będziemy regulować opłaty, nikt nas stąd nie wygoni. Oczywiście z tyłu głowy jest ciągle myśl o kredycie, ale teraz mamy pięćdziesięciometrowe, trzypokojowe mieszkanie w którym każdy będzie miał swój kąt.
Budynki przy ul. Niecałej i Michny to kolejna inwestycja Gdańskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego. Od 1996 r. spółka oddała do użytku 48 budynków, łącznie ponad 1776 mieszkań.
- Jesteśmy w Letnicy, w Letniewie, miejscu, które jak w soczewce skupia zmiany w naszym mieście - mówiła podczas uroczystości przekazania kluczy Aleksandra Dulkiewicz, prezydent Gdańska. - To miejsce przeszło wielką metamorfozę, czego początek dały budowy stadionu, tunelu pod Martwą Wisłą, Międzynarodowych Targów Gdańskich. Wiedzieliśmy jednak, że po tej stronie ulicy Uczniowskiej chcemy także wspierać budownictwo mieszkaniowe, bo bez mieszkańców ta dzielnica nie miałaby swojego ducha.
Realizacja inwestycji w Letnicy była możliwa dzięki połączeniu trzech programów rządowych. Inwestycja GTBS uzyskała dofinansowanie preferencyjnym kredytem w ramach wsparcia społecznego budownictwa czynszowego w wysokości 1 627 184 zł. Gmina Miasta Gdańska uzyskała także bezzwrotne wsparcie z Funduszu Dopłat w ramach finansowego wsparcia tworzenia lokali mieszkalnych na wynajem w wysokości 1 212 380 zł.
- Jesteśmy pierwszym TSM-em, który taką inwestycję zrealizował nie tylko w Gdańsku, ale w całym województwie pomorskim i jednym z niewielu, który połączył trzy programy rządowe w jednej inwestycji, w całej Polsce - mówi Wojciech Szymański, prezes zarządu Gdańskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego. - Mowa o Programie Społecznego Budownictwa Czynszowego, który jest adresowany do TBS-ów i w wyniku tego programu nasza spółka otrzymała dwa preferencyjne kredyty na budowę tych dwóch budynków. Ponadto Miasto Gdańsk otrzymało bezzwrotny grant i po raz pierwszy w Gdańsku, lokatorzy mieszkań na wynajem otrzymają dopłaty do czynszu z rządowego programu.
Lokatorzy z Letnicy mogą ubiegać się o dopłaty do czynszu w ramach programu Mieszkanie na Start. Jak zaznaczał Piotr Kryszewski, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej, nabór na te mieszkania realizowany był na podstawie uchwały, którą Radni podjęli w 2019 roku.
- Określaliśmy tam kryteria pierwszeństwa oraz kryteria dochodowe, które ustalane były w taki sposób, by mieć pewność, że osoby, które utrzymają mieszkanie będą kwalifikowały się na dopłatę do czynszu. Przykładowo - w przypadku gospodarstwa jednoosobowego minimalny dochód miesięczny musiał wynieść 2900 złotych brutto, maksymalny 4300 zł. brutto. W przypadku gospodarstwa czteroosobowego minimalny dochód to 5100 zł, maksymalny 10800 zł. Maksymalnie można uzyskać ok. 8 zł dopłaty za metr kwadratowy. Chciałbym podkreślić, że jest to pierwszy taki projekt realizowany w Gdańsku.
Warto dodać, że z powodu sytuacji związanej z koronawirusem, wręczenie kluczy miało charakter symboliczny. Wzięły w nim udział cztery rodziny. Obecny był też Piotr Grzelak, zastępca prezydenta Gdańska ds. zrównoważonego rozwoju.
- To nie jest tak, że zawsze będzie pełna satysfakcja, dlatego, że osób które potrzebują pomocy mieszkaniowej zawsze będzie dużo - mówił Piotr Grzelak. - Natomiast trzeba powiedzieć, że jest determinacja po stronie Miasta i ona objawia się tym, że szukamy takich mechanizmów finansowych, żeby realizować te potrzeby. Czy jesteśmy w pełni zadowoleni? Nie, cały czas będziemy ciężko pracować, żeby poprawiać sytuację mieszkaniową gdańszczan i gdańszczanek.
Wśród osób, których sytuacja mieszkaniowa poprawiła się już teraz, jest pani Anna Smorawska. Kobieta odebrała klucze do nowego, trzypokojowego mieszkania o powierzchni 50 mkw. W tym ważnym dniu kobiecie towarzyszyły dwie córki w wieku szkolnym: Pola i Martyna. Lada dzień przeniosą się do Letnicy z Piecek-Migowa.
- Bardzo ta zmiana nam się podoba, bo można powiedzieć, że przenosimy się na swoje. Do tej pory wynajmowaliśmy mieszkanie. To chyba najbardziej wyczekiwana zmiana w moim życiu - powiedziała Anna Smorawska.
- Jestem szczęśliwa, bo w końcu będę mieć swój pokój, który będzie w kolorach szaro-różowych - powiedziała Martyna Michałowska.
Obie dziewczynki na zaproszenie prezydent Gdańska przecięły wstęgę.
- Było stresująco - dodała z uśmiechem Pola Michałowska.