• Start
  • Wiadomości
  • Ginekolog Maciej Socha: Zmieniliśmy gdańskie położnictwo

Ginekolog Maciej Socha: Zmieniliśmy gdańskie położnictwo

Prof. Maciej Socha, kierownik oddziału położniczo-ginekologicznego szpitala św. Wojciecha w Gdańsku, jest laureatem Gdańskiej Nagrody Społecznej im. Aliny Pienkowskiej w dziedzinie ochrony zdrowia. W rozmowie z gdansk.pl mówi: - Uznałem, że nie ma możliwości, żeby u nas kobieta krzyczała w czasie porodu z powodu bólu, który jest dla niej  nieakceptowalny. I teraz krzyczą wtedy, kiedy chcą, a nie z bólu.
03.03.2025
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
lekarz w białym kitlu
Prof. Maciej Socha jest kierownikiem oddziału położniczo-ginekologicznego w szpitalu św. Wojciecha na Zaspie
fot. Piotr Wittman/gdansk.pl

Sebastian Łupak: Jest Pan dumny z Gdańskiej Nagrody Społecznej?  

Prof. Maciej Socha, Szpital św. Wojciecha: Szczerze, to czuję że sama nominacja, jak i ta nagroda, nie jest tylko dla mnie, ale dla całego mojego zespołu – lekarzy, położnych i całego personelu Copernicus wspierającego naszą pracę. Myślę, że dostaliśmy ją, bo po prawie siedmiu latach, odkąd zacząłem kierować oddziałem w szpitalu na Zaspie, udało nam się wspólnie zmienić obraz położnictwa i ginekologii w Trójmieście i województwie pomorskim.  

Co zmieniliście w położnictwie? 

Dalszy ciąg artykułu pod Kalendarzem Wydarzeń

Przede wszystkim postawiliśmy na dobry poród pochwowy. A dobry poród pochwowy to czas, w którym chronimy krocze i nie nacinamy go. A powinno być nacięte tylko ze wskazań medycznych, co może się zdarzyć raptem w kilku procentach. Na wielu oddziałach w Polsce jest ich dalej dużo za dużo, a rodzące boją się tej procedury. 

Łatwo było to zmienić? 

Pamiętam, że kiedy przyjechałem do Gdańska siedem lat temu z Bydgoszczy, koleżanki położne były już gotowe na tę zmianę. Były mądre i potrzebowały tylko pomocy. Wsparłem je i zaczęliśmy dbać o krocza rodzących, ale wtedy zacząłem słyszeć na mieście, że „nienawidzę kobiet i chcę, żeby pękały” a dzieci u nas przez brak nacięcia krocza rodzą się niedotlenione. Bzdura! Poprawiliśmy i mamy aktualnie świetne wyniki perinatalne, dzięki którym jesteśmy chwaleni w całej Polsce.

Po siedmiu latach okazało się, że doczekaliśmy czasów gdzie w naszym kraju lansowany jest tak zwany model gdański podejścia do ochrony krocza i wiele ośrodków - Warszawa, Poznań, Wrocław, Katowice i Kraków- przyjmuje ten model i stara się zrobić wszystko, żeby krocza nie nacinać.

Co jeszcze zmieniliście w kwestii porodów? 

W Polsce tradycyjnie większość kobiet leży na łóżku podczas porodu i nie pozwala im się wstać. U nas kobieta może rodzić w dowolnej pozycji i staramy się, aby była ona inna niż leżąca. Wymieniliśmy łóżka i dostaliśmy nowe, zamontowaliśmy sznury porodowe, na których kobiety mogą się wesprzeć, drabinki i piłki porodowe, co wcześniej było uznane za zbędną fanaberię. Nasze działania doceniają pacjentki i Fundację Rodzić po Ludzku, z która współpracujemy od lat. Na ostatnim miejscu stawialiśmy ładne ściany, ale teraz mamy tapety z widokiem na las, drewniane lamele i ciągle pomysły na kolejny remont, jak tylko znajda się pieniądze.

Stosujecie znieczulenia porodu? 

Oczywiście. To obowiązek prawny i zwyczajnie ludzki odruch. Poza niefarmakologicznymi, metodami mamy dostępne znieczulenie wziewne, dożylne i jeśli pacjentka chciałaby mieć znieczulenie zewnątrzoponowe, to najczęściej ma znieczulenie zewnątrzoponowe. Mamy przecież 2025 rok. 

Szpitale twierdzą, że brakuje im do tego anestezjologów…

Rozumiem, że skoro tak brakuje anestezjologów, to nie znajdzie się też lekarz i znieczulenie dla mężczyzny, który ma do operowania pęcherzyk żółciowy? Powinno być sprawiedliwie - skoro nie ma dla rodzących kobiet, to niech też nie będzie dla mężczyzn ze złamaną nogą? 

No nie! Uznałem, że nie ma możliwości, żeby u nas kobieta krzyczała w czasie porodu z powodu bólu, który jest dla niej nieakceptowalny. I teraz krzyczą, ale wtedy kiedy chcą, i nie z bólu.

Kiedy wsparliśmy rodzące aromaterapią i pozwoliliśmy im zmieniać pozycje, dodaliśmy TENS (przezskórna stymulacja nerwowa) i gaz przeciwbólowy oraz dołożyliśmy znieczulenie dożylne, które było w województwie pomorskim rzadkością, osiągnęliśmy sukces. Sukces ten spowodował, że tylko niecałe 40 procent rodzących zgadza się abyśmy dołożyli znieczulenie zewnątrzoponowe. Większość chce go stosunkowo późno, więc jeśli kobieta urodzi w ciągu dwóch godzin, to nie pojawia się w statystykach. Ale to w sumie aż 40 procent bo wiem, że gdzieindziej mogą tylko o tym pomarzyć

Wiele z rodzących na Zaspie oczekuje naturalnego wsparcia sił i jeśli poród prawidłowo postępuje, a kobieta jest zaopiekowana, to często wcale nie oczekują znieczulenie zewnątrzoponowego. Dla niektórych kobiet naturalny i niezmedykalizowany poród to najwyższa wartość, a my nie terroryzujemy ich i serio nie wszystkim wbijamy igłę w plecy. 

lekarz na oddziale w kitlu
Prof. Maciej Socha na swoim oddziale
fot. Piotr Wittman/gdansk.pl

Czym jeszcze możecie się pochwalić w położnictwie? 

Przyjeżdżają do nas pacjentki z wielu miast w Polsce z płodami w położeniu miednicowym. My wykonujemy obrót zewnętrzny płodu i dajemy szansę matce na poród pochwowy, a dziecku na bezpieczniejszy start w życie.

Co z tak częstymi cięciami cesarskimi w Polsce ?  

W Polsce, moim zdaniem, cięcia cesarskie nie są wykonywane „na życzenie”, ale głównie ze strachu przed tym, co może kobietę spotkać na sali porodowej. My to zmieniamy. Inne szpitale w województwie, podobnie jak my próbują to zmieniać, a Pomorskie ma teraz najniższy odsetek cięć cesarskich w kraju. U nas na oddziale wykonuje się około 30 procent cięć cesarskich. To mało, biorąc pod uwagę, że w niektórych miejscach w Polsce 70 - 80 procent porodów to cięcia, ale dalej to aż co trzecia kobieta rodząca operacyjnie. W Bergen w Norwegii odsetek cięć cesarskich wynosi mniej niż 15 procent, a w Polsce to średnio 49 proc. To znaczy, że coś robimy nie tak! 

Dlaczego właściwie chciał Pan zmieniać położnictwo w Gdańsku?  

Być może to kwestia tego, jakie widziałem porody w przyjaznych, rodzącej parze i dziecku, warunkach, które widziałem w Polsce i za granicą. Miałem szansę szkolić się na oddziałach w wielu krajach w Europie, USA i Australii. Zawsze podawałem argument, że skoro na całym świecie najlepsze porody przyjmuje się chroniąc krocza przed nacięciem, a rodzące pary przed traumą położniczą, to dlaczego Polska ma być wyjątkowa? Dlaczego u nas nie może być godnych warunków i opieki położniczej opartej na faktach medycznych, a nie zabobonach?

Patrzymy w Gdańsku na kobiety holistycznie, całościowo. Jeżeli zadbamy o to, by rodziły w pozycjach wertykalnych, by mogły czuć się swobodnie i krzyczeć kiedy chcą (ale nie z bezsilności i nieakceptowalnego bólu) oraz będziemy chronić krocze przed nożyczkami i pęknięciami istotnymi klinicznie, to za 20 czy 30 lat nie będziemy musieli podwieszać wypadających macic i leczyć nietrzymania moczu. 

No właśnie, mówiliśmy o położnictwie więc płynnie przejdźmy do ginekologii. Na Zaspie pojawiła się nowoczesna ginekologia operacyjna i onkologiczna, prawda?

Oddział podzielony jest na dwie organizacyjne części i jedna z nich to właśnie Pododdział Ginekologii Operacyjnej, Onkologicznej i Uroginekologii. Tutaj właśnie zaczęliśmy wprowadzać minimalnie inwazyjną ginekologię operacyjną (MIGS) i staliśmy się trzecim ośrodkiem w województwie, który dzięki pracy z Wojewódzkim Centrum Onkologii zaczął oferować leczenie operacyjne pacjentkom z rakami żeńskich narządów płciowych. Znakomita większość operacji onkoginekologicznych zaczęła być wykonywana laparoskopowo. Ale jednocześnie zaczęliśmy robić operacje ultraradykalne u chorych z rakami jajnika i łączyć je z dootrzewnową chemioterapią perfuzyjną w hipertermii (HIPEC), dzięki którym realnie zaczęliśmy wydłużać życie pacjentek. Kilka lat temu, jako pierwsi w województwie i czwarty ośrodek w Polsce, zaczęliśmy operować chore onkologiczne robotem Da Vinci. W Polsce północnej byliśmy pierwszymi, którzy operowali pacjentki z rakiem trzonu macicy z użyciem robota i i to już w 2021 roku, zanim jeszcze pojawiła się refundacja tych zabiegów. Oferowaliśmy je pacjentkom z rakami macicy. Ten początek był mega trudny. Ale zamiast rozcinać pacjentki, jak wówczas wiele ośrodków, robiliśmy to małoinwazyjnie, zamiast usuwać wszystkie węzły chłonne, wyznaczaliśmy barwnikiem tzw. węzły wartownicze i usuwaliśmy narzędziami robotowymi tylko te pojedyncze. Teraz jesteśmy super doświadczeni, organizujemy kursy dla lekarzy, a to jak zdrowieją nasze pacjentki, napawa nas dumą.

Warto też wspomnieć, że od początku kiedy kieruję zespołem na Zaspie, oferowaliśmy nasze umiejętności chirurgiczne pacjentkom z zaburzeniami statyki narządów miednicy czyli tzw. wypadającymi macicami. To oczywiście tzw. schorzenia uroginekologiczne, a więc oprócz obniżonych macic, pęcherzy moczowych i odbytnic, operujemy także pacjentki z nietrzymaniem moczu. To te chore wymagające pomocy lekarzy zajmujących się ginekologią plastyczną rekonstrukcyjną i estetyczną. Wszystkie operacje są u nas robione przezpochwowo lub laparoskopowo i myślę, że to właśnie dzięki naszym wynikom oddział jest tak oblegany.

Kształcicie przyszłych lekarzy? 

Mamy teraz prawie 20 osób w trakcie rezydentury lub staży specjalizacyjnych, czyli młodych lekarzy i lekarek, uczących się by być specjalistami. I tutaj też mamy kolejki (śmiech), bo mimo tego, że na wielu oddziałach w Polsce brakuje lekarzy, to ciągle mamy kilka osób czekających na zwolnienie miejsca specjalizacyjnego w naszym ośrodku. Kształcimy też studentów z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, Wyższej Szkoły Zdrowia w Gdańsku i Collegium Medicum UMK w Bydgoszczy.

W czasie pandemii COVID walczył Pan o bezpieczny poród i ciążę, ale jednocześnie kobiety u was mogły dalej rodzić w obecności mężów czy partnerów i walczył Pan o nieizolowanie ich od dzieci. Dlaczego?  

Walczyłem z szaleństwem i brakiem logiki w pewnych obszarach prewencji, ale starałem się też chronić zespół i pacjentki przed zakażeniem SARS-CoV2 w czasie pandemii. To co było powszechne to fakt, że w wielu szpitalach kobiety nie mogły rodzić z bliskimi osobami, były izolowane od dzieci i zabraniano im karmić piersią. Jednak wraz dyrekcją szpitala i wsparciem ekspertów, m. in. dr. Pawła Grzesiowskiego, podjąłem decyzję, że u nas partnerzy rodzących będą razem z nimi. Wszyscy się baliśmy, a właściwie byliśmy wystraszeni. Jednak jako lekarz i osoba odpowiedzialna za politykę zdrowotną i dobro pacjentek musiałem coś zrobić. Opracowałem odpowiednią ankietę by oceniać ryzyko epidemiczne, zaplanowałem nawet drogę, którą para trafiała na porodówkę a przede wszystkimi, kierując się logiką, uznałem, że skoro mężczyzna mieszka, je i śpi, żyje i współżyje z ciężarną, to prawdopodobnie ma dokładnie taki sam status wirusologiczny jak ona. Ta jedna dodatkowa osoba nie stworzy większego zagrożenia a nawet przeciwnie, pomoże rodzącej, wesprze ją i odciąży położne i lekarzy, jednocześnie wspierając serce i duszę kobiety. W pewnym momencie byliśmy jedynym takim oddziałem w Polsce a przez większość pandemii jednym z raptem kilku w naszym kraju, choć już później nasze pomysły organizacyjne stały się zaleceniami rządowymi.

lekarz na oddziale
Socha jest lauretem Gdańskiej Nagrody Społecznej im. Aliny Pienkowskiej
fot. Piotr Wittman/gdansk.pl

Przez ostatnich osiem lat byliście także jednym z niewielu ośrodków w Polsce, który dalej wykonywał zabiegi aborcji, nawet po restrykcyjnym wyroku Trybunału Konstytucyjnego. W innych szpitalach w Polsce było to właściwie niemożliwie, kobiety jeździły do Czech, Niemiec czy Holandii…

Pamiętam te momenty kiedy na palcach jednej ręki można było policzyć ośrodki, gdzie można było cały czas dokonać aborcji. Był ośrodek w Oleśnicy i u nas, może później dwa - trzy inne. Federa czy czy inne organizacje pomocowe, prosiły o pomoc. Cała Polska wiedziała, że jak dzieje się coś niebezpiecznego dla zdrowia kobiety, to pacjentki do nas mogą przyjechać, choć inne szpitale odmawiały pomocy. Dodam, że pomocy medycznej w sytuacji kiedy były do tego wskazania medyczne a sama procedura nie zakrawała nawet o bezprawność. Oburzające! Dlatego zgodziłem się wziąć udział i wystąpić w filmie O Tym Się Nie Mówi (OTSNM film).

Teraz każdemu łatwo się jest „chwalić”, że przerywa ciąże, kiedy jej dalsza kontynuacja stanowi zagrożenie dla zdrowia lub życia kobiety. Jednak za rządów PiS, to naprawdę wymagało odwagi dyrekcji naszego szpitala, mojej i zespołu oddziału by nie ulec temu strachowi przed pomocą kobiecie. Podkreślę, że jeśli mamy przesłanki medyczne lub zaświadczenie lekarskie od innego specjalisty, żeby przerwać ciążę, która zagraża pacjentce, to spełniona jest przesłanka ustawową i aborcja jest legalna. Dla nas zdrowie fizyczne i np. zaświadczenia kardiologiczne były tak samo ważne jak zagrożenie zdrowia psychicznego. Rozpoznanie specjalisty psychiatrii, który pisze, że informacja o wadzie letalnej płodu pogorszyła i dalej pogarsza zdrowie ciężarnej a kontynuacja ciąży wręcz zagraża jej życiu, na Zaspie wystarcza. Nie było mowy, żebyśmy zostawili takie kobiety bez pomocy i jak inni odsyłali je „bo się boimy tego co mówi ordo iuris i jak może prawo zinterpretować PiS”.

Po tych siedmiu latach walki z jednej strony o zmianę położnictwa i nowoczesną ginekologię operacyjną, a z drugiej o prawo kobiety do legalnej aborcji i edukację seksualną, nie czuje się Pan wypalony zawodowo? 

Zapewniam, że bycie kierownikiem tak dużego, wielospecjalistycznego oraz intensywnie pracującego i burzliwie rozwijającego się oddziału jak ten, zawsze przysparza sporo emocji. Dzięki moim koleżankom i kolegom lekarzom i położnym a przede wszystkim dzięki ciekawej pracy, nie ma mowy o nudzie czy wypaleniu. 

Laureat Gdańskiej Nagrody Ochrony Zdrowia 2025:

 

Dr hab. n. med. i n. o zdr. Maciej W. Socha, MBA, Profesor UMKLekarz specjalista położnictwa i ginekologii, ginekologii onkologicznej, perinatologii. Ukończył szkolenie specjalizacyjne z seksuologii. Odbywa studia podyplomowe na Harvard Medical School. Kierownik Oddziału Położniczo-Ginekologicznego (Pododdział Perinatologii i Położnictwa z Traktem Porodowym oraz Pododdział Ginekologii Operacyjnej, Onkologicznej i Uroginekologii) Szpital św. Wojciecha w Gdańsku, COPERNICUS Podmiot Leczniczy Sp. z o.o. Kierownik Katedry Perinatologii, Ginekologii i Ginekologii Onkologicznej Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu Collegium Medicum im. Ludwika Rydygiera w Bydgoszczy. Konsultant wojewódzki w dziedzinie położnictwa i ginekologii oraz Konsultant wojewódzki w dziedzinie perinatologii dla województwa kujawsko-pomorskiego.

TV

Video Player is loading.
Reklama
Aktualny czas 0:00
Czas trwania -:-
Załadowany: 0%
Typ strumienia NA ŻYWO
Pozostały czas -:-
1x
    Letniewski Klub Seniora już działa i ma 40 pierwszych członków!