Suma bardzo intensywnych burzowych opadów, które przeszły tamtej nocy nad Gdańskiem w ciągu ok. 40 minut, wyniosła w poszczególnych dzielnicach od 50 do 62 mm. Najwięcej wody spadło z nieba nad Jelitkowem - miesięczna norma opadowa dla czerwca.
Z problemem piwnic zalewanych wodą spływającą podczas nawalnych deszczy z górnego, stromego tarasu zabudowy, często zmagali się mieszkańcy budynku przy ul. Zakopiańskiej 40. Zgłosili problem Radzie Dzielnicy Siedlce, a ta zwróciła się do Gdańskich Wód z prośbą o pomoc. W październiku 2018 r. Gdańskie Wody w miejscu “zwykłego trawnika” przed budynkiem urządziły ogród deszczowy.
W dzień po ulewie mieszkańcy raportowali, że nowy ogród spełnił swoje zadanie i uchronił ich przed zalaniem. Podobny odzew od mieszkańców lub dzielnicowych radnych nadszedł jeszcze z kilku miejsc gdzie takie “specjalne założenia ogrodowe” funkcjonują.
Na Stogach ogród deszczowy uchronił przed zalaniem parkingu i podwórza na posesji między budynkami przy ul. Stryjewskiego 9 i 11, a założenie przy placu Bpa. O`Rourke (Dolny Wrzeszcz, między ulicami Kochanowskiego i Mickiewicza) już nie pierwszy raz zapobiegł podtopieniu sąsiednich domów.
Najnowsze “dziecko” wśród deszczowych ogrodów w Gdańsku to mini park na skrzyżowaniu ulic Radiowej i Radarowej na Matarni - powstał 31 maja br., jako naturalne odwodnienie ulic, na których podczas ulew zbierała się woda. W nasadzeniach pomogli mieszkańcy - jak zresztą przy wszystkich zrealizowanych dotąd ogrodach (wsparcia udzielały także przedszkolaki i uczniowie).
Również w maju tego roku powstał mini park retencyjny przy ul. Azaliowej w Kokoszkach, jego cel to odwadnianie pobliskiego parkingu. Najstarszy zaś ogród - modelowy - powstał przy magazynie przeciwpowodziowym Gdański Wód na Stogach, przy ul. Kaczeńce. Magazynuje wodę wykorzystywaną do podlewania innych roślin.
Super rośliny lepsze niż trawnik
Każdy z sześciu ogrodów deszczowych funkcjonujących w Gdańsku jest inaczej zaprojektowany, ale każdy ma takie samo podstawowe zadanie: zbieranie i wykorzystywanie deszczówki z pobliskich terenów, także z powierzchni utwardzonych. W działaniu ogrodów kluczowe jest obsadzenie roślinnością hydrofitową, która szczególnie “lubi wodę”. Skupienie w jednej przestrzeni takich bylin jak: knieć błotna, krwawnica pospolita, żywokost lekarski, sadziec konopiasty, tatarak zwyczajny, czy strzałka wodna i wielu innych, powoduje, że teren zielony zamienia się w mały zbiornik retencyjny połączony z mini oczyszczalnią, ponieważ rośliny mają zdolność oczyszczania wody deszczowej i gleby z metali ciężkich (patrz informator pod tekstem).
Retencja hydrofitów przewyższa chłonięcie wody przez zwykły trawnik nawet o 40 proc. (przy identycznych warunkach glebowych), jednak ogrody deszczowe są modelowane w taki sposób, by jak najbardziej ułatwić wodnolubnym gatunkom spełnianie swojej roli. Każdy ma za zadanie wchłonąć opad o natężeniu przynajmniej 30 mm, trwający ok. pół godziny.
Opad, który nie zmieści się w ogrodzie, nie zdąży wyparować, wsiąknąć w glebę lub zostać wchłonięty przez rośliny, odprowadzany jest do sieci kanalizacji deszczowej jako tak zwany “opad nadmiarowy”.
- Nie wszędzie jest jednak możliwość przekierowania wód nadmiarowych do sieci kanalizacji deszczowej - zaznacza Agnieszka Kowalkiewicz, rzecznik prasowa Gdańskich Wód. - Taką sytuację mamy np. przy ul. Stryjewskiego. Ze względu na dużą dostępność terenu w tym miejscu, zdecydowaliśmy się na założenie ogrodu dwukrotnie większego niż potrzeba, dlatego brak przelewu awaryjnego nie stanowi większego problemu.
Jak powstają więc takie obiekty małej retencji?
- Projektowanie miejskich ogrodów dzieli się na kilka etapów. Pierwszy to identyfikacja problemu. Tutaj bardzo ściśle współpracujemy z mieszkańcami, którzy typują miejsca pod potencjalne ogrody deszczowe. Zgłoszenia weryfikujemy pod kątem merytorycznym i ekonomicznym - tłumaczy Agnieszka Kowalkiewicz. - Jeśli koszt założenia ogrodu jest niewspółmierny do szacowanej pojemności retencyjnej, proponujemy inne, tańsze rozwiązanie np. nieckę trawiastą. Drugi etap to szacowanie możliwości terenowych: sprawdzamy ile wody możemy zmieścić na danym terenie. Zdarza się, że nasze założenia muszą być weryfikowane w trakcie prac ziemnych. Utrudnienia wynikają np. z niezidentyfikowanych na mapach projektowych sieci, albo rozłożystego systemu korzeniowego miejscowych drzew. Rzeczywistą pojemność ogrodu deszczowego określamy po jego założeniu, na podstawie pomiaru wykonywanego specjalnym urządzeniem, które służy także do określania skuteczności sieci kanalizacji deszczowej przy odbiorach.
Wykonanie ogrodu wymaga najczęściej przeprowadzenia wykopów, by uzyskać odpowiednią nieckę zbierającą wodę. Taki wykop ma głębokość między 0,5 a maksymalnie 3 m, czasem jest kaskadowy. Jeśli pojawiają się wspomniane utrudnienia, wykopuje się tylko metr ziemi, a warstwę wierzchnią gleby wymienia się wtedy na bardziej chłonną (infiltracyjną).
- W przypadku ul. Azaliowej wykorzystaliśmy tamtejszą naturalną nieckę, obyło się bez dużych prac ziemnych, wystarczyły odpowiednie rośliny - mówi Agnieszka Kowalkiewicz. - Także na Matarni tylko nieznacznie pogłębiliśmy i wymodelowaliśmy miejsce, na którym powstał mini park, nazwaliśmy go tak, ponieważ poza hydrofitami nasadzono tam także drzewa i krzewy. Generalnie jednak, założenie miejskiego ogrodu deszczowego wymaga od nas często uzyskania pozwoleń i uzgodnień.
Przy Kuźni Oruńskiej i jeszcze trzy w tym roku
Mieszkańcy na bieżąco zgłaszać mogą Gdańskim Wodom potencjalne lokalizacje pod ogrody deszczowe (najlepiej w wiadomościach na profilu spółki na Fb). Najczęściej robią to w ich imieniu przedstawiciele rad dzielnic.
- W lipcu planujemy założyć ogród deszczowy przy Oruńskiej Kuźni. Kolejne, maksymalnie cztery realizacje, szykujemy na jesień tego roku. Dzielnice i miejsca nie zostały jeszcze ostatecznie wytypowane - informuje rzeczniczka Gdańskich Wód.
Jeśli teren pod ogród należy do Miasta Gdańska, realizacje powstają ze środków miejskich. W przypadku innych nieruchomości - specjaliści od retencji z Gdańskich Wód służą konsultacjami.