Ukraina. Gdański dziennik podróży z pomocą w czasie wojny. Prosto do Krzywego Rogu - odc. 3

Ruszyliśmy tam w imię braterstwa i solidarności. Gdańsk pomaga Ukrainie, zachęca do tego inne polskie miasta. Tym razem udało się wysłać osiem samochodów do prac komunalnych, agregaty prądotwórcze, osuszacze. Zapytali: “Przyjedziecie?”. W Ukrainie trwa bezwzględna wojna, cywile zza zachodnich granic raczej odpuszczają sobie taką podróż. W Gdańsku zebrała się grupa osób, które nie chciały odmówić. Poniższy dziennik ma charakter osobisty, wyraża wyłącznie spostrzeżenia i opinie autora.
27.07.2023
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Zdjęcie częściowo zardzewiałego czołgu z lufą skierowaną w stronę widza
Przy głównej ulicy Krzywego Rogu jest ekspozycja rosyjskiego sprzętu wojennego, który unieszkodliwiła ukraińska armia. Czołgi, wozy opancerzone, działa - w sumie kilkanaście sztuk. Część z nich jest mocno przestarzała, jak czołg T-64, produkowany w latach 1964-1987. Ukraińcy dzięki uzbrojeniu z Zachodu mają przewagę techniczną, ale Rosjanie - są górą pod względem ilościowym. Ile jeszcze potrwa ta wojna?
fot. Roman Daszczyński/gdansk.pl

POZOSTAŁE ODCINKI CYKLU REPORTAŻOWEGO ROMANA DASZCZYŃSKIEGO:

Lwów idzie spać. Gdański dziennik podróży z pomocą dla miast Ukrainy w czasie wojny (1)

Wszystko w drodze. Gdański dziennik podróży z pomocą dla miast Ukrainy w czasie wojny (2)

Długi cień Potiomkina. Gdański dziennik podróży z pomocą dla miast Ukrainy w czasie wojny (4)

PONIEDZIAŁEK, 17 LIPCA. NAJDŁUŻSZE MIASTO EUROPY

Coraz bliżej celu podróży

Dzisiaj tylko 300 kilometrów jazdy z Humania do Krzywego Rogu. Piszę “tylko”, bo przy ukraińskich przestrzeniach to naprawdę nie jest duża odległość. 

Dzień w sumie najważniejszy - Gdańsk w imieniu własnym i samorządu Poznania przekaże miastom środkowej Ukrainy osiem samochodów do wykonywania prac komunalnych.

Nawet nie jemy śniadania przed wyjazdem, bo podawane jest od godz. 8, a my musimy mieć pewność, że dotrzemy do Krzywego Rogu na czas. Uroczystość zaplanowano na godz. 14.30. Będą tam nie tylko przedstawiciele władz Krzywego Rogu, ale także liderzy i pracownicy samorządów Chersonia, Zaporoża, Kropiwnickiego, Kramatorska, Pokrowska, Borodzianki i Równego. 

Krzywy Róg jest jednym z najdłuższych - jeśli nie najdłuższym - miast Europy. Ma prawie 130 kilometrów długości. To interesujące pod wieloma względami. Na przykład: jak na takim dystansie zapewnić mieszkańcom transport zbiorowy.

No to jazda! Drogi w środkowej Ukrainie są nieco inne, węższe, ale wciąż bardzo dobre. Wybudowano je już za czasów prezydenta Zełenskiego.

Zdjęcie burty czarnego samochodu, na której namalowano białą farbą stylizowany wizerunek Kozaka
W Ukrainie kwitnie kult Kozaczyzny, o czym można się przekonać niemal na każdym kroku. Kozacy byli zawadiackimi rozbójnikami? Tak, ale nie tylko. Byli przede wszystkim ludźmi wolnymi, którzy uciekli do Siczy spod władzy panów. Byli społecznością o charakterze równościowym, swoich dowódców wybierali demokratycznie. Kozacka tradycja inspiruje dziś Ukraińców
fot. Roman Daszczyński/gdansk.pl

Ukraińcy, Czesi, Słowacy, Rosjanie

Chyba wciąż nie dość jasno uświadamiamy sobie, że nie ma bliższego nam narodu, niż Ukraińcy. Jako jedyni mówią po polsku, a nawet jeśli nie - na ogół nasz język rozumieją. W szczególności dotyczy to osób z zachodniej i środkowej części kraju. Kiedyś we Lwowie wyraziłem zdziwienie, że moi rozmówcy z taką łatwością przechodzą z jednego języka na drugi.

- Macie polskie korzenie?

- Żadnych. Języka nauczyliśmy się w dzieciństwie, oglądając polską telewizję - usłyszałem. - “Smerfy” i “Gumisie”, świetne dobranocki. 

Myślę sobie, że ekipa, która robiła polski dubbing do tych kreskówkowych seriali, powinna dostać odznaczenia państwowe za zasługi dla obu narodów. .

Dlaczego nie są nam bliżsi Słowacy lub Czesi, z którymi mamy wiele powinowactw, począwszy od języka? To proste: nie mieliśmy z nimi wspólnej historii. Choć Galicja przez 150 lat była z nimi pod wspólnym berłem Habsburgów, to jednak brakuje poczucia, że mieszkaliśmy pod jednym dachem. Antypatie, i to z ich strony - zapewne jakoś uzasadnione - górują nad sympatią, która przecież też jest.

Dlaczego nie Rosjanie? Z nimi mieliśmy dużo więcej wspólnej historii, niż nam było potrzeba. Rosjan w prywatnych relacjach da się lubić, a przy tym sięgaliśmy i będziemy sięgać po ich literaturę i sztukę najwyższych lotów, bo to przecież szalenie zdolny naród. Niestety, w swej masie zdolny również do potwornych rzeczy. Tak, wiem, nie wszyscy Rosjanie są tacy, współczuję więc życia pośród większości, która z pełnym przekonaniem popiera tyrana, a zbrodniarzy w mundurach ma za bohaterów.

Ta wojna wszystko zmieniła. Napaść na Ukrainę pokazała, że Rosjanie są beznadziejnie zarażeni kultem przemocy, który im się już dawno temu rozrósł do imperialnych rozmiarów. I szkoda gadać o Rosjanach, póki sami z sobą się nie ogarną. A przecież nie są w stanie sami z siebie tego zrobić. Nie mają, jak zachodni Niemcy po Hitlerze, swojego zewnętrznego Anioła Stróża, który by im pomógł zbudować prawdziwie demokratyczne społeczeństwo i państwo. Nawet gdyby Rosjanie go mieli, to by takiego Anioła Stróża szczerze nienawidzili, bo psuł by im ten wspaniały “russkij mir”. Dzisiaj przy pierwszej okazji zrobiliby z takim Aniołem Stróżem porządek w swoim stylu: najpierw by go zgwałcili, następnie poddali torturom i zamordowali. Byłoby tak, jak w Buczy.

Słowo demokracja Rosjanie mają w takim poważaniu, że najchętniej przekręcają na diermokracja, bo “diermo” to u nich gówno.

Mural przedstawia ukraińskiego żołnierza z karabinem, który siedzi w wieżyczce czołgu z zatkniętą niebiesko-żółtą flagą. Czołg rozjeżdża wilka, który rozpaczliwie próbuje uciec spod gąsiennic pojazdu. Wilk ma na czapce czerwoną gwiazdkę
Centralny fragment muralu na Pałacu Młodzieży w Krzywym Rogu. To św. Jerzy zabijający smoka, tyle, że w nowej wersji ikonograficznej. Jest w tej pracy pewna pikanteria, być może nie zamierzona przez autora. Rosja ma herb z dwugłowym orłem, na którego piersi jest św. Jerzy na koniu, zabijający smoka lancą
fot. Roman Daszczyński/gdansk.pl

Krótki przewodnik po inspiracjach

W Ukraińcach z wolna kiełkowało ziarno, które chowali gdzieś jeszcze od czasów, gdy mieszkaliśmy pod wspólnym dachem Rzeczpospolitej. Zdawałoby się niemożliwe, że tak długo może coś kiełkować, przez pokolenia, w niesprzyjających warunkach - a jednak.

Ukraina ma flagę uszytą jak nasza, z dwóch, nie z trzech kolorów. Ktoś powie: Indonezja też ma, i to biały z czerwonym, tylko na odwrót - i co z tego? Ano to, że Indonezja nie ma hymnu, który zaczyna się od słów “Szcze ne wmerła Ukrajiny i sława, i wola”. Brzmi znajomo? Nic dziwnego, inspiracją był Mazurek Dąbrowskiego. I jest tam jeszcze o braciach z kozackiego rodu, i o pragnieniu odzyskania wolności. 

Właśnie tak, Kozacy w Rzeczpospolitej - zmarnowana przez Polskę szansa na wspólne państwo, zdolne do skutecznego przeciwstawienia się Rosji. Ten prawosławny lud już w XVI wieku zaczął budować swoje wolnościowe i równościowe ideały. Przez co najmniej sto lat dobrze współbrzmiały z instytucjami życia politycznego coraz bardziej katolickiej Rzeczpospolitej szlacheckiej.

Już w naszych czasach zobaczyliśmy to wszystko zupełnie niespodziewanie w nowej wersji. Inspiracją były: “Solidarność”, polska transformacja, wejście w maju 2004 roku do Unii Europejskiej. W Ukrainie istniała nie tylko rzeczywistość postsowieckich oligarchów, ale równie ważna rzeczywistość zwykłych ludzi, którzy widzieli to wszystko, jeździli do Polski, chcieli tak samo żyć u siebie i gotowi byli do poświęceń, by to osiągnąć. Robili swoje, krok po kroku, na zasadzie: Polakom się udało, nam też musi udać.

- Tutaj jest największe w Ukrainie targowisko - poinformował nas Jurij, gdy przejeżdżaliśmy przez Tarnopol. - Trzy kilometry długości na półtora. Skąd to się wzięło? Pod koniec komuny Polacy zaczęli jeździć do Turcji i Indii, przywozić stamtąd ciuchy na handel. Ukraina jeździła natomiast do Polski i też brała te ciuchy, zaczęła handlować. Tak się u nas zaczynał ten marsz ku Europie. 

Przyszedł rok 2004, listopad - wielkie protesty w całej Ukrainie, w reakcji na sfałszowane wybory prezydenckie. Ludzie przez trzy miesiące stali twardo, aż dopięli swego. To była pomarańczowa rewolucja, która w Polsce przysporzyła Ukraińcom rzesze sympatyków.

Potem listopad 2013 roku, euromajdan i krew zastrzelonych niewinnych ofiar, gdy prezydent Janukowycz odmówił zapowiedzianego wcześniej podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. W czyje interesy uderzał euromajdan? Oczywiście - w interesy Rosji. Już w następnym roku Krym i Donbas najechane zostały przez “zielone ludziki”. Trwająca obecnie agresja Putina to ciąg dalszy. Heroiczna walka Ukraińców na naszych oczach staje się fundamentem jedności narodowej i nowoczesnej państwowości. Jeśli ktoś tak bardzo, jak oni, chce iść na Zachód, to w końcu tam dotrze.

Gdzieś po drodze była jeszcze ukraińsko-polska współpraca przy organizacji Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej EURO 2012. Nie ma większych wątpliwości, że nasi wschodni sąsiedzi przekupili działaczy UEFA, by mieć tę imprezę. Nikt się tym specjalnie nie przejmował ani w Polsce, ani w Ukrainie. Michał Listkiewicz publicznie ucałował w czoło Hryhorija Surkisa, który był mózgiem całej operacji. Ukraińsko-polska współpraca przyniosła międzynarodowy sukces i najwyraźniej wzrost wzajemnego zaufania.

Starszy uśmiechnięty mężczyzna w turystyczny kapelusiku i niebieskim T-shircie. Tuli do siebie roześmianą 4-letnią dziewczynkę o długich rudych włosach
Jurij Żerlicyn, koordynator pomocy technicznej z ramienia Fundacji Gdańskiej i nasz przewodnik podczas wyjazdu do Ukrainy. Tutaj - z wnuczką na dawnym poradzieckim placu defilad w mieście Chmelnyckyi. Trudno znaleźć szczęśliwszego dziadka
fot. gdansk.pl

Jak Chmielnicki odwrócił się od Rosji

Jeszcze w drodze do Humania zrobiliśmy przystanek w mieście Chmelnickyi. Nazwa na cześć wielkiego hetmana, który dał Kozakom spektakularne zwycięstwa, a Ukrainie legendę - ale prawda jest też taka, że Bohdan Chmielnicki pchnął swój lud w ręce Rosji. Miasto 300-tysięczne i wielki poradziecki plac defilad, w narożniku którego znajduje się dzisiaj memoriał poświęcony tym, którzy polegli za ojczyznę w latach 2014-2015. Obok urzędowy gmach z wejściem, przed którym postawiono barykadę z worków piasku. Dwaj uzbrojeni w karabiny żołnierze czujnie patrzą, czy nie robimy szpiegowskich zdjęć. 

Oprowadzał Jurij, koordynator naszej wyprawy, który pochodzi z okolic Chmelnickyiego.

- Tam na placu stał wielki namiot, mieliśmy swój Euromajdan, bo nie tylko w Kijowie to się działo, ale w wielu miastach - mówi Jurij i nie kryje, że jako uczestnik tamtych wydarzeń jest po prostu dumny. 

Poszliśmy przed memoriał. Stoisz, widzisz twarze w większości młodych ludzi, którzy powinni żyć, ale są już tylko na zdjęciach, bo Rosja z uporem próbuje zawrócić Ukrainę z europejskiej drogi. 

Grupa czterech osób przygląda się skrzydłom mauzoleum, na których umieszczone są fotografie poległych. W środkowej części, między dwoma skrzydłami, widać pomnik w formie godła Ukrainy, które u szczytu zwieńczone jest chrześcijańskim krzyżem
Ukraińcy szanują krew, przelaną w obronie niepodległości ojczyzny. Takich mauzoleów jest wiele - to tutaj w mieście Chmelnyckyi. Każdy z poległych jest przedstawiony na zdjęciu, podano jego imię, nazwisko, wiek i miejsce pochodzenia
fot. Roman Daszczyński/gdansk.pl

Jurij zabrał nas na ul. Proskurowską, która jest miejskim deptakiem. Rzędem, w czworobokach, stoją tu banery z twarzami i nazwiskami obywateli Chmelnyckyiego, którzy zginęli w obronie ojczyzny od 2014 roku. Liczę: 136 mężczyzn w latach 2014-2015 i niestety już 144 od wiosny 2022 roku, a lista przecież nie jest zamknięta. Deptakiem idzie para. Po jego ubiorze widać, że chłopak z wojska. Ona niesie bukiet róż. Wasyl i Weronika nie widzieli się od miesięcy, przyjechał do niej prosto z frontu, gdy tylko dostał dwudniowy urlop. Słyszą, że jesteśmy z Polski, od razu zgadzają się na rozmowę, bo - jak oboje podkreślają - Ukraina nie ma lepszych przyjaciół.

- Walczę pod Bachmutem, mam 300 metrów do rosyjskich pozycji, o, jak stąd do tego białego samochodu - pokazuje Wasyl. 

WASYL I WERONIKA Z PODZIĘKOWANIAMI DLA POLAKÓW:

 

Przechodzimy przez całą długość chmielnickiego deptaka. Prawie trzysta twarzy ludzi, którzy byli. Nad każdą czwórką zatknięta jest niebiesko-żółta flaga. Czy Rosjanie zdają sobie sprawę, że na pokolenia wykopali sobie przepaść nienawiści ze strony Ukraińców? Czy rozumieją, że tej wojny nie są w stanie wygrać? 

Widzimy grupę osób, które pod gołym niebem pracują nad siatką maskującą dla wojska.

- Pomożecie? - pyta Ałła Hanzjuk, która jest profesorem chemii ze Lwowa.

- Jasne, że pomożemy.

Gdy Ałła dowiaduje się, skąd jesteśmy, otwiera przed nami serce. Wiele razy jeździła do Polski na sympozja i konferencje naukowe. Była w Krakowie, Kielcach, Warszawie, w Bydgoszczy, Toruniu. W Gdańsku - tylko przez jeden dzień, ale w żadnym innym mieście jej się tak nie podobało.

AŁŁA HANZJUK O WSPÓŁPRACY Z POLSKĄ:

 

Gdańskie wątki w Krzywym Rogu

Do Krzywego Rogu docieramy o czasie. Miasto 600-tysięczne, przemysłowe, może niezbyt piękne i wyraźnie niedoinwestowane, ale dumne z tego, że jednocześnie daje co roku 10 procent PKB całej Ukrainy. To zasługa złóż rudy żelaza i potężnej huty, która gdy tylko pracuje na pełnych obrotach zatrudnia 23 tysiące ludzi. Mamy jednak teraz czas wojny, są problemy z logistyką, rwą się łańcuchy dostaw - huta pracuje na 70 procent swoich możliwości. 

Osiem samochodów zebrano w ramach akcji Polskie Miasta Ukrainie. To auta przygotowane i dostarczone przez Gdańsk i Poznań - mają służyć na terenach dotkniętych skutkami zniszczenia tamy w Nowej Kachowce, pomagać w odbudowie tamtejszej gospodarki komunalnej. Oprócz Krzywego Rogu są przedstawiciele Chersonia, Zaporoża, Kramatorska, Pokrowska, Borodzianki i Równego. Chersoń jako jedyny ma przydzielone z tej puli dwa samochody - miasto po rosyjskiej okupacji i zniszczeniach ma duże problemy z odtworzeniem infrastruktury, te auta są bardzo potrzebne.  

Przychodzą przedstawiciele lokalnych mediów. Piotr Grzelak, zastępca prezydent Gdańska jest na uroczystości z planszą, na której widnieje znak “Solidarności” - bo Gdańsk to przecież Sierpień, który otworzył drogę do przemian w Europie środkowo-wschodniej.

 

Potem idziemy do znajdującego się tuż obok gmachu, gdzie jest siedziba władz samorządowych Krzywego Rogu. W dużej sali obrad ma być podpisana umowa o współpracy między miastami Polski i miastami Ukrainy. Do grupy samorządów, które otrzymały samochody z Polski dołącza miasto Kropiwnickyi. 

 

Serdeczność, gościnność, braterski stosunek do Polaków - to da się odczuć na każdym kroku. Przedstawicielka Kramatorska mówi nam, że Gdańsk zna i bardzo lubi. Ba! - wysłała do Gdańska na czas wojny swoje dzieci, które są pod opieką znajomych. Jej 18-letnia córka jesienią rozpoczyna w Gdańsku studia, dostała się na wydział lekarski GUMed-u.

- A wiecie, że w naszym mieście jest dzielnica Gdancowka? - pyta Sergej Miliutin, zastępca przewodniczącego Rady Miasta Krzywego Rogu. - To nazwa z początku XX wieku, jeszcze z czasów carskich i na pewno dotyczy Gdańska. Zachowało się w pamięci mieszkańców, że tam mieszkali polscy inżynierowie, którzy w Gdańsku zdobyli wykształcenie. Niestety nic więcej na ten temat się nie zachowało.

Trzech mężczyzn pozuje do zdjęcia. Od lewej: młody wysoki, starszy niski, średniego wzrostu w średnim wieku
Dla inżyniera Andrzeja Wypycha wizyta rodaków w Krzywym Rogu była wielką i miłą niespodzianką. W czasie wojny nie przyjeżdża tu zbyt wielu Polaków, ani innych obcokrajowców - i nagle cała delegacja z ulubionego Gdańska. - Świat jest mały! Na zdjęciu inż. Andrzej Wypych w towarzystwie Piotra Grzelaka, zastępcy prezydent Gdańska i Jacka Bendykowskiego, prezesa Fundacji Gdańskiej
fot. Roman Daszczyński/gdansk.pl

Gospodarze zorganizowali dla nas wycieczkę do huty. Jej właścicielem jest koncern ArcellorMittal - największy producent stali na świecie. Do zakładu nie można wejść bez krótkiego przeszkolenia z zasad bezpieczeństwa. I tutaj niespodzianka, bo pośród Ukraińców czeka na nas rodak, inżynier Andrzej Wypych.

- Świat jest mały!

Andrzej Wypych to wiceprezes huty w Krzywym Rogu ds. kadrowych. Jest absolwentem Politechniki Gdańskiej, pracował na wysokich stanowiskach menedżerskich w kwidzyńskiej celulozie i konsekwentnie, od lat 70., jest mieszkańcem Kwidzyna. Ma doświadczenie samorządowe jako radny swojego miasta. Do Krzywego Rogu przyjechał na 2-letni kontrakt.

ZAUTOMATYZOWANA LINIA PRODUKCJI STALI W KRZYWYM ROGU:

 

Szum Ukraino, jak wiatr w szerokim polu

Na koniec dnia kolacja, wydana na cześć gdańskiej delegacji przez Sergieja Miliutina. Broda, nadwaga i bystre oczy - mógłby grać bojara w historycznym filmie, podkreśla, że jego nazwisko pochodzi z Bułgarii. Rozmowa dotyczy spraw teraz najważniejszych: przebiegu wojny, starań Ukrainy o przynależność do struktur zachodnich. 

- Staraliśmy się o przystąpienie do jednego projektu z europejskim finansowaniem- mówi Sergej Miliutin. - A oni do mnie, no dobrze, ale wiemy jak jest w Ukrainie, dlatego chcemy, żebyś wykazał, że nie jesteś skorumpowany. Naprawdę wściekłem się. Jak mam to wykazać?! Napisałem im, żeby nie zawracali mi głowy. I jeśli myślą, że kradnę, bo mam pod sobą budżet 4 miliardów hrywien, czyli 400 milionów złotych, to mnie obrażają i są niepoważni. I wiecie co? Krzywy Róg został przyjęty do tego projektu jako pierwszy.

Dzień się kończy, Sergej Miliutin mówi, że musi już jechać do domu, bo od godz. 22 w Krzywym Rogu obowiązuje “komendanska hodyna”. Na pożegnanie wręcza nam w prezencie po małym słoiku z lokalnym specjałem.

- Miód?

- A to już sami zobaczycie - stwierdza, znacząco mrugając na pożegnanie.

Słoik z przezroczystego szkła, z bursztynowym płynem wewnątrz. Na wierzchu metalowe zamknięcie w kolorze zielonym
Prezent od Sergieja Miliutina, zastępcy przewodniczącego Rady Miasta Krzywego Rogu. Życie zwycięży śmierć, światło pokona mrok, Żyj Ukraino, żyj dla piękna, dla siły, dla prawdy, dla woli!
fot. Roman Daszczyński/gdansk.pl

Oglądamy te słoiki w gdańskim gronie i jesteśmy zgodni, co do tego, że raczej nie przekonamy się, co jest w środku. Naczynia są zakapslowane. Metalowa pokrywka ma napisy o szczególnej treści. Szkoda by było zniszczyć taką pamiątkę. Ukraińskie słowa w tłumaczeniu idą tak:

Życie zwycięży śmierć, światło pokona mrok

Żyj Ukraino, żyj dla piękna, dla siły, dla prawdy, dla woli!

Szum Ukraino, jak ojczyste lasy, jak wiatr w szerokim polu.

Zapada noc, czas spać. Jutro zobaczymy udręczony wojną Chersoń.

KONIEC CZĘŚCI TRZECIEJ

TV

Trzy dni ślubowań nowo wybranych radnych gdańskich dzielnic